Rozdział 10

195 15 34
                                    

Był to kolejny dzień, a ja znów siedziałem w domu chory. Niestety nie mogłem spędzić w domu całego dnia, bo pusta lodówka mi na to nie pozwalała. Więc też jakoś o 13:00 zebrałem się i wyszedłem do pobliskiego sklepu kupić trochę jedzenia.
-Chleb.. masło..- Wymieniałem patrząc na przygotowaną wcześniej przez moją mamę listę zakupów. Rodzice na szczęście ciągle mi podsyłali pieniądze, bo są ciągle w pracy albo na wyjazdach służbowych i nie mają dla mnie czasu. Trochę to przykre ale przyzwyczaiłem się i z czasem nawet mi to nie przeszkadza.
Nagle robiąc zakupy zobaczyłem znajomą twarz, a jej widok sprawił że schowałem się za szafką.
-Co tu robi Aitor?- Spytałem wyglądając zza szafki.
-Robi zakupy?- Spytał Gabi nagle pojawiając się za mną.
-I co ty tu robisz?!- Krzyknąłem wystraszony.
-Czemu cię nie ma w szkole?!- Wciąż pytałem.

-Zerwaliśmy się z lekcji..- Nic nowego, w sumie mogłem się tego spodziewać.

-O.. okej, too ja będę spadał- Uśmiechnąłem się i wybiegłem ze sklepu.

-Okej..- Powiedział.

Cholera, nic nie kupiłem! To teraz poczekam aż wyjdą..
Schowałem się za krzakami by mieć widok na drzwi wejściowe do sklepu.
-Co ty robisz?- Spytał Terry a ja aż podskoczyłem.
-Aa!- Krzyknąłem wpadając do krzaków, na co ten zaczął się śmiać.

-Czemu wy do cholery jesteście wszędzie?..- Mówiłem a ten pomógł mi wstać.

-Tym razem się urwaliśmy w trójkę, jeśli o tym mówisz- Odparł.

-No dobra... a teraz idź bo jeszcze mnie zobaczą.

-Czemu by cię mieli nie zobaczyć?- Spytał.

-Spotkałem Gabiego w sklepie i uciekłem..

-Boże Ricardo...

-Dobra, teraz idź bo wychodzą!- Znowu przykucnąłem a ten ode mnie odszedł tak jak prosiłem.

Pov Terry

Odszedłem zgodnie z prośbą Ricardo, i podszedłem do chłopaków.
-Co kupiliście?- Spytałem.

-Nic specjalnego.. chipsy, i picie- Mówił Gabi pokazując produkty.

Na całe szczęście stali tyłem do sklepu więc tylko ja widziałem Ricardo który w naprawdę wyjątkowo śmieszny sposób się skradał do drzwi, próbowałem się nie śmiać ale to nie było takie proste..
-A ty z czego się śmiejesz?- Spytał Arion odwracając się za siebie.
-Nie to nic, już chodźmy- Pospieszyłem chłopaków.

Pov Ricardo

Półgodziny później byłem już w domu po zakupach, i jedyne co miałem ochotę zrobić to nie pokazywać się już Gabiemu nigdy..
Gdy już trochę się nad sobą poużalałem, leżałem na łóżku znudzony. Postanowiłem że nie będę siedział cały dzień w domu i spytałem Terry'ego czy chcę dzisiaj potrenować, bo w sumie mimo naszego układu dawno tego nie robiliśmy..
-Siema, chcesz dziś potrenować?- Napisałem i nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
-Pasuje mi- Odpisał.
-Za 15 minut na boisku?
-Mhm, okej to do zobaczenia- Odpisał kończąc tą konwersację, a ja poszedłem się zbierać.

*15 MINUT PÓŹNIEJ*

Czekałem już na chłopaka na boisku rozgrzewając się trochę. Strzelałem do bramki, biegałem itp.
-Widzę, że mimo choroby nadal w formie- Śmiał się Terry podchodząc do mnie.

-Oo, siema- Przywitałem się z chłopakiem.

-To jak zaczynamy?- Spytałem.

-Mhm okej- Odparł i poszedł na bramkę.

~Fatal Attraction~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz