Rozdział 22/ Nie synchronizacja

287 21 41
                                    

Regulus obudził się w piękną, deszczową niedzielę. Cholera, przypomniało mu się o strategii, którą miał wczoraj opracować, a zamiast tego delektował się wysokoprocentowymi napojami, niczym jakaś patologia. Zerwał się z łóżka i poszedł do łazienki. Zrobił to co zawsze, a następnie usiadł na materacu. Była godzina szósta, więc zostało mu półtorej godziny do śniadania. Rozrysował wygląd boiska i możliwe zagrania drużyny przeciwnej. Kreska, kółko, krzyżyk. To było pół jego życia. Z zeszytu wypadło kilka kartek, na które zaraz wskoczyła Ariet. Obcierała się o bok zeszytu Regulusa, ale nie miał nic przeciwko, bo właśnie skończył planować. Schował zeszyt do półki nocnej i spostrzegł, że wybiła właśnie siódma dwanaście. Postanowił więc obudzić Evana na śniadanie. Barty już dawno zniknął z dormitorium, bo musiał pouczyć się w bibliotece.

Evan wstał i zszedł na mały zawał, kiedy miejsce obok niego było puste i zimne. Po chwili jednak przypomniał sobie i tym, gdzie jego chłopak mógłby się podziewać.

-Czekam na dzień, w którym oceny nie będą najważniejsze.-wywrócił oczami, kiedy sobie to uświadomił i wstał. Jak zwykle spędził pół bożego dnia w łazience, aż w końcu z niej wyszedł i udał się z Regulusem do Wielkiej Sali. Przysiedli się do swoich przyjaciółek. Evan w pośpiechu coś zjadł i wziął tosty z ulubionym dżemem Barty'ego do serwetki, a następnie odszedł od stołu.

-A ty gdzie idziesz? Nie ma lekcji.-zapytała Zoya.

-Do Barty'ego. Nic pewnie nie jadł od rana, a teraz obstawiam, że się uczy.

-Ale z ciebie simp-stwierdziła Emma.

-Nie prawda.

-Simp co simpuje do nerda!-wykrzyknęła jeszcze za nim zniknął za drzwiami.

-Ale wiesz, że simp to co innego?-zaczęła Dorcas.

-Trudno. Śmiesznie się go przezywa.

Evan nie obrażał się, jeśli ktoś go wyzywał. Sam się z tego śmiał, bo był przyzwyczajony. Pozwalał na to tylko przyjaciołom.

Regulus zabrał się za swoją niezmiennie czarną kawę bez cukru. Upił łyk i przeniósł wzrok na Emmę, która siedziała naprzeciwko. Za nią widać było stolik Gryffindoru. Zauważył, że James się mu przygląda. Na ten widok wypluł całą kawę prosto na talerz Emmy.

-Kurwa mać! Black!-krzyknęła-Na co ty się kurwa gapisz, że poświęciłeś moje płat...

Nie dokończyła, bo odwróciła się i wyłapała wzrokiem Jamesa, który próbował powstrzymać się ze śmiechu. Zwróciła się znów w stronę Regulusa i uniosła jedną brew uśmiechając się chytrze.

-Stanął ci.

-Co? Nie.-zaprzeczył szybko

-Tak.-spojrzała na Regulusa wyzywająco-Hej Potter!-wykrzyknęła zanim Regulus zdążył się przewalić przez stół i zatkać jej usta ręką.

-Zamknij się! Co ty odkurwiasz?!

-Idź i z nim pogadaj do kurwy nędzy albo ja to zrobię!

-Pójdę, ale jeszcze nie teraz! Później. Sam to załatwię.

-Ta, jasne.-stwierdziła i zrobiła sobie nowe płatki.

Regulus nie miał zamiaru jeszcze rozmawiać z Jamesem. Niby już przeprowadził z nim rozmowę, ale skończyło się na tym, że nie przyszedł na umówione spotkanie. Zjadł lekkie śniadanie i wyszedł, aby dołączyć do Evana i Barty'ego, bo sam miał kilka lekcji do odrobienia. Znalazł ślizgonów w tym samym miejscu co zawsze. Ustronne miejsce w bibliotece, gdzie po raz pierwszy przelizali się na trzeźwo. Evan jak zwykle jedyne co robił to przeszkadzał Barty'emu a Barty starał się nie zwracać na niego uwagi.

Jezioro bez dna (jegulus) (rosekiller)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz