O kurwa.
O kurwa, o kurwa, o kurwa.
„O kurwa" krążyło w głowie Regulusa od kiedy tylko otworzył oczy. Od razu złapał go ogromny ból głowy. Miał kaca giganta, może nie był to morderca jak na koncercie, ale wciąż.
-Dobra, co się odpierdoliło.-usiadł na skraju łóżka i popatrzył na Croucha i Rosiera.
-Chuja pamiętam tak szczerze.-odpowiedział mu Evan.
-No chuja to ty faktycznie pamiętać byś mógł-spojrzał najpierw na niego później na Barty'ego.
-Ty się ciesz, bo gdyby nie my to byś się przespał z Jamesem.
Regulus na wspomnienie wiśniowych ust Jamesa zarumienił się, a koledzy to zauważyli.
-Dobra, chcesz być z Jamesem?-zaczął wypytywać Barty.
-Sam nie wiem, chyba tak.
-Dobra, związku proponuje nie zaczynać od przespania się z kimś...-zaczął Barty, ale Evan mu przerwał.
-Ty zacząłeś.
-Dobra cicho, jeśli chcesz się z kimś przespać to nie możesz się śpieszyć, jeśli tego nie czujesz, musisz to zrobić z odpowiednią osobą.
-Nim przespałeś się z Evanem zaliczyłeś tyle osób w Hogwarcie, że aż dziwne, że nie masz żadnej choroby wenerycznej.-zauważył Regulus.
-Japierdole-westchnął Barty-Dobra, inaczej. Musisz o tym pogadać z Jamesem. I nie, nawet nie próbuj unikać tej rozmowy. Musisz.
Regulus przetarł dłońmi twarz i poszedł do łazienki. Przebrał się, przemył twarz i umył zęby.
-Idziemy na szluga-stwierdził, gdy tylko wyszedł z łazienki, a twarze jego kolegów rozpromienił szeroki uśmiech.
Wyszli z Hogwartu niemal skradając się, bo Regulusowi ani śniło się spotykać teraz z kimkolwiek. Wyszli jak zwykle na wierze astronomiczną i wyciągnęli po papierosie.
Odpalili i zaciągnęli się dymem.-Dobra, mimo że popsułeś mi całą niespodziankę jaką zaplanowałem dla Barty'ego to ci wybaczam.-zaczął Evan.
-Jaką niespodziankę?-Regulus po pięciu wspólnych latach w tym samym dormitorium wiedział, że po nich można spodziewać się wszystkiego.
Okazało się, że Evan zabrał Barty'ego podczas imprezy na nocny spacer, gdzie przygotował cały koc z róż, a na koniec mieli mieć swoją noc. No cóż, nie wyszło im.
-Trzeba było sprawdzić czy dormitorium jest puste-odparł z przekąsem Regulus.
Zeszli z wierzy i ruszyli w stronę boiska do Quidditcha, gdzie Regulus zaplanował kolejny, tym razem dłuższy trening. Wsiadł na miotłę i wzbił się w powietrze. Po szybkiej rozgrzewce wypuścił kafla i tłuczki oraz złotego znicza. Odczekał chwilę i rzucił się w pogoń za zniczem. Czuł się znowu wolny. Wiatr szalejący w okół i rozkurzający jego czarne jak noc loki na wszelakie strony. Zimne powietrze jakie było obecne na tej wysokości wdzierało się do płuc Regulusa z niesamowitą silą. Odetchnął głęboko.
Wyostrzył wzrok i starał się dostrzec małą złotą plamkę. Zauważył ją chwilę później. Nabrał rozpędu i leciał wpatrując się tylko w nią. Był jak w transie. Tak jakby ta mała plamka była kluczek do przyszłości. Znicz zmienił kierunek i zaczął lecieć w dół, co Regulus również chwilę później uczynił. Już prawie go dotknął, gdy na chwilę przeniósł wzrok na trybuny, gdzie Barty rozmawiał właśnie z...
Jamesem Potterem.
Regulus przyglądał się im dłuższą chwilę, gdy nagle stracił kurs i wleciał w ziemię prześlizgując się po niej. Zacisnął mocno powieki czując jak kręci mu się w głowie. Kiedy otworzył oczy nad nim szczerzyły się białe zęby Evana kontrastujące z jego ciemną skórą.
CZYTASZ
Jezioro bez dna (jegulus) (rosekiller)
RomanceRegulus Arcturus Black,pan idealny,praktycznie dziecko,które boi się samotności ale zarazem nie lubi przebywać wśród ludzi. Chłopak,który tonie w jeziorze uczuć i samotności,które jakby mogło się wydawać nie ma dna. Sam je sobie wykopał i napełnił...