Rodział jedenasty

514 11 0
                                    



Obudził mnie śmiech dziewczyny. Leżała w łóżku i bawiła się z rocky'm. Wyglądała dużo lepiej w porównaniu do wczorajszej nocy.

- żyjesz?

- Jakoś. - mruknęła. - dziękuję. Naprawdę. Odprowadzisz mnie? Muszę dzisiaj pojechać na zakupy do szkoły.

No właśnie. Zapomniałam. Jutro rozpoczynamy rok szkolny.

Nowa szkoła. Mega. Czuję w kościach ten entuzjazm.

Nie mam pojęcia, jak z tym faktem czuję się kie i pope, ale tym zajmę się później.

Ogarnęłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę domu dziewczyny. Prowadziła rocky'ego.

W trakcie drogi rozmawiałyśmy, na jakieś mało istotne tematy.

Pożegnałam się z nią przytulasem i wróciłam do swojego domu. Zapakowałam rocky'ego w auto.

Przyjechałam do pałacyku i zobaczyłam blondyna na przedsionku.

- cześć księżniczko! Siemasz przyjacielu! Dalej nie mogę patrzeć na to, jak go krzywdzisz, tymi różowym szelkami! - krzyknął i podbiegł do psa.

- Cześć, władco. Gdzie się wybierasz?

- Jadę do pracy. Jutro w końcu szkoła. Ja pierdole, jak ja nie chce tam iść.

- Czemu? Jest aż tak straszna?

- Kenzie żartujesz? Pierwszy powód, to szkoła. Drugi powód, wszyscy będą nam pobłażać, albo się patrzeć. Bo przecież nasz przyjaciel zmarł.

Podeszłam do chłopaka i objęłam go mocno. Odwzajemnił uścisk.

- dobra, Kenzie lecę.

- Zawieźć cię?

- Jak już proponujesz.

****

Nie mogłam w ogóle zasnąć. Całą noc przewracałam się z boku na bok.

Myślałam o melody. Nie chciałam wierzyć, że znów wróciła do ćpania. Kiedyś zdarzało jej się brać , ale to było naprawdę krótkie. Może dwa tygodnie? Matka noah ją z tego wyciągnęła. Zabrała ją do terapeutki, a gdy rodzice melody wyjeżdżali, pomieszkiwała u niej, żeby dziewczyna nie siedziała sama. Rodzice blondynki chyba by ją zabili gdyby tylko się o tym dowiedzieli.
Zadzwonię do niej niedługo i postaram się żeby z tego wyszła.

Gdy zobaczyłam, że już piąta postanowiłam się podnieść.

Przebrałam się w sportowe ciuchy, zabrałam psa i poszliśmy pobiegać.

Po powrocie wykąpałam się. I założyłam białą obcisłą koszulkę z kwadratowym dekoltem i długim rękawem. Na dół założyłam dżinsy z rozszerzoną nogawką i białe conversy. włosy związałam klamrą i delikatnie się pomalowałam.

Wzięłam zwykły beżowy plecak i zapakowałam do niego jeden wielki zeszyt, kilka długopisów i epapierosa.

Zeszłam na dół i spakowałam bidon z wodą oraz owoce w poiemniku. Stwierdziłam, że zrobię jeszcze trochę jedzenia dla jj'a i pope'a, ewentualnie kiary, ale wydaje mi się że z nich to ona jedyna będzie coś miała.

Autem podjechałam pod dom mulatki i razem pojechałyśmy po pope'a, a następnie do pałacu. Do zajęć mieliśmy równą godzinę.

Postanowiliśmy poszukać jj'a. siedział na przedsionku. Dosiedliśmy się do niego i tak siedzielismy w ciszy do momentu, aż musieliśmy iść do szkoły.

Szkoła była przeciętna w porównaniu do mojej poprzedniej w Richmond, jednak czego oczekiwać od outer banks.

Wszyscy patrzyli się na nich, właściwie na nas.
Przed wejściem do budynku stało coś na wzór pomnika. Była to deska surfingowa ze zdjęciami johna b.  Wszyscy stanęliśmy nad tym i przyglądaliśmy się.

My heart - outer banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz