Obudził mnie budzik. Dzisiaj rozprawa johna B.
Sarah spała u mnie w sypialni.Udałam się do garderoby i ubrałam szare materiałowe spodnie, które miały szeroką nogawkę. Biały top i luźną białą koszulę. Do tego oczywiście białe conversy i wzięłam czarna dużą torebkę, aby wracając zrobić jakieś zakupy dla mnie i płotek.
Wheezie naprawdę zadbała o rocky'ego. Z tego co mi mówiła, na te dwie noce, wzięła go nawet do siebie, w tajemnicy przed rose.
Rodziców dalej nie było. Pisali do mnie wiadomości, ale odpisałam im, że byłam zajęta szkołą, a później zapominałam odpisać, a z racji, że u nich jest totalnie inna godzina, nabierali się na to bez problemu.
Pozwoliłam Sarze wybrać sobie jakieś ciuchy, a sama poszłam na szybki spacer z psem.
Gdy wróciłam Sarah była gotowa i na rowerach pojechałyśmy do sądu.
Był tu ogrom ludzi. Naprawdę.
- johnie bookerze routledge, zgodnie z artykułem nr. 14 kodeksu stanu Karolina Północna, jest pan oskarżony o popełnienie morderstwa z premedytacją. W razie wyroku skazującego karą maksymalną będzie kara śmierci.
Sarah siedziała tuż obok mnie. Płakała. Złapałam ją za rękę i delikatnie gładziłam.
Gdy usłyszałam kara śmierci, poczułam coś okropnego. Nie mieli żadnych dowodów, ale to żadnych, a i tak wierzyli tym bogolom zamiast nam? Przecież mogli przesłuchać jeszcze raz, tę kobietę, która zeznała przeciw wardowi.
- on ma 17 lat! - krzyknął jj. - żartujecie sobie?!
- John B, wymyślimy coś! Obiecuję ci to! - krzyknęłam do chłopaka, wciąż podtrzymując blondynkę.
Nagle Sarah mi się wyrwała i próbowała do niego podbiec, jednak strażnik ją zatrzymał.
- nie dotykaj jej! - wydarłam się. - wynosimy się stąd Sarah.
- To żart? Trafiliśmy do piekła? - zapytała kie.
- Niepotrzebnie wróciłam do domu.
- Sarah, spokojnie. To nie twoja wina, a twojego ojca i brata.
- Oni go tam zabiją! - warknął jj.
Jakiś człowiek podszedł do warda.
- przykro mi, że wasza rodzina musiała przez to przechodzić. Dzięki Bogu system działa.
Nie mogłam tego słuchać spokojnie, przynajmniej nie na trzeźwo.
- Może się pan zamknąć?! Myśli pan że system zadziałał, a to rafe Cameron paraduje wolny, jak ptak! - warknęłam wściekła.
- Będzie mógł się bronić. Ława zadecyduje.
- On nawet nie powinien się tam znajdywać! Nie jest mordercą, jak pan! Naprawdę ma pan tupet, aby tu się zjawiać! - jj zaczął mnie odciągać.
- Evan's rozumiem twoją złość, wiem że was też oszukał.
- Złość?! Nie jestem zła! - rzuciłam się w stronę warda, ale shoupe i jj mnie przyciągnęli.
Wierzgałam się jak robak, bo nie mogłam znieść mordy, tego parszywego oszusta.
Gdy pope mnie trzymał, jj zaczął kłócić się z shoupem.
- aresztować was? Jak nie, to wynocha mi stąd.
Sarah przyciągnęła mnie do siebie i poprowadziła w stronę miasta.
Udaliśmy się do sklepu. Zrobiłam zakupy na 80 dolarów. Całkiem nieźle.
Kiara postanowiła przejść się z popem do pałacyku, a Sarah poszła do domu po najpotrzebniejsze rzeczy. Zostałam sama z jj'em.
Zobaczymy czy się pozabijamy.
CZYTASZ
My heart - outer banks
Teen FictionKenzie Evan's wraca do korzeni. Ciągle dowiaduje się nowych historii o swoich dziadkach, oraz matce. Przy okazji poznaje miłość swojego życia i znajomych, za których będzie wdzięczna do końca swoich dni.