Rozdział 3

226 17 3
                                    

Pov Terry

Był to wczesny ranek, o godzinie 7:30, a ja wziąłem słowa trenera do siebie i już trenowałem na boisku przy rzece.

Kiedy oczywiście nagle musiało mi coś przerwać. A była to dokładniej dość głośna rozmowa, może 3- osobowej grupki osób.
Odruchowo spojrzałem w ich kierunku, a na widok Ricardo razem z jego znajomymi złapałem się za głowę.
-Czemu oni..- Mówiłem do siebie zawiedziony.
Kiedy zauważyłem, że nie przechodzili tylko obok a także zmierzali w kierunku boiska, odwróciłem się i wróciłem do dalszych treningów.
Jednak słysząc dość głośną, jak już wspominałem rozmowę moich "kolegów" dotyczącą wczorajszej sytuacji między mną a Ricardo, zdenerwowałem się i całkowicie "przypadkiem" kopnąłem piłkę prosto w jego głowę, na co ten upadł na ziemię.

-Ej, co ty robisz!- Krzyknął ten irytujący chłopczyk, który z tego co pamiętam się Arion nazywał.
-Nie dramatyzujcie.. i tak pewnie udaje- Zaśmiałem się.
-Jak możesz tak w ogóle mówić?!- Krzyczał do mnie Arion, i razem z niebiesko-włosym podnieśli chłopaka z ziemi.

Ignorowałem to co mówili, przecież nic takiego mu się nie mogło stać.. zresztą go ostrzegałem.

Pov Ricardo

Nie wiem co się stało, ale obudziłem się u szkolnej pielęgniarki ze strasznym bólem głowy.
-Victor, Ricc się obudził!- Krzyknął zrywając się z krzesła a ja nadal nie kontaktowałem.
-I jak, żyjesz?- Spytali oboje.
-C-o.. co się stało?-Spytałem łapiąc się za głowę.
-Więcc.. Terry kopnął w ciebie piłkę, i uderzyła cię w głowę, ty straciłeś przytomność i przynieśliśmy cię tu bo musieliśmy przyjść do szkoły... cała historia- Opowiadał Arion.
-Chwila chwila, zwolnij..- Mówiłem a chłopak powtórzył wszystko jeszcze raz tylko że wolniej.

-Terry to zrobił? Specjalnie?- Spytałem.
-Mhm- Kiwnął na tak.

Kurde, teraz powoli zaczynałem wierzyć w jego słowa. Wiecie myślałem, że sobie tylko tak żartuje i chciał mi pogrozić, ale on rzeczywiście chce mi zrobić krzywdę.
-I co ja mam na głowie?- Spytałem.
-Bandaż
-Po co?
-Uderzyłeś się w głowę, i trochę ci krwawiła.
-Strasznie mnie drażni...
-Musisz dać radę- Powiedział Arion, a ja próbowałem wstać z łóżka co nie było takie proste przez zawroty głowy.

-Dobra, daje radę- Powiedziałem łapiąc za klamkę i wychodząc z pomieszczenia.

Oczywiście kiedy wyszedłem, wszyscy na mnie patrzyli, bo to dość nie codzienny widok widzieć chłopaka z bandażem na głowie który chodzi jak pijany.
Odrazu po wyjściu szukałem wzrokiem Gabiego, by sprawdzić jego reakcje.
Gdy już go znalazłem, rozmawiał razem z Terrym. Boże czy on musi być wszędzie?
Szczerze mówiąc, zaczął mnie już mocno irytować. Nawet w spokoju nie mogę popatrzeć na Gabiego, bo on tam musi być.
Nie postanowiłem jednak zostawiać tego co mi zrobił w spokoju.
-Jesteś z siebie dumny?- Powiedziałem podchodząc do białowłosego.
-Słucham?- Spytał niewinnie.
-Nie udawaj, wiem że to ty zrobiłeś
-Co dokładnie?
-Specjalnie we mnie kopnąłeś- Stale trzymałem na swoim.
-Ricardo, wyluzuj.. widzisz, że nie wie o co chodzi- Gabi powiedział, trzymając jego stronę.
-Gabi, ty mu wierzysz?..
-Tak, to był przypadek
-Mhm, taki przypadek że nawet mnie nie przeprosi tylko udaje, że nie ma pojęcia co się stało- Lekko podniosłem głos, kierując wzrok na białowłosego.
-Dobrze, przepraszam- Odparł przewracając oczami.
Jestem przekonany, że tego nie chciał mówić jednak musiał przekonać Gabiego, że jest "nie winny".
Gdy odchodziłem ten nagle podstawił mi nogę, a ja przez moją dość słabą równowagę w tym momencie się wywróciłem.
-Co do cholery Terry!- Krzyknąłem leżąc na podłodze.
-Ups..- Zaśmiał się i odszedł.

~Fatal Attraction~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz