Regulus Black srał pod siebie na myśl o karze.
Takiego czegoś nie odjebał od dawna, nie, od nigdy!
Wszedł do ciemnego, gotyckiego domu i rozglądnął się jak zwykle.-Regulusie.-powiedział ojciec.
-Ta-nie zdążył nawet odpowiedzieć kiedy poczuł na sobie znajome zaklęcie, to które przysparzało największy ból ze wszystkich. Zwinął się na podłodze i próbował wstać, ale zaklęcie było zbyt silne. Zagryzł mocno wargę i ścisnął powieki, pod którymi zebrało się kilka drobnych łez, które nie mogły opuścić jego oczu, choćby się paliło i waliło.
Bogaci chłopcy nie płaczą.Po kilku minutach tortur, które dla Regulusa wydawały się, jakby trwały conajmniej kilka godzin wreszcie czar zelżał, a on opadł bezsilnie na podłogę i oddychał niespokojnie.
-Wrócisz do Hogwartu, bo wstyd by był gdybyś go nie skończył, ale żeby to był ostatni raz, kiedy odwalasz takie rzeczy. Następnym razem nie zawaham się użył innego zaklęcia, a później wmówię, że umarłeś przez głupotę.-powiedziała sadystycznie, ale i ze stoickim spokojem matka.-Poczekamy parę dni, aż pozwolą ci wrócić, a teraz znikaj mi z oczu, gdziekolwiek.
A następnie znów użyła na nim Cruciatusa.
Po kolejnych torturach, kiedy jego rodzice przestali mu sprawiać ból, wstał, ale ojciec chwycił go za ramię.
-Przepraszaj.
No go chyba bóg opuścił.
Regulus nie zamierzał go przepraszać bo nie miał za co.-No już, przepraszaj. Na kolanach.
Teraz to go chyba serio pierdolnęło.
Regulus nadal stał i patrzył się ojcu w oczy, ale po chwili został ugodzony kolejnym Cruciatusem i padł na podłogę.
-I tak powinno być.-powiedział Orion i puścił syna, aby wyszedł do swojego pokoju czy gdziekolwiek indziej.
Regulus przywitał się ze Stworkiem, a następnie ubrał na siebie cieplejszy sweter w kolorze ciemnego odcienia niebieskiego i zwinął z kufra paczkę papierosów i zapalniczkę, które schował w kieszeni spodni. Wyszedł ze swojego pokoju, a następnie poszedł do ogromnej biblioteki i wziął z tamtąd Małe Kobietki
naprawdę lubił tę książkę i zawsze do niej wracał kilkukrotnie.
Wyszedł z domu i poszedł do mugolskiego parku. Wkroczył po drodze do kawiarni i kupił dużą czarną kawę bez cukru, bo te mugolskie były bardziej intensywne od tych co mają czarodzieje.Rozsiadł się na ławce i zapalił papierosa, a obok położył papierowy kubek z kawą.
Zaciągnął się dymem, a następnie otworzył książkę i zaczął czytać przyświecając sobie różdżką, co jakiś czas pijąc kawę czy zaciągając się papierosem.
Był już późny wieczór.
Po przeczytaniu paru stron, usłyszał szelest krzaków za sobą. Początkowo chciał to zignorować, ale szelest stawał się coraz bardziej słyszalny, aż wkrótce wydawałoby się, że jest zaraz obok.
Akurat niefortunnie zgasła mu różdżka.
Regulus zamknął książkę i odłożył na bok, a papierosa włożył do ust i przytrzymał zębami.
Szepnął „lumos" a koniec jego różdżki zaświecił się na biało. Zmarszczył brwi i wyostrzył wzrok na krzaki za ławką, a kiedy znów coś się poruszyło, natychmiast wstał do pionu.
Zacisnął szczękę i wciąż przypatrywał się poruszającym się krzakom.Po chwili przyglądania się, zaciągnął się dymem i wyrzucił papierosa na ścieżkę, a w tym samym czasie zza krzaków ujawniła się jakaś istota. Regulus nie zastanawiając się dłużej, rzucił jakieś lekkie zaklęcie w stronę istoty, aby ją ogłuszyć, ale nie zrobić jej krzywdy, jednak zanim zdążył wypowiedzieć zaklęcie, istota wyleciała i biegła wprost na niego.
CZYTASZ
Jezioro bez dna (jegulus) (rosekiller)
RomanceRegulus Arcturus Black,pan idealny,praktycznie dziecko,które boi się samotności ale zarazem nie lubi przebywać wśród ludzi. Chłopak,który tonie w jeziorze uczuć i samotności,które jakby mogło się wydawać nie ma dna. Sam je sobie wykopał i napełnił...