Rozdział ósmy

558 10 14
                                    


Rano zadzwonił telefon, że John b jest w szpitalu. Byli tam wszyscy poza jj'em. Podwiozłam blondyna pod placówkę i powiedziałam, aby dał znać jak będą chcieli wracać, to po nich przyjadę.

Sama wróciłam do domu i ubrałam się w strój do biegania. Dzisiaj było dość zimno.

Założyłam czarny sportowy stanik, na to szarą bluzę, czarne sportowe legginsy do połowy uda. I Nike blazer. Nalałam wodę do bidonu, spięłam włosy klamrą i założyłam słuchawki. Włączyłam tryb biegania na applewatch'u i wzięłam rocky'ego.

Biegliśmy po plaży i pech chciał, że spotkałam rafe'a. Wymieniłam z nim krótki kontakt wzrokowy, ani na sekundę nie zwalniając. Uśmiechnął się do mnie.

No i dobra. Chuj mu w dupe.

Po dwóch godzinach, leżałam na swoim łóżku, umyta i ze zrobiona całą pielęgnacją. Czekałam na jakiekolwiek wieści. Nagle zadzwonił jj.

- i jak tam?

- Jest dobrze. Wybudził się. Wieczorem wyjdzie. Rozmawiałem z nim chwilę. Chciał zostać sam z Sarah. Przyjedziesz po mnie jak najszybciej ?

- Jasne już jadę.

Z tego wszystkiego zapomniałam, ze dalej mam pod oczami płatki. Nieważne. 

wróciliśmy do mnie i gadaliśmy na jakieś bzdurne tematy. Bałam się sama zacząć temat, że blondyn znów uniknie odpowiedzi. No ale w porządku.

Postanowiłam zrobić sobie zdjęcie. I wrzucić jako post.  Tutejsza pogoda zrobiła mi śliczna opaleniznę.

@Kenzie: flawless ✨🤍🤍 376

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

@Kenzie: flawless ✨🤍
🤍 376

****

- Boże jj. - jęknęłam. - dłużej nie wytrzymam. Porozmawiamy w końcu?

- Ekhm... tak, tak.

- To..? Co z nami będzie? I czy w ogóle są jacyś my? Ja nie mam pojęcia na czym my stoimy, jj.

- Bardzo cię lubię. Nie, nie lubię cię, ja...

- Słucham? - powiedziałam wcinając się blondynowi w zdanie, i krzyżując ręce na piersi.

- Podobasz mi się. Podobasz mi się w chuj, ale kenzie możemy poczekać. Widzisz, że jest gorąco przez to złoto, a poza tym trochę krótko się znamy. Nie sądzisz?

Byłam wkurwiona. Wkurwiona na całego.

- no okej. - burknęłam. - zostajesz tu czy co? Ja muszę iść do Sary. - powiedziałam mega oschle.

- Idę do johna. Nie chce żeby siedział sam.

Chłopak chciał podejść i mnie objąć, ale go wyminęłam wychodząc przed nim.

- daruj sobie.

**********

Sarah siedziała zapłakana na łóżku. John b miał pokój pod nią, a ona nie mogła go za bardzo odwiedzić bo ojciec bardzo przestrzegał tej zasady.

My heart - outer banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz