Rozdział 4

178 17 0
                                    

Pov Victor

Byłem właśnie w drodze do szkoły, i rozmyślałem nad moim wczorajszym pocałunkiem z Arionem.. Nie wiem co o tym myśleć, mam mieszane uczucia. Co jeśli to co zrobił to był jedynie przypadek i coś go natchnęło, i nic do mnie nie czuje?..
Gdy stanąłem przed wejściem do szkoły wiedziałem, że nie mam już czasu na dalsze rozmyślanie. Ruszyłem też do wejścia, gdzie zastałem Ricardo.

-Victor!- Krzyknął do mnie Ricc.
-Siema- Odparłem.
-Muszę ci coś powiedzieć..
-Tak ja tobie też
-Ty zacznij- Odparł chłopak.
-Więc.. Arion mnie pocałował?.. Nie wiem co o tym myśleć- Podrapałem się po głowie.
-Wiem!! Arion mi powiedział- Powiedział podekscytowany.
Zaraz.. Arion mu powiedział? A może jednak on chciał tego pocałunku... Sam nie wiem, dlatego też pozwoliłem Ricardo się wysłowić.
-Podobasz się Arion'owi!- Podekscytował się jeszcze bardziej, a uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Poważnie?..- Odparłem w lekkim szoku.
-Tak!! Też wczoraj poleciał cię szukać, ale chyba cię nie znalazł jeśli nic o tym nie wiesz- Tłumaczył.
-No tak.. poszedłem do domu...
-To leć go szukać!- Dał mi radę.
-Okej..!- Odpowiedziałem po chwili zastanowienia i zadowolony poleciałem szukać Ariona.

Zazwyczaj trenował o porankach, wiec pobiegłem odrazu na szkolne boisko.
-Ario..!- Krzyknąłem jednak widok Cerise i Ariona razem mi przerwał.
Oni siedzieli obok siebie powoli się zbliżając a potem sami wiecie co mogło się wydarzyć..
-Arion....- Powiedziałem powstrzymując łzy, a ten popatrzył na mnie.
-Victor..- Wstał i poleciał za mną.
-Huh?- Zdziwiła się Cerise, na widok odbiegającego od niej Ariona.

-Victor poczekaj!- Mówił podbiegając do mnie, ponieważ ma o wiele lepszą kondycję i jest w stanie szybciej mnie dogonić.
-Co?!- Krzyknąłem pod wpływem emocji.
-Ja.. to nie miało tak wyglądać- Pogłaskał się po ramieniu i patrzył w dół.
-Arion, nie wiem czemu to wszystko robisz, ale przestań..- Powiedziałem i odbiegłem zostawiając chłopaka za sobą.

Pov Ricardo

Kierowałem się właśnie na pierwszą lekcje, w bardzo dobrym humorze. Wiedziałem że moi przyjaciele w końcu poo tylu miesiącach nie będą udawać ślepych i w końcu będą razem.
Szczerze, ja jedynie tego bym chciał.. A dokładnie z Gabim, jednak Terry trochę zrujnował mi plany i nawet mi nie pomoże.
Już mi na nerwy działa, jedynie problemy sprawia.
Usiadłem w ławce i rozłożyłem na niej potrzebne mi rzeczy.
Oczywiście chwilę później musiał się pojawić pan nieszczęśliwy, a w tym niszczyciel dobrej zabawy. Na jego widok przewróciłem oczami i wróciłem do dalszego wykonywania czynności, które przez niego przerwałem.
-Dzień dobry klaso, czeka nas projekt który wykonacie w parach z osobami z ławek- Powiedział a ja i Terry spojrzeliśmy na siebie.
-Można zmienić partnera?- Spytał podnosząc rękę białowłosy.
-Nie Terry, bo zrobi się zamieszanie- Odparł i wrócił do lekcji.
-Świetnie..- Powiedział do siebie pod nosem.
-Też mnie ten fakt nie cieszy- Powiedziałem.
-Super, ale to ja jestem na ciebie skazany- Zaczął marudzić znowu.
-A ja na ciebie, to jeszcze gorsze niż ja- Przewróciłem oczami, i na tym zakończyliśmy naszą rozmowę.

Poważnie mógł to być każdy, ale on? Ile bym zrobił żeby robić z Gabim.. jednak z moim szczęściem.. musiało się to nie udać.

*7 GODZIN PÓŹNIEJ*

Stałem właśnie na przystanku, w obecności dwóch zakapturzonych mężczyzn.
Sięgnąłem po telefon, i cierpliwie czekałem.
-Młody, oddaj mi ten telefon, i wszystkie pieniądze jakie masz- Serce mi stanęło, kiedy jeden z mężczyzn podszedł do mnie i zaczął mi wyrywać telefon. Jak w piłkę byłem dobry, co do bicia nie miałem najmniejszego doświadczenia.
-Zostaw!- Próbowałem wyrwać swój telefon z jego rąk.
-No oddaj!- Krzyknął kiedy nagle upadł na ziemię.
-Zostaw go!- Krzyknął drugi z nich dziwnie znajomym głosem. Terry? Co on tu do cholery robi. Może chociaż raz jego bycie wszędzie wyjdzie mi jakoś na plus.
-Trzymaj- Podał mi telefon.
-Dzięki- Wziąłem od niego swój telefon i odwróciłem się wzrokiem z powrotem w stronę drogi, unikając jakiegokolwiek kontaktu z nim.
-Czemu to zrobiłeś?- Spytałem przerywając dość długą ciszę.
-Nie jestem aż taki zły, za jakiego mnie uważasz i nie pozwolę komuś okraść kogokolwiek na moich oczach- Wytłumaczył.
-Skoro jesteś taki sympatyczny, dlaczego jesteś dla mnie i moich znajomych nie miły?- Spytałem.
-Są ludzie którzy mi wpadają do gustu, i ty ze swoimi znajomymi czy jak ich tam nazywasz do nich nie należycie.
-Okej- Odparłem Cicho i wsiadłem do autobusu który właśnie podjechał.

*NASTĘPNEGO DNIA*

Obudził mnie rano budzik na godzinę 12:30, aby nie przespać calutkiego dnia.
Spojrzałem na telefon, na godzinę i zobaczyłem powiadomienie jednak nie skupiłem się na nim i odłożyłem telefon.
Jednak po chwili doszło do mnie, że to powiadomienie od.. Gabiego?!
Zerwałem się z łóżka i odrazu odpisałem.
-Siema Ricc, chcesz pójść na trening ze mną Aitorem i Terrym?- Napisał do mnie.
-Jasne!- Napisałem, jednak przed wysłaniem wiadomości postanowiłem ją trochę zmienić żeby niczego się nie domyślił.
-W porządku, o której?- I idealnie, wysłane.

Wstałem z łóżka i następnie wziąłem się za mycie zębów.
-Wszystko by było super gdybyśmy poszli bez Terry'ego.. i Aitora.. najlepiej jakbyśmy byli sam na sam- Rozmyślałem, wypluwając pastę do umywalki.

Gdy już byłem gotowy, zebrałem wszystkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłem na boisko, gdzie już czekał na mnie Gabi i reszta.
-Hej!- Krzyknął uśmiechając się do Gabiego, na co ten pomachał mi z oddali.
-Cześć, fajnie że jesteś- Powiedział a za nim podeszli Aitor i Terry.
-To od czego zaczniemy?- Uśmiechnąłem się, a Terry przewrócił oczami na mój widok. O co mu chodzi?

Podeszliśmy na boisko i zaczęliśmy trenować, chociaż tego wszystkiego bym zbytnio trenowaniem nie nazwał, ponieważ głównie siedziałem sam i sobie kopałem piłkę.
Spędzaliśmy tam około, 30 min i wszytsko bez zmian, dlatego postanowiłem sięgnąć po telefon i spędzić tak resztę tego bezsensownego spotkania.

~Fatal Attraction~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz