Rozdział 5

209 17 1
                                    

Siedzieliśmy na boisku już 1 godzinę, a ja ciągle spoglądałem na Gabiego który mimo tego, że mnie zaprosił spędzał czas jedynie z Aitorem. Nie ukrywam byłem trochę zazdrosny, ale nic nie mogłem zrobić.
Po chwili znudzony wstałem, i podszedłem do Terry'ego który także siedział w samotności.
-Może teraz dasz sobie pomóc, i zgodzisz się na umowę?- Zaproponowałem.
-A ty znowu swoje- Przewrócił oczami.
-No weź, wyjdzie nam to jedynie na korzyść.
-Ricardo, powiedziałem ci już coś na ten temat. Nie zamierzam trenować z kimś kogo nie lubię- Odwrócił się do mnie plecami.

Zignorowałem jego słowa, odsunąłem się trochę i strzeliłem do bramki licząc na to, że obroni.
-Co ty robisz?- Odwrócił się po tym jak piłka trafiła do bramki.
-Pomagam ci, a teraz podaj mi piłkę- Krzyknąłem do niego.
-Coś już powiedziałem!- Krzyknął zdenerwowany, co skupiło uwagę Gabiego.
-Co jest, Terry czemu krzyczysz?- Spytał Gabi podchodząc do nas z Aitorem.
-Chciałem mu pomóc..- Mówiłem.
-Ale ja nie chce twojej pomocy, po prostu się odwal!- Tłumaczył wciąż dość agresywnie.
-Wiecie co, ja idę- Puściłem piłkę na ziemie i odszedłem zabierając swoje rzeczy.

Ugh żałosne, ja po prostu nie widzę innego sposobu zbliżenia się do Gabiego..
Terry jest moją jedyną przepustką, a on nawet nie chce sobie pomóc.
-Ricardo poczekaj!- Krzyknął za mną Gabi, na co się odwróciłem.
-Wróć!- Krzyknął Aitor.
-Straciłem ochotę- Krzyknąłem i szedłem dalej.

Skierowałem się odrazu do swojego domu, w bardzo złym humorze, gdy nagle podbiegł do mnie Victor

-Yh? Victor co tu robisz? Nie widziałem cię już 2 dni co jest?- Powiedziałem lekko zszokowany.
-On..Arion...- Nie mógł się wysłowić.
-Jak z nim poszło?- Spytałem Victora, jednak nie uśmiechałem sie gdyż po jego wyrazie twarzy widziałem że coś nie gra.
Chłopak bez słowa po prostu wpadł mi w ramiona i zaczął płakać.
-No już..- Klepnąłem go po plecach i dalej stałem bez ruchu mówiąc coś cicho ponieważ bardzo nie potrafię pocieszać ludzi.

Pov Terry

Właśnie Gabi mnie wysłał bym poszedł za Ricardo i go przeprosił.. Uważałem, że to głupie i upokarzające ale nie miałem zbytnio wyboru.
Nie wiem gdzie Gabi miał dom, jednak pamiętam nasze pierwsze spotkanie i z której strony szedł dlatego też w tamtym kierunku się udałem, licząc na spotkanie chłopaka.

Gdy tylko się zbliżyłem widziałem sylwetkę, a może nawet dwie. Z każdym krokiem wszystko było bardziej widoczne, a widząc Ricardo i kogoś przytulających się nie wiedziałem co zbytnio mam zrobić..
Stać? Czekać? Iść? Przeszkodzić? Tyle opcji do wybrania, a ja zdecydowałem się by zawrócić i przeprosić go w szkole jeśli Gabi będzie nalegał. Ale jeśli tak mu zależy niech sam to zrobi, a nie mnie wysyła. Czując się wykorzystany wróciłem na boisko do chłopaków. Zastałem ich siedzących obok i śmiejących się razem. Kolejni.. co ja mam zrobić w takiej sytuacji?
Kiedy ci byli zainteresowani sobą, ja ominąłem Gabiego i Aitora odchodząc razem z torbą.

Pov Ricardo

-Victor opowiesz mi co się stało?- Spytałem a my szliśmy w stronę mojego domu.

-Po prostu wszytsko wydarzyło się rano, gdzie podbiegłem do Ariona któremu miałem powiedzieć prawdę ale... widząc go z Cerise.. całujących się, po prostu uciekłem...- Mówił z wielką trudnością i dość nie wyraźnie przez to, że płakał.

-Ale jak to.. to wszystko wydaje się być, mocno pomieszane i odklejone kompletnie od tego co od was usłyszałem...- Mówiłem zdruzgotany, otwierając drzwi do mojego domu w którym odrazu usiedliśmy na kanapie.

-Victor, wszytsko się ułoży z Arionem.. zaufaj mi- Uśmiechnąłem się i próbowałem rozśmieszać chłopaka, jednak ten jedynie na sekundy się uśmiechał.
Kurde, rzeczywiście mu na nim zależy... muszę mu jakoś pomóc i między nimi to wyjaśnić.

~Fatal Attraction~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz