— Wody?
— A weź...
[______] westchnęła ciężko, odstawiając szklankę z wodą na pralkę. Ze współczuciem spojrzała na klęczącego przed toaletą Rindō, który tylko co chwilę zwracał zawartość żołądka. Chłopak siedział tak od dwóch godzin, modląc się, żeby nareszcie jego brzuch się uspokoił. Czuł się tragicznie, a w kącikach oczu zaczęły formować się pierwsze łzy bólu i wykończenia.
Nie pamiętał ile wypił.
Właściwie nie pamiętał nic z poprzedniego dnia.
— Zrobiłem coś głupiego wczoraj...? — mruknął bardziej do siebie, podpierając głowę na ręce i błądząc wzrokiem po muszli klozetowej.
— A co ostatnie pamiętasz?
Policjantka podeszła do niego ostrożnie, siadając na brzegu wanny. Już wczoraj wiedziała, że nie będzie nic pamiętał – mimo to czuła narastający stres w związku z wypowiedzeniem o kilka słów za dużo. Nie tylko podczas kłótni, ale również tych w aucie.
— Pamiętam w miarę naszą kłótnię... Potem jak próbowałem się do ciebie dobić... — mruknął, starając się przywołać wszystkie wspomnienia. — A potem tylko pojedynczy urywek, jak piłem drinka...
— Prawie mnie zdradziłeś.
[_]-włosa skrzyżowała ręce na piersiach, nareszcie krzyżując wzrok z lawendowymi tęczówkami. Haitani zamrugał kilkukrotnie zdziwiony, podnosząc głowę. Słowa kilkukrotnie odbiły się echem w jego głowie, działając na okularnika jak kubeł zimnej wody. Przez moment jego gardło zacisnęło się nieprzyjemnie, nie mając pojęcia jak zareagować na wiadomość.
— Ja?! W życiu bym... — zamilkł na moment, uświadamiając sobie, że naprawdę nic nie pamiętał z poprzedniej nocy. — Ja pierdolę, przepraszam...
Dziewczyna machnęła ręką.
— I rozbiłeś samochód.
— Który?
— Lamborghini.
— A to chuj — odetchnął z lekką ulgą. — Jak bardzo źle jest?
— Oddałam Ranowi kluczyki, więc jego pytaj. Chociaż skasowałeś słupek i pół ściany w parkingu podziemnym... Pod waszym klubem, rzecz jasna.
— Ugh... Nigdy więcej nie piję. Będzie mi wypominał tę jebaną ścianę do końca świata i jeden dzień dłużej... — jęknął zrezygnowany. — Zapłacę za wszystko co trzeba...
— Zdecydowanie... Zachciało ci się zabawy to płać — [______] zaśmiała się cicho, kręcąc głową. — Naprawdę nic nie pamiętasz, co?
— Chciałbym w ogóle pamiętać...? Nie...
Chłopak odsunął się od muszli, opierając plecami o ścianę. Przymknął powieki, starając się nie przejmować zbyt jasnym światłem bijącym od lampy w łazience. Wszystko ewidentnie działało mu na nerwy, toteż westchnął ciężko, puszczając pod nosem wiązankę przekleństw.
— Ale mam kaca, ja pierdolę... Rozsadzi mi głowę zaraz...
— Chcesz tabletki?
— Proszę...? — Haitani uniósł ciężko powieki, patrząc błagalnie na dziewczynę. Mimo że wcześniej starał się już wziąć jakieś pigułki, te z pewnością zostały dawno wydalone i spłukane w toalecie. — Muszę się położyć...
Wstyd przejmował kontrolę nad jego emocjami; nie wierzył, że sam był w stanie doprowadzić się do takiego stanu. Ociężale podniósł się z kafelkowej podłogi, podchodząc do zlewu i myjąc zęby. Kątem oka zerknął na swoje odbicie i mógł śmiało stwierdzić, że nie wyglądał tego dnia najprzystojniej. Fioletowe kosmyki odstawały w każdą możliwą stronę, a ich większa część spięta była w niedbały kok pośrodku głowy. Oczy czerwone i podkrążone; a o zapachu ciała nawet nie chciał wspominać. Wiedział, że jeżeli sam czuł, że śmierdział, musiało być naprawdę źle.
Nie miał jednak na nic siły.
Przemył ostatni raz twarz wodą, zabierając dużą miskę z łazienki i kierując leniwe kroki w stronę sypialni. Bez większego problemu runął jak kłoda na ciemną pościel, wzdychając ciężko. Po chwili pojawiła się obok niego [______], podając tabletki i szklankę wody.
— Dziękuję, że po mnie przyjechałaś wczoraj... — zaczął cicho Rindō, uświadamiając sobie, jak wiele zawdzięczał kobiecie. Powoli wsadził do swoich ust tabletkę, popijając i przymykając oczy — I... Przepraszam. Naprawdę przepraszam za tamtą kłótnię. Nie wracajmy do tego, dobrze?
Policjantka westchnęła, kiwając głową.
— Ja też przepraszam, Rin... Nie chcę żeby takie pierdoły wpływały na naszą relację.
— Dobra, bo się za słodko zrobi... — mruknął, układając pod głową poduszkę.
Dla Rindō było to zdecydowanie nowe uczucie; oprócz Rana nikt nigdy nie opiekował się nim w ten sposób. Ba, od kiedy zdecydował się zamieszkać sam, skazany był tylko i wyłącznie na własną łaskę. Nieraz budził nieprzytomny na podłodze, bo akurat zrobiło mu się słabo albo przedawkował alkohol. Był mimo wszystko dorosły i starał się dzielnie radzić z konsekwencjami.
Z [______] było inaczej.
Czuł dziwne ciepło na sercu, gdy odgarniała lepiące się do jego czoła włosy. To, z jaką troską podawała mu tabletki i upewniała się, że niczego mu nie brakuje. To, że nie zawahała się szukać go w środku nocy i sprowadzić do domu, powstrzymując od zrobienia czegoś, czego na pewno by żałował. To, że mimo ostrej wymiany zdań poprzedniego dnia, dalej niezmiennie się o niego troszczyła i chciała jak najlepiej.
— Będę w salonie, jeśli będziesz czegoś potrzebował.
Dziewczyna podniosła się z miękkiego łóżka, powoli idąc w stronę wyjścia. Rama nieznacznie skrzypnęła pod brakiem nacisku, przynosząc tym samym Haitaniemu dziwne uczucie chłodu. Kątem oka patrzył na oddalającą się posturę, wzdychając pod nosem. Mimo rozdzierającego bólu w głowie i chęci zapadnięcia się pod ziemię, czuł niewyjaśnione pragnienie zostania przy policjantce jak najdłużej.
[_]-włosa miała z kolei zupełnie inne wrażenie. Czuła, że Rindō raczej przez resztę dnia wolałby zostać w samotności, toteż postanowiła zadzwonić do Kakucho i poinformować go o zaistniałej sytuacji. Mimo napiętej sytuacji w Bontenie i pełnych rąk roboty, większość topowych członków nie była w stanie pełnić należytych obowiązków przez ostatnich parę dni.
Odkąd Manjirō Sano wydał ostatnie tchnienie, świat stanął na głowie.
— Kita...? — przystanęła na moment w drzwiach, posyłając Rindō pytające spojrzenie. — Dziękuję, że jesteś.
![](https://img.wattpad.com/cover/360273941-288-k849768.jpg)
CZYTASZ
𝓞𝓷𝓮 𝓦𝓪𝔂 𝓣𝓲𝓬𝓴𝓮𝓽 [rindō h.] ✔
FanficGdzie miłość przeplata się z nienawiścią. Słodko-gorzkie łzy ze śmiechem. A [______] balansuje na granicy życia i śmierci. „𝓞𝓱 𝓯𝓪𝓽𝓱𝓮𝓻, 𝓯𝓸𝓻𝓰𝓲𝓿𝓮 𝓶𝓮 𝓕𝓸𝓻 𝓪𝓵𝓵 𝓶𝔂 𝓼𝓲𝓷𝓼 𝓦𝓱𝓮𝓷 𝓘 𝓶𝓮𝓮𝓽 𝔂𝓸𝓾𝓻 𝓮𝔂𝓮𝓼 𝓣𝓱𝓮 𝓭𝓮𝓿𝓲𝓵...