rozdział 14

237 20 27
                                    

Tego ranka obudziłem się dość późno, jednak na tyle wcześnie by zdążyć do szkoły i około 7:58 właśnie przekraczałem szkolne mury.
Korytarz jak zawsze był głośny i zatłoczony, jednak byłem już do tego przyzwyczajony.
Idąc do klasy pospieszył mnie dzwonek, który sprawił, że lekko przyspieszyłem, a gdy tylko wszedłem do sali widok pustej ławki stojącej obok mojej która należała do Ricardo, lekko mnie zdziwił.

-Może się rozchorował?- Mówiłem do siebie w myślach rozglądając się po sali, a mój wzrok zatrzymał się na ławce Gabiego, obok którego siedział mój zaginiony przyjaciel który nawet nie raczył zwrócić na mnie uwagi.
Posmutniałem i lekko zazdrosny usiadłem do ławki, czekając aż lekcja historii się rozpocznie.

Tak jak oczekiwałem chwilę później wszedł nauczyciel do klasy i zaczął lekcje, jednak ja nie mogłem się skupić i jedynie myślałem o tym czy teraz Ricardo posiadając swojego oficjalnie chłopka, będzie mnie ignorował?..
Co chwilę zerkałem do tyłu by sprawdzić co robi Gabi razem z Ricardo, co niestety przykuło uwagę nauczyciela.

-Archibald, może podzielisz się ze mną jak i z klasą co takiego tam z tyłu jest ciekawszego niż temat II wojny światowej?- Spytał nauczyciel co wywołało u mnie lekkie dreszcze.

-Nic takiego.. przepraszam, to już się nie powtórzy- Jak zawsze przeprosiłem spuszczając głowę w dół.

-To może powiesz nam.. w którym roku zaczęła się ta wojna?- Spytał a ja desperacko szukałem odpowiedzi w jednym z tematów w podręczniku.

-Dopiero co powiedziałem tą datę.. gdybyś mnie słuchał to może byś wiedział, a nie szukał odpowiedzi w kompletnie złym temacie..- Westchnął nauczyciel zerkając mi do podręcznika.

-1939 rok, Terry. Następnym razem uważaj, bo będę zmuszony wpisać ci uwagę..- Wrócił do lekcji a ja nawet jeśli nie byłem uważny, to takiego chociaż udawałem.

W końcu zadzwonił dzwonek, a ja miałem wielką ochotę już stąd uciec.. Widok Ricardo razem z Gabim, wcale mi w tym nie pomagał.
Usiadłem więc na jednej z ławek i robiłem coś w telefonie.
Nagle przy okazji rozglądając się, zauważyłem że Aitor idzie gdzieś z Gabim, a Ricc podąża w moim kierunku. Szybko spuściłem głowę patrząc w telefon by udawać, że go nie widziałem.

-Cześć Terry- Mówił siadając obok mnie.

-Wow, nagle istnieje..- Mówiłem patrząc wciąż w telefon.

-No weź, chyba nie jesteś zły bo spędzam czas z moim chłopakiem..

-Jestem zły bo mnie olewasz Ricc..

-Co? Gdybym cię olewał to by mnie tu nie było..

-Nagle już obok mnie nie siedzisz?- Podniosłem głowę patrząc na chłopaka.

-Po prostu.. chciałem raz usiąść z Gabim, musisz się tak do wszystkiego przyczepiać!?
Do tego jestem już z Gabim, więc osiągnęliśmy nasz cel i wcale nie musisz się ze mną przyjaźnić- Mówił przewracając oczami.

-Czyli.. nawet mnie nie lubiłeś? Wszystko robiłeś pod Gabiego?- Zmarszczyłem brwi.

-Co? Nie powiedziałem tego!- Krzyczał chłopak a ja wstałem z ławki.

-Chyba się myliłem co do ciebie.. oczywiście, że chciałeś mnie jedynie wykorzystać. Cholera- Mówiłem będąc wciąż w lekkim szoku, a po chwili odszedłem.

-Terry! Boże czemu ty musisz być taki egoistyczny..? Jak ja tego nie lubię!- Krzyczał idąc za mną.

Nic mu nie odpowiadałem jedynie wszedłem do łazienki, a tam odrazu do jednej z kabin.
Słyszałem, że chłopak wszedł za mną gdyż wolał mnie po imieniu, jednak ja nie odpowiedziałem mu.

~Fatal Attraction~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz