Ten rozdział będzie poświęcony Jamesowi Potterowi. Więc pisany z jego perspektywy.
-Co masz?
To było pierwsze pytanie jakie dostał James od Syriusza po otrzymaniu wyników testu z eliksirów.
Chłopak nawet nie poczekał na odpowiedź kolegi i wyrwał mu kartkę z ręki.-Pizda. Jak zwykle.-stwierdził Black patrząc na test Pottera-Jak tak dalej pójdzie to nie zdasz.
-Zdam,Zdam. Już się nawet na korki umówiłem.
-Z kim?
-Z Regulusem.-odpowiedział zanim zdążył pomyśleć.-Znaczy z Evans.
Black zmrużył oczy i mu się dokładnie przyjrzał.
O kurwa,on wie.
Potter mimowolnie zaczął się pocić i stresować. Co prawda korki z jego bratem nie byłyby niczym dziwnym,gdyby nie to,że Syriusz pałał do niego taką samą,a może i nawet większą nienawiścią jak do rodziców. Modlił się w duchu do Merlina,aby odebrał resztę komórek mózgowych starszemu Blackowi,i ten się nie szczaił.
-A,oki.-powiedział tylko z uśmiechem i zajął się pisaniem tematu.
Boże,jaki on jest tępy.
Po lekcji była dłuższa przerwa,więc James wyszedł na wierzę astronomiczną,gdzie upodobał sobie miejsce do palenia papierosów. Normalnie większość osób pali w dormitoriach lub na błoniach,ale Potter preferował wierzę.
Zapalił czerwone Marlboro i oparł się plecami o barierki. Przypomniał sobie wczorajszy dzień,kiedy podroczył się z młodszym Blackiem. Był dokładnie taki,jak opisywał Syriusz,ale z różnicą taką,że James widział w nim coś więcej. Sam do końca nie wiedział jak to określić. Mimo wszystko,miał nadzieję,że ten konkretny ślizgon nie okaże się sługą wszyscy wiedzą kogo. W przypadku kogoś innego uznałby,że to może zauroczenie,ale za każdym razem jak o tym pomyślał to wybijał sobie to z głowy. Przecież Regulus woli dziewczyny,i James też. Do takie mu podoba się Evans. Rudowłosa piękność szkoły,która odrzuca jego zaloty od kiedy sięga pamięcią. Ale miał nadzieje,że w końcu dziewczyna doceni jego starania.
Wypalił całego papierosa i zaczął szybkim krokiem zbiegać po schodkach,przy okazji mijając te dwie lokomotywy,z którymi młody Black dzieli dormitorium. Nie byli w najlepszej formie.
Crouch Jr. miał zaczerwienione oczy,mokre policzki i rozczochrane włosy. Rosier za to widniał z troską wymalowaną na twarzy.Minął ich i ruszył w stronę sali,w której aktualnie miał lekcje. Czmychnął mu przed oczami Regulus,a ten widok mimowolnie wywołał w Jamesie miliony sprzecznych uczuć. Czuł coś kołatającego się w brzuchu,albo to jak krew napływa mu do twarzy,przez co się rumieni. Uznał,że to nie ma większego znaczenia i ruszył dalej przed siebie.
Przecież ja się kocham w Evans,prawda?-powtarzał sobie wciąż.
Ale czy jeśli naprawdę by ją kochał,to czy powtarzał to sobie wciąż?
Postanowił zaczerpnąć porady,tylko od kogo? Syriusz odpada,bo przecież to sprawa jego brata. Remus? Remus. Remus to dobra opcja.
Ach,no tak. Niedługo jest pełnia,Lupin wciąż chodzi poddenerwowany,więc nie ma co go denerwować.
Peter zna się na związkach tak samo jak na szkodliwości dużej ilości pokarmu na organizm.Wszyscy Huncwoci odpadają.
Marlene? Byłaby okej,gdyby nie to,że Potter obawiał się zbyt dużej różnicy w związku z dziewczyną a chłopakiem. Dorcas odpada z tego samego powodu. Myślał tak przez dłuższy czas.
W końcu wymyślił.
Zapyta się każdego po trochę,zbierze to w całość,przeanalizuje,pomyśli.
CZYTASZ
Jezioro bez dna (jegulus) (rosekiller)
Storie d'amoreRegulus Arcturus Black,pan idealny,praktycznie dziecko,które boi się samotności ale zarazem nie lubi przebywać wśród ludzi. Chłopak,który tonie w jeziorze uczuć i samotności,które jakby mogło się wydawać nie ma dna. Sam je sobie wykopał i napełnił...