— Ha, wiedziałem, że brunetka! Wisisz mi dziesięć tysięcy jenów!
Dziewczyna przewróciła oczami, zamykając przed nosem gazetę. Wzrokiem prześwidrowała Kakucho, który właśnie otwierał drzwi przed nową partnerką, uśmiechając się od ucha do ucha. Jego twarz była beztroska i nie wyrażała nic więcej prócz szczęścia; na sam ten widok kąciki ust [______] drgnęły w górę, na co Kokonoi wyszczerzył się chytrze.
— Może nawet ten widok był warty tylu pieniędzy...
— Daj spokój — Hajime przewrócił oczami, poprawiając szeroki kapelusz na głowie. — Z naszym aktualnym statusem to i tak są grosze.
Przytaknęła biało-włosemu, ręką sięgając do dango leżącego na porcelanowym talerzyku. Rozkoszując się słodkością, rozejrzała wokół, patrząc uważnie na spokojną okolicę. Wiosenne słońce łaskotało twarze roześmianych przechodniów, którzy nareszcie mogli wyjść z domów po mroźnej i długiej zimie. Sama alejka posiadała specyficzny klimat; w całości pokryta była ceglaną ścieżką, a zewsząd mury ozdabiał rozciągający się bluszcz. Nad drobną kawiarenką zawieszone były sznury z praniem, które powiewały na delikatnym wietrze i chroniły przed bijącym słońcem.
[______] przeniosła wzrok na Koko, którego włosy spięte były w niedbały kok po jednej stronie głowy. Drugą stronę natomiast przykrywał szeroki, rozłożysty kapelusz, a na nosie mężczyzny spoczywały ciemne okulary przeciwsłoneczne. Jego ubrania były szyte z najdroższych tkanin i choć efekt był nieziemski, bardzo odstawał wyglądem od pozostałych klientów słodkiej kawiarenki. Widząc ciekawski wzrok [_]-włosej, kryminalista pstryknął palcami przed jej nosem.
Ocknęła się, kiwając głową.
— Bo jeszcze pomyślę, że się zakochałaś.
Uśmiechnął się chytrze, wystawiając język, na co dziewczyna się zaśmiała. Mimo wszystko uczucie było bardzo dziwne; cała beztroska i łagodny klimat scenerii był na tyle pożądany, że [______] miała wrażenie, że zaraz pęknie jak bańka mydlana. Ujęła w dłoń niewielką filiżankę, pragnąc zatopić usta w gorzkiej kawie.
— Hej, co wy tu robicie?!
Obydwoje utkwili wzrok w Kakucho, który tyle co stanął przed stolikiem i nachylił się nad nimi. Jego twarz była cała czerwona, a warga drgała – nie do końca wiadomo czy ze złości, czy wstydu. Na ten widok kobieta zakryła usta, próbując stłumić śmiech, natomiast Koko poklepał go po ramieniu.
— Gomen, Kakucho! — Hajime zaśmiał się chytrze. — Wiesz, przypadkiem przechodziliśmy.
— Wy dwaj...
— Nie przedstawisz nas swojej wybrance?
Zawtórowała przyjacielowi [______], jeszcze bardziej wywołując w Hitto zmieszanie. Cholernie kochali go zawstydzać; już szczególnie w przestrzeni publicznej, gdzie nie mógł zrobić nic więcej prócz piorunowania ich wzrokiem.
— Nie wasz interes. Śledziliście mnie?
— Cóż, powiedziałbym ci... — uśmiechnął się Koko, podpierając brodę na ręce i tym razem przenosząc wzrok na policjantkę. — Gdybym tu był.
[______] zamrugała kilkukrotnie powiekami, czując jak wiosenny wiatr nieznośnie zaczyna targać jej włosy. Przechyliła głowę w bok, posyłając Koko pytające spojrzenie.
— Gdybym tu był, odpowiedziałbym mu, prawda, [______]?
Ponowił wypowiedź, a dziewczyna poczuła bolesną gulę uciskającą jej gardło. Wiatr wzrósł na sile, a ona próbowała wyostrzyć wzrok. Nieważne jak bardzo się starała, twarze Hajime i Kakucho stały się rozmazane i puste. Przeniosła wzrok na swoje ręce, gdzie zamiast świeżo zaparzonej kawy, w kubku znajdowała się krew. Szkarłatna substancja momentalnie zaczęła podnosić swój poziom, powoli przelewając się z naczynia, żeby następnie pobrudzić ręce oraz kolorową sukienkę [______]. Kobieta patrzyła na wszystko z przerażeniem, nie potrafiąc zapanować nad sytuacją.
— Nie... Nie... Nie...
Nic więcej nie mogła z siebie wykrztusić. Ponownie spojrzała na biało-włosego, którego twarz tym razem była w stanie zobaczyć. Była trupia i blada, a z kącików jego ust sączyła się świeża krew. Wężowe oczy, tak puste i beznamiętnie, utkwione były prosto w jej błyszczące tęczówki, do reszty odbierając zdolność mowy.
— Koko!
Policjantka poderwała się do góry, próbując złapać oddech. Jej ręce zaciskały się na ciemnej pościeli, a ciało drżało nieprzyjemne. Bordowa, satynowa piżamka ozdobiona koronką została niemal w całości przepocona, podobnie co strona łóżka, na której spała. Serce [______] biło w nierównomiernym rytmie, a ona sama czuła, jak po jej policzkach spływającą ciepłe, słone łzy. Potrząsnęła głową, próbując odgonić od siebie natrętne myśli. Nieważne jak bardzo chciała, nie potrafiła wyrzucić z głowy widoku martwej twarzy Hajime i dotyku jego sztywnego ciała.
Wzdrygnęła się, czując delikatny dotyk na ramieniu.
— To trzeci raz tej nocy.
Spojrzała ze łzami w oczach na Rindō, którego twarz oświetlała mała lampka nocna. W rękach trzymał biografię jakiegoś artysty, natomiast podkrążone oczy świadczyły o tym, że sam od dawna nie zmrużył oczu. Westchnął ciężko, odkładając książkę na stolik nocny i przysunął się do dziewczyny, przyciągając ją do swojej rozgrzanej klatki piersiowej.
— J-ja...
— Cii, jest dobrze.
Pogładził [______] po włosach, opierając podbródek na czubku jej głowy. Dzięki temu choć na moment była w stanie się uspokoić i zatrzymać kołatające w klatce serce.
— Chcesz herbaty? — zagadnął cicho, czując jak [_]-włosa się rozluźnia. — Możemy spróbować zasnąć, ale jest chwilę po piątej.
— Herbata będzie w porządku.
Rindō skinął głową, powoli się od niej odsuwając i wstając z ciepłego łóżka. Tymczasem policjantka odwróciła spojrzenie do okna, widząc przez szpary rolet spadające krople ziarnistego deszczu, które z hukiem rozbijały się o szybę. Sam dźwięk był dość uspokajający, toteż wlepiła pusty wzrok za szarość panującą za oknem, okrywając się szczelniej kołdrą.
Nawet niebo płakało za Hajime.
![](https://img.wattpad.com/cover/360273941-288-k849768.jpg)
CZYTASZ
𝓞𝓷𝓮 𝓦𝓪𝔂 𝓣𝓲𝓬𝓴𝓮𝓽 [rindō h.] ✔
FanfictionGdzie miłość przeplata się z nienawiścią. Słodko-gorzkie łzy ze śmiechem. A [______] balansuje na granicy życia i śmierci. „𝓞𝓱 𝓯𝓪𝓽𝓱𝓮𝓻, 𝓯𝓸𝓻𝓰𝓲𝓿𝓮 𝓶𝓮 𝓕𝓸𝓻 𝓪𝓵𝓵 𝓶𝔂 𝓼𝓲𝓷𝓼 𝓦𝓱𝓮𝓷 𝓘 𝓶𝓮𝓮𝓽 𝔂𝓸𝓾𝓻 𝓮𝔂𝓮𝓼 𝓣𝓱𝓮 𝓭𝓮𝓿𝓲𝓵...