No to tak ogólnie dość brutalne itd. więc czytacie na swoją odpowiedzialność.
Evan Rosier po przeteleportowaniu się wraz z rodzicami i Pandorą do ich posiadłości wiedział, że ten dzień może się zakończyć największym bólem.
W dodatku już odczuwał brak swojego chłopaka Barty'ego i swoich przyjaciół. Kiedy rodzice przeszli przez bramę prowadzącą do ogromnego i pięknego dziedzińca, a skrzat domowy zabrał bagaże młodszych Rosierów, Evan wraz z siostrą zatrzymali się na chwilę.-Zwal wszystko na mnie.-powiedział zdeterminowany Evan.
-No chyba śnisz. Ja też w tym brałam udział i nie chce żebyś cierpiał za moje winy!-sprzeciwiła się.
-Panda, wiem, ale musisz. To był mój pomysł i nie chcę, żebyś przez to cierpiała.
-Nie.
-Proszę cię. Zrób to. Dla mnie.
Pandora długa zastanawiała się nad odpowiedzią, ale wiedziała, że Evan tak czy tak powie, że to jego wina, a wtedy by miał jeszcze przerąbane za kłamstwo.
Po długim namyśle i jeszcze paru powiedzianych „nie" w końcu się zgodziła.Weszli do ogromnej, białej willi z licznymi zdobieniami i rzeźbami.
Ich oczom ukazał się długi korytarz w kolorze kości słoniowej z jasnym dywanem na drewnianych deskach, a na suficie wisiał przepiękny kryształowy żyrandol. Przechodząc w prawo dotarli do salonu, gdzie ich rodzice już zasiedli na jasnej kanapie.Rodzeństwo usiadło naprzeciwko państwa Rosier.
Evan zerknął na siostrę. Pandora zerknęła na brata.-To moja wina. Pandora nie miała z tym zbyt wiele wspólnego.
-To prawda-potwierdziła ze spokojem Pandora, ale mimo swojej niewzruszonej postawy w głębi serca walczyła z sumieniem i poczuciem winy.
-Oczywiście, że twoja wina.-powiedział pan Rosier- Nigdy nie umiałeś wysiedzieć z miejscu, zawsze musiałeś zrobić coś nie tak.
Jesteś moim największym zawodem, Evanie.
Co z tobą jest nie tak? Jesteś najgorszym co mi się w życiu przytrafiło. Wyjdź stąd i nie pokazuj mi się na oczy. Przyjdź do mojego biura o osiemnastej.
Za błędy się płaci.Evan poszedł na górę i po przejściu dość dużego korytarza dotarł pod drzwi swojej sypialni. Otwierając ogromne białe drzwi jego oczom ukazał się jego pokój. Skrzat domowy umieścił już jego kufer w garderobie, więc mógł zamknąć za sobą drzwi. Jego pokój był oczywiście w kolorze białym z licznymi zdobieniami jak reszta domu i tym samym ogromnym żyrandolem jak w korytarzu. Na całej jednej ścianie rozciągał się ogromny regał zapchany winylowymi płytami różnych zespołów a obok na stoliku widniał gramofon.
Podszedł do jednej z półki z płytami i wyciągnął Queen. Po dłuższym namyśle wybrał tą samą, która leciała na koncercie podczas gdy on siedział w schowku na miotły. „Don't Try Suicide"
Puścił ją na gramofonie a następnie położył się na swoim ogromnym łóżku. Po paru minutach piosenka przestała grać, ale Evan nie wstał żeby ją wyłączyć. Wsłuchiwał się w dźwięki gramofonu.
Po paru dłuższych chwilach wstał i zerknął na zegar, który wybijał właśnie godzinę siedemnastą, a to oznaczało, że biedny gramofon chodzi tak już od kilku dobrych godzin. Rosier wyjrzał przez ogromne białe okno, wyobrażając sobie, że jest w Hogwarcie.Po długich przemyśleniach w końcu wybiła godzina osiemnasta. Chciał mieć to jak najszybciej za sobą.
Udał się w północną część domu i stanął przed ogromnymi drzwiami, za którymi kryły się wszystkie okropne wspomnienia. Po dłuższej chwili namysłu, walcząc z rozumem otworzył drzwi i usiadł na fotelu naprzeciwko biurka ojca. Pan Rosier siedział po drugiej stronie na swoim koszmarnie drogim krześle.
CZYTASZ
Jezioro bez dna (jegulus) (rosekiller)
RomanceRegulus Arcturus Black,pan idealny,praktycznie dziecko,które boi się samotności ale zarazem nie lubi przebywać wśród ludzi. Chłopak,który tonie w jeziorze uczuć i samotności,które jakby mogło się wydawać nie ma dna. Sam je sobie wykopał i napełnił...