Rozdział 21

47 12 3
                                    

Minęło już kilka dni, a ja ciągle miałem nadzieję, że w szkole sobie odpuszczą. Niestety, każdego dnia na moim ciele pojawiał się jeden jak nie więcej siniaków. Gabi i Aitor nie dawali za wygraną. Jednak do szkoły chodzić trzeba, nic na to już nie poradzę.

Jakoś przeżyłem ten dzień w szkole i poszedłem na boisko, tam gdzie zawsze. Mecz zbliżał się dużymi krokami, a na treningi w mojej drużynie nie było sensu chodzić. Nikt do mnie nie podawał, i czułem się nie potrzebny. Nawet trener to zauważył, jednak nic zmienić nie możemy.

Więc, trenuje sam. Jak zawsze zacząłem ogarniać swoje rzeczy, a potem się rozgrzewać. Gdy biegałem wokół boiska, moją uwagę przykuł zachód słońca, który dziś był wyjątkowo ładny. Pamiętam jak razem z Terrym ćwiczyliśmy do późna, a na sam koniec odpoczywaliśmy oglądając zachody. Cholernie mi tego brakuje..

Nagle spadłem na ziemię bo poczułem, że w coś wbiegłem, a bardziej w kogoś.

-Dawno cię tu nie było- Przewróciłem oczami spoglądając na rudowłosego chłopaka.

-Już się stęskniłeś?- Uśmiechnął się Riko wyciągając do mnie rękę.

Skorzystałem z jego pomocy i podciągnąłem się a następnie otrząsnąłem z ziemii, i pomasowałem po głowie na którą upadłem.

-Ładny dzisiaj zachód, prawda?- Uśmiechnął się a ja spojrzałem znowu w tym samym kierunku.

-Ładniejszy był bez rudego debila w tle- Przewróciłem oczami.

-Ałć?- Oburzył się. -Tak właściwie to czemu jesteś dla mnie taki niemiły? Coś ci zrobiłem?- Spytał a ja się musiałem chwilę zastanowić, bo szczerze to nie było powodu. Po prostu nie miałem ochoty na nowe przyjaźnie.

-Bez powodu, taki jestem- Wzruszyłem ramionami.

-Tragedia..- Pokręcił głową a ja westchnąłem i podszedłem do swoich rzeczy.
Zacząłem chwilę później trening. Oglądałem nasze stare mecze by rozgryźć taktyki przeciwników, i by być gotowym na wszystko. W końcu mecz już za 3 dni. Wiedziałem, że w tym czasie będę się musiał pojawić na treningu, bądź porozmawiać z trenerem. Jednak teraz Terry skupia całą uwagę na sobie. Nie ukrywam, że mocno się poprawił przez co coraz więcej jest piszczących fanek na treningach.

Zastanawiam się czemu tak właściwie z żadną nie był, skoro ma aż tyle kandydatek. Nie ukrywam, że odkąd przyszedł do szkoły dziewczyny za nim latały. Może któraś mu się podoba? Z resztą.. czemu ja o tym myślę? Terry to przeszłość, i lepiej niech tak zostanie.

-Chciałbyś razem poćwiczyć?- Spytał Riko podchodząc do mnie.

-Co?- Zmarszczyłem brwi. Czemu tak nagle mu zależy?

-Pytam czy chcesz razem potrenować- Uśmiechnął się, zauważyłem, że bardzo często to robił.

-Nie chce, wolę to robić sam- Odparłem chłodno.

-Okej- Nadal uśmiechnięty odszedł i zajął się sobą.

***

Skończyłem już trening, i było już naprawdę ciemno. Na całe szczęście mieszkałem blisko, więc nie był to dla mnie żaden problem.

-Wyładował mi się telefon.. świetnie- Westchnąłem i po prostu patrzyłem przed siebie.

Usłyszałem za sobą kroki, a dreszcze przeszły po moim ciele. Odwróciłem się i zobaczyłem posturę wysokiego mężczyzny. -Cholera!- Krzyknąłem. -Riko zaczynasz mnie już  przerażać!- Odetchnąłem.

-Riko?- Usłyszałem znajomy głos, a gdy chłopak tylko się zbliżył to zamarłem. Oczy mi się powiększyły i automatycznie zmarszczyłem brwi.

-Jezu, bijecie mnie a na dodatek kurwa śledzicie?!- Krzyknąłem do Terry'ego który jakimś cudem nagle był za mną.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~Fatal Attraction~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz