Kac
I to kurwa nie byle jaki kac.
Kac morderca.
Regulus podniósł się z podłogi i natychmiast tego pożałował. Legnął z powrotem na drewniane panele i czekał, aż minie. Zasnął. Przebudził się gdy miękkie futerko masowało jego policzek. Była to Arietis, która chodziła i miziała ogonkiem każdego, kto leżał. Przysnął z powrotem słysząc przyjemne dźwięki mruczenia.
Obudził go gruchot kręgosłupa. Jego kręgosłupa spowodowany tym, że Barty Crouch Jr. wracając po ciemku z łazienki nie zauważył zezgonowanego kolegi. Przewrócił się, ale nawet nie podjął próby wstania, po prostu leżał tak, aż do ich pokoju nie zaczął się ktoś dobijać.
Nikt jednak nie wstał aby otworzyć, a pukanie nie ustawało. Regulus miał dość tego dźwięku, więc resztkami sił podniósł swoje cztery litery z podłogi, zwalając przy tym Croucha. Otworzył drzwi a jego oczom ukazał się...
-Oh, dzień dobry proszę pana. Jak panu dzień mija?-zaczął grać rolę. Przed nim ukazał się Horacy Slughorn. Swoim ciałem nieumiejętnie próbował zakryć kolegów z tyłu, ale na nic się to zdało, bo chwilę później coś grzmotnęło o podłogę.
Był to Evan Rosier, który z niewiadomych przyczyn jeszcze przed chwilą był na żyrandolu.
-Do mojego gabinetu, raz.-powiedział ostrym tonem opiekun domu węża.
Black powiedział, że zaraz będą a następnie w pośpiechu próbował ocucić kolegów.
-Kurwa Barty, schowaj gdzieś szlugi, żeby jakby nam dormitorium przeszukali to ich nie znaleźli, Evan weź wyrzygaj resztę alkoholu, bo jak zrzygasz się na dywanik w gabinecie to osobiście cię rozjebie. -wydał polecenia i zaczął się zbierać. Wybrał jakiś elegancki sweter, aby być choć trochę wiarygodnym a następnie wybrał się do łazienki. Wziął naprawdę szybki prysznic, bo śmierdział tytoniem i tanim piwskiem. Za pomocą zaklęcia wysuszył włosy i ogarnął się mniej więcej do życia. Wyglądał w sumie lepiej. Znaczy fakt miał wielkie wory pod oczami, ale ma je praktycznie zawsze.
Kiedy wyszedł z łazienki, chłopaki byli praktycznie gotowi i Regulus był z nich choć raz w życiu dumny.
Wyszli z dormitorium wcześniej jeszcze odciągając Barty'ego od wypalenia kolejnego papierosa, jak to sam ujął „dla fabuły".W pokoju wspólnym czekała już na nich Emma, która również została wezwana.
Zmierzali wolnym krokiem do gabinetu Slughorna, po drodze dołączyły się również Addie i Pandora.
Szli jak ja rozstrzelenie.-Nie, kurwa. Wyjebią nas jak chuj. Na zbity pysk.-dramatyzował Evan.-A JA! ITS ME! CHCIAŁEM SIĘ NAJEBAĆ PO MECZU.
-Tobie jeszcze kurwa mało?-zapytał zdziwiony Regulus-Dobrze wiesz, że nie zważyłem jeszcze eliksiru na kaca.
-Chuj.
-Dupa-mruknął Barty
-Cipa-postanowiła się dołączyć Vanity
-Cycki-powiedziała Pandora
-Zamknąć mordy-Regulus był załamany zachowaniem swoich towarzyszy-Musimy to szybko zrobić i załatwić u kogoś eliksir na kaca bo nie ma nawet takiej kurwa opcji, abym grał na kacu.
-O ile nas nie wyjebią ze szkoły.-powiedział Barty. Optymizm przede wszystkim
-Albo z drużyny-tak, Evan z optymizmu przeszedł w realizm.
Wszyscy mieli obsrane gacie i szli jak na rozstrzelanie. Wymyślali różne fabuły i mroczne scenariusze co się może z nimi stać.
Po drodze Barty wpadł na zajebisty (nie) pomysł i wypił jeszcze butelkę piwa. Skąd on ją wziął tego nie wie nikt.
CZYTASZ
Jezioro bez dna (jegulus) (rosekiller)
RomanceRegulus Arcturus Black,pan idealny,praktycznie dziecko,które boi się samotności ale zarazem nie lubi przebywać wśród ludzi. Chłopak,który tonie w jeziorze uczuć i samotności,które jakby mogło się wydawać nie ma dna. Sam je sobie wykopał i napełnił...