[11] another bad dream

89 7 0
                                    

             Dni do piątku dłużyły się [______] w nieskończoność. Przez cały ten czas dręczyły ją koszmary – albo uciekała w popłochu, albo spadała w przepaść... Czasem jej ręce skąpane były we krwi. Akane również często występowała w snach policjantki, ni to strasząc, ni grając drugoplanową rolę. Widziała ją w białej, długiej sukni kołysanej przez wiatr. Tak jasnej i świetlistej, że często aż musiała zmrużyć oczy. Twarz blondynki była spokojna, lekko uśmiechnięta... Tylko po to, żeby za moment jasne tęczówki zostały kompletnie wymazane zostawiając same białka, a rumianą cerę zastąpiła ta trupia.

             [_]-włosa budziła się wtedy zlana potem, nie mogąc unormować oddechu; nierzadko też na swoich policzkach znajdowała zaschnięte szlaki soli po niechcianych łzach. Nie jadła niemal nic, czuła się przez to coraz gorzej i słabiej. Ale za to dużo piła... Oj, bardzo. Tylko niekoniecznie w dobry sposób – głównie w jej ustach kończyły trunki wysokoprocentowe, które pomagały jakkolwiek wyciszyć wyrzuty sumienia. Powodowały także częste wymioty i bóle głowy.

             Yamaguchi jak obiecał, nie dzwonił. Choć zachodził w głowę i obgryzał paznokcie myśląc nad losem przyjaciółki, nie chciał w żaden sposób narażać jej na zdemaskowanie. Pogrążył się za to jeszcze bardziej w policyjnych raportach i oddał bez reszty podejrzanym, nierozwiązanym sprawom. Czasem zdarzyło mu się przejechać niedaleko mieszkania dziewczyny, jakby oczekując, że ta nagle wyjdzie z mieszkania i rzuci mu się z uśmiechem na szyję.

             Lepiej było z nią dopiero w tak długo wyczekiwany piątek, kiedy nareszcie dostała się do psychiatry. Na żądanie dostała Xanax i jeszcze kilka innych, silnych leków. Lekarz był kompletnie obojętny na jej stan, ot co wypisał tylko receptę, wyciągając rękę po pieniądze. Teraz jego brak empatii nie robił na niej wrażenia; chciała najtańszym kosztem się uspokoić. Jej marzeniem było porzucenie myśli o przeszłości – zgniecenie jej jak kawałka papieru i wrzucenie do kosza.

             Patrząc każdego dnia na swój opłakany stan w odbiciu lustra powtarzała tylko "jesteś morderczynią. Jesteś przestępczynią. Zdechnij”.  I tak w kółko, wpatrując się prosto w podkrążone oczy. Nie miało to na celu większego zgnojenia jej psychiki, przynajmniej tak sobie to tłumaczyła – powtarzała to tylko dlatego, żeby zapomnieć o tym, że jest gliną. Całkowicie musiała wyzbyć się empatii wchodząc do przestępczego świata; jej łagodne usposobienie nigdy nie przeszłoby w takiej organizacji jaką był Bonten.

Zabawne, jak los kochał krzyżować drogi niewinnych dziewczynek z kryminalistami.

             Z braćmi Haitani miała skontaktować się dopiero kolejnego dnia, zaraz po pogrzebie. Krótki poradnik manipulacji jaki starał się jej przysposobić Ran wykuła niemalże na pamięć, dodając do niego parę chwytów jakich nauczyla się na przesłuchaniach w komisariacie. Przekonanie Ishizakiego do podpisania kontraktu z pewnością stanowiło wyzwanie, ale jednocześnie było jednym z ważniejszych mostów do pokonania.

             Gdyby jej się udało, tego samego dnia miała stać się panią Haitani. Wszystkie dokumenty czekały na nich w urzędzie cywilnym, a małżeństwo musiało być potajemnie zapieczętowane przed wykupieniem klubu. Wizja ta wywoływała u niej szybsze bicie serca; z Rindō z resztą kontakt jej osłabł i nie wiedziała, co było tego przyczyną. Sama jednak nie miała aktualnie najmniejszej ochoty na odwiedziny i godzinne rozmowy pozbawione większego sensu.

Coś przemykało jej przez palce.

Nie wiedziała jeszcze co.

Nie wiedziała jeszcze co

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝓞𝓷𝓮 𝓦𝓪𝔂 𝓣𝓲𝓬𝓴𝓮𝓽  [rindō h.] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz