zgubiliśmy ziela w górach a nicola ma głowę w chmurach

91 12 5
                                    

Pov Matty

Obudził mnie poranny śpiew ptaków...żartuję obudził mnie krzyk Lewego, który stał nam pod oknem. Jako że wszyscy jeszcze spali lub udawali, że śpią, bo nie chciało im się gadać z Lewym to wszystko musiałem załatwić ja.

Czego chcesz? - spytałem otwierając okno, którym prawie przyjebałem Kiwiorowi, ponieważ umyślało mu się wstać.

Idziemy WSZYSCY na spacer po górach, więc ruszajcie się, bo za chwilę wychodzimy - oznajmił i sobie poszedł.

Boże co on ma nie tak z głową - zaczął narzekać Zieliński.

To samo co ty czyli upośledzenie stopnia pierwszego z objawami agresji, dwubiegunowością i rozdwojeniem jaźni - odpowiedział Nicola - dobra chodźcie, bo będą mieli problem, że muszą czekać tylko i wyłącznie na nas a potem zacznie robić się ciemno i zgubimy się w tych górach.

Żeby nie przedłużać ich czekania zrobiliśmy tak jak chciał Zalewski i jak najszybciej się przebraliśmy oraz coś zjedliśmy. Około 10 ruszyliśmy w trasę. Lewy ze Szczęsnym szli jako pierwsi a Skorupski z Sebastianem obładowani plecakami innych na samym końcu. Trzeba w końcu mieć coś do picia co nie? Albo apteczkę w razie jakby jakiś idiota sobie coś zrobił.

A jaki konkretnie mamy cel? - spytał Milik, któremu nudziło się chodzenie.

Tam dalej jest taki wodospad ładny - wyjaśnił Robert.

Mogę z niego zepchnąć Arka? - odezwał się Piotrek.

Żebym ja ciebie zaraz nie zepchnął - odpowiedział piłkarz Juve.

Enemies to lovers? - zaśmiał się Bednarek.

Lovers to on jest z Kubusiem - odrzekłem. Szliśmy już od dwóch godzin. Szlak nie był jakiś niezwykle trudny ale i tak mało kto miał tutaj chęci do czegokolwiek. Wojtek jako profesjonalna influencerka postanowił zrobić live na instagramie, więc ludzie mogli słyszeć kłótnię Ziela z Milikiem, zobaczyć jak Damian się wypierdala przez wystającą gałąź albo jak Bielik ze Świderskim i Bułką zrobili sobie koncert i śpiewali piosenki z playlisty Janka.

Długo jeszczeeeee - zawodnik Napoli marudził od ponad 40 minut.

No już prawie jesteśmy - uspokajał go Lewy.

Mówiłeś to dziesięć minut temu - wypomniał mu młodszy.

Już jesteśmy - oznajmił dumnie brunet i wskazał nam piękny widok na góry, wodospad i jezioro.

TRZYMAJ SIĘ ODE MNIE Z DALEKA - krzyknął Arek i odsunął się pięć metrów od Ziela.

Jezu no ja żartowałem tylko z tym zrzuceniem cię z wodospadu - chłopak obrócił oczami.

No ja nie wiem - nadal niepewny Milik stanął obok Łukasza, tak dla bezpieczeństwa. Zrobiliśmy sobie tam krótką przerwę na odpoczynek i zjedzenie czegoś a potem mieliśmy wracać innym dłuższym szlakiem, bo podobno były tam jeszcze lepsze widoki. Przez całą drogę Nicola nie odzywał się słowem. Próbowałem do niego zagadać ale nawet mnie nie słyszał.

Nad czym tak kurwa rozmyślasz cały boży dzień - powiedziałem siadając na kamieniu obok niego.

Nad tym czy udusić cię liną a może zamknąć w piwnicy - odparł całkiem poważnie.

A tak na serio? - spytałem.

No tak myślę a co myśleć mi nawet nie wolno? - oburzył się.

Zakochałeś się? - nadal dopytywałem.

Na pewno nie w tobie o to się nie martw - zapewnił mnie piłkarz Romy.

Ale jednak zakochałeś - stwierdziłem - gadaj kim jest ten nieszczęśnik.

Chodźcie idziemy dalej - zawołał nas Lewy.

O widzisz idziemy już - skurwiel jebany wymigał się od odpowiedzi i sobie poszedł. Ta nowa droga rzeczywiście była o wiele dłuższa i bardziej wymagająca oraz męcząca ale zrobiłem 800 zdjęć świerków, fauny, flory, kamieni czy co to tam jest. Była już godzina 17:30 i robiło się coraz ciemniej a do mieszkań mieliśmy pół godziny.

Ej a gdzie jest Zielu? - zapytał Karol rozglądając się wokoło.

Kurwa miałeś go pilnować zjebie - Seba jebnął go w głowę plecakiem.

A co ja opiekunka jestem? Dorosły jest, nie potrafi iść za resztą? - zdenerwował się blondyn.

Dorosły ale ma pojebane pomysły i umysł trzy letniego dziecka - wyjaśniłem.

Dobra wracajmy do siebie, ja wezmę latarkę i Kazika, bo jest po kursie medycznym, jakbyśmy odnaleźli Piotrka z dziurą w kolanie i dalej coś się wymyśli - zaproponował Szczena. Gdy już wszyscy byliśmy na miejscu, bramkarz udał się do domu po wymienioną rzecz a my z Nico i Kubą weszliśmy do siebie. Usłyszałem dźwięki telewizora z salonu. Ku mojemu zdziwieniu na środku kanapy, przykryty kocem z herbatą w ręku leżał Zieliński.

A ty co tu robisz? Wojtek właśnie miał iść cię szukać - stanąłem przed nim z niedowierzaniem na twarzy.

No bo słyszałem, że macie wracać dłuższą drogą a mi się nie chciało tyle chodzić to wróciłem tą wcześniejszą a telefon zostawiłem w plecaku, który miał Łukasz i pewnie jest już rozładowany, bo jak go brałem to miał 23% - wyjaśnił.

To dlatego nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić - powiedziałem sam do siebie - Kuba weź idź powiedz Wojtkowi, że nasza zguba się znalazła.

Kiwior zrobił tak jak mu kazałem a ja udałem się do pokoju, w którym siedział już Zalewski.

Z kim tak piszesz, że się uśmiechasz? - zapytałem zaglądając mu przez ramię.

Z Paulo - odparł i skupił się na czytaniu wiadomości od Argentyńczyka. Właśnie, a co tam u mojego Lorenzo? Znaczy się u Lorenzo. Nie mojego. Jeszcze nie mojego. Wszedłem na jego profil i zacząłem przeglądać najnowsze zdjęcia.

 Reprezentacja marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz