Bonten.
To słowo utkwiło jej na długo w pamięci.
Czytając akta spraw po jej plecach przebiegły dreszcze. Wyjątkowo okrutne zbrodnie, morderstwa na zlecenie, prostytucja i hazard były tam czymś na porządku dziennym. Zdjęcia z niektórych scen spędzały jej sen z powiek, a ona sama nie dowierzała, w jaki sposób człowiek mógł się do tego przyczynić. Musiał być to sam diabeł w czystej postaci...
I o ironio, siedział właśnie przed nią, obracając między smukłymi palcami kolejne strony gazety.
Kto by pomyślał, że sam szatan będzie posiadał tak piękne, lawendowe tęczówki.
[______] westchnęła ciężko, pędzlem nakładając fioletową farbę, która już niemal w całości zakryła piękne blond włosy.
— Zabawne, nie opisali nawet połowy z tego co tam zaszło.
Mruknął Rindō, skanując wzrokiem nagłówek wypisany na tytułowej stronie. Dziewczyna spojrzała przez jego ramię, dostrzegając tylko zablurowane zdjęcie miejsca zbrodni. Wzruszyła ramionami, powracając do pracy nad zmianą koloru włosów chłopaka. Odkąd poznała Haitaniego, minęło parę miesięcy. Przez ten czas zmieniło się naprawdę dużo. Okularnik rzadziej pojawiał się w klubie – bo jak potem się przyznał, nie do końca lubił akurat ten i wolał spędzać czas w swoim własnym, który prowadził razem z bratem. Nie miał za to problemów, żeby w środku nocy zapukać do jej drzwi, przynosząc jakiś drogi alkohol.
— Nie znaleźli nawet kilku ofiar — prychnął, przerzucając kolejną stronę.
— Czasem myślę, że też skończysz na dnie jakiejś rzeki...
Mruknęła pod nosem, co jednak nie uszło uwadze mężczyzny. Rzucił gazetą o białe, łazienkowe kafelki, patrząc surowym wzrokiem w kierunku lustra, gdzie odbijało się jego zdegustowane spojrzenie.
— Prędzej zdechnę od twojego głupiego gadania.
— Oh? — uniosła brew ze śmiechem. — Mówiłeś to samo na poprzednim spotkaniu... I na poprzednim-poprzednim... I...
— Już, skończ.
Westchnął ciężko, przeciągając się. Kończąc nakładać folię na jego włosy, [______] wstała z miejsca łapiąc za drinka postawionego na umywalce, którego tym razem przygotował jej chłopak. Musiała przyznać, że jego gust był bardzo specyficzny, ale jednocześnie pociągający – nie bał się mieszać różnych alkoholi, na których połączenie w życiu by się nie odważyła. Same trunki w jego wykonaniu były jednak zdecydowanie mocniejsze niż te jej autorstwa.
— Mamy dzisiaj spotkanie w twoim klubie — zaczął Rindō, obracając między palcami swoje okulary. — Mamy do omówienia cholernie ważne sprawy. W końcu Mikey wyjdzie do ludzi chociaż na moment.
— A wcześniej gdzie był?
— Kto go wie? Kręcił się gdzieś z Sanzu, nie obchodzi mnie to. Bardzo się zmienił od momentu, kiedy ostatni raz go widziałem.
— Ty chyba również? — uniosła ręce, pokazując mu fioletowy kolor, który zdążył wbić się w jej skórę.
— Nie o to chodzi. On... Czasem zachowuje się jakby nie był człowiekiem.
Haitani spoważniał, wpatrując się bez słowa w swoje odbicie w lustrze. Wyglądało to jakby prowadził ze sobą wewnętrzną walkę. Mimo duszenia sobie emocji przez bardzo długi czas, nareszcie postanowił się nieco otworzyć – sprawiało to, że było mu lżej na wątrobie ze wszystkimi swoimi grzechami. W końcu wychodził z założenia, że nieco pyskata barmanka z jednego z popularnych klubów nie może mu w żaden sposób zaszkodzić.
![](https://img.wattpad.com/cover/360273941-288-k849768.jpg)
CZYTASZ
𝓞𝓷𝓮 𝓦𝓪𝔂 𝓣𝓲𝓬𝓴𝓮𝓽 [rindō h.] ✔
FanfictionGdzie miłość przeplata się z nienawiścią. Słodko-gorzkie łzy ze śmiechem. A [______] balansuje na granicy życia i śmierci. „𝓞𝓱 𝓯𝓪𝓽𝓱𝓮𝓻, 𝓯𝓸𝓻𝓰𝓲𝓿𝓮 𝓶𝓮 𝓕𝓸𝓻 𝓪𝓵𝓵 𝓶𝔂 𝓼𝓲𝓷𝓼 𝓦𝓱𝓮𝓷 𝓘 𝓶𝓮𝓮𝓽 𝔂𝓸𝓾𝓻 𝓮𝔂𝓮𝓼 𝓣𝓱𝓮 𝓭𝓮𝓿𝓲𝓵...