[2] piece of art

98 6 0
                                    

          — Dziękuję, że zgodziłaś się przyjść, Kita-chan! — Akane uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd białych zębów.

       Energia wręcz kipiała z jej ciała, kiedy ostatni raz poprawiła długą, czarną sukienkę, patrząc podekscytowanym wzrokiem na współpracownicę. Choć policjantka początkowo nie była przekonana co do wspólnego wyjścia, teraz na jej twarzy widniał podobny, szczęśliwy uśmiech. W końcu zasługiwała na to, żeby na moment odetchnąć powietrzem innym niż to klubowe czy posterunkowe.

       Weszły razem przez rozległe drzwi, niemal od razu wtapiając się w tłum zebranych ludzi. Wszyscy byli ubrani elegancko, jakby wernisaż dotyczył najsławniejszego artysty współczesnej sztuki. Samo muzeum było doprowadzone do błysku; wypolerowane kafelki wręcz lśniły od specyfików, a w pomieszczeniu unosił się zapach drogich perfum wymieszany z wonią jedzenia. Najwidoczniej sam autor pomyślał o poczęstunku dla zebranych. Widząc konsternację [______], Akane zaśmiała się cicho.

           — Chodzą plotki, że Jun Tsuchiya jest członkiem yakuzy — wytłumaczyła blondynka, zamyślając się na moment. — Dlatego stać go na wernisaż w tak nietypowym miejscu.

           — Yakuzy? Dość ryzykowne w takim razie wystawiać się do publiczności.

           — To tylko plotki, Kita-chan. Nie przejmuj się!

       Dziewczyna skinęła głową. Nie minęło wiele od momentu ich wejścia do muzeum, a zaraz obok pojawiła się uśmiechnięta od ucha do ucha kelnerka, sugerująca kieliszek szampana. Zachwycone przyjaciółki niemal od razu złapały za trunek, rozkoszując się słodkim, musującym smakiem. Wszystko zdawało się mieć kompletnie odrealniony klimat, pozwalający choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości i wstąpić do świata sztuki.

           — Jesteśmy przed czasem — mruknęła Akane, rozglądając się dookoła. — Ne, Kita-chan, przyniosę nam jakąś szamkę zanim się rozpocznie!

        [_]-włosa pokiwała głową z rozbawieniem – drugim ulubionym tematem blondynki było jedzenie i choć ta była szczupła jak palec, kochała jeść. Nie mogła więc przejść obojętnie wokół wielkich stołów pokrytych zimnymi przystawkami, z których goście chętnie korzystali już teraz. Sam ich zapach i kolor sprawiał, że chciało się je jeść; szczególnie, że obydwie kobiety nie spożywały dzisiaj żadnego treściwego posiłku.

        Policjantka odprowadziła wzrokiem przyjaciółkę, rozglądając się po obszernej sali. Sam wernisaż przypominał bardziej bankiet niż wystawę prac, co samo w sumie było dość niespotykane. [______] jednak nie przejmowała się tym zbytnio, pragnąc cieszyć się chwilą odpoczynku. Dostrzegając jeden z ciekawszych obrazów wiszących na białej ścianie zrobiła krok do przodu, kompletnie nieświadomie na kogoś wpadając.

           — Przepraszam!

        Powiedziała natychmiast, a [___] oczy rozszerzyły się nieco, gdy jej biodro otarło się o twardą, stalową część. Spojrzała momentalnie w miejsce dotknięcia, jednak to zostało natychmiast przysłonięte przez materiał ciemnej marynarki.

Pistolet?

            — Tsk...

      Mężczyzna syknął pod nosem, zakrywając twarz długimi, różowymi włosami. Dziewczyna jednak nie miała czasu, żeby chwycić delikwenta za nadgarstek, gdyż ten sekundę później wtopił się w tłum podobnie ubranych ludzi. Dziwne uczucie nie dawało jej spokoju, toteż zmarszczyła niezadowolona brwi, starając się odtworzyć drogę nieznajomego.

      Wysokie szpilki odbijały się od jasnych, błyszczących kafelków, gdy starała się dogonić znikające między ludźmi jasne kosmyki. Gdyby te były innego koloru, z pewnością dawno by go już zgubiła.

𝓞𝓷𝓮 𝓦𝓪𝔂 𝓣𝓲𝓬𝓴𝓮𝓽  [rindō h.] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz