Minęło trochę czasu, a ja powoli oswajałem się ze swoim ciałem, jak i dotykiem. Chociaż nie wiem, czy można tak to nazywać. Jedyną osobą, której pozwalam się dotykać jest Nicholas.
Aktualnie są ferie, a ja się właśnie pakuję, bo tata pozwolił mi jechać z Nickiem do rodziny. Cieszę się, że szatyn nie zapomniał o tym i faktycznie zamierza mnie ze sobą zabrać.
-Co się tak guzdrzesz? Czekają cię ferie z chłopakiem!- pisnął podekscytowany George.
-Czy ty zawsze musisz mi towarzyszyć przy pakowaniu?- zapytałem zirytowany. Jednak tak już u nas było. Zdążyłem się przyzwyczaić, więc w pewnym sensie było to dla mnie miłe. Przynajmniej miałem pewność, że niczego nie zapomnę, ponieważ brunet odznaczał wszystko na liście.
-Nawet nie mów, że mnie tu nie chcesz.- powiedział oburzony, a ja tylko zachichotałem.
-No oczywiście, że nie.- parsknąłem, na co brunet ułożył jedną dłoń na klatce piersiowej, a szczęka mu opadła.
-Tak?
-Tak, spierdalaj.- Chłopak siedział chwilę w ciszy, a potem na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek. Och nie, co on znowu wymyślił?
-Przez drzwi, a może przez okno? Chociaż myślę, że drzwi będą lepszą opcją.- uniosłem lewą brew do góry.
-No co? Tam nie spotkam Nick'a. Kto wie co mu strzeli do głowy.- Przewróciłem oczami.-Weź ty lepiej zostaw te chipsy i mi pomóż.- pokręcił głową, a następnie wstał i do mnie podszedł.
-Cóż, skoro z ciebie takie nie zaradne dziecko.- skomentował.
-Gdzie ty w ogóle jedziesz?-Do Wielkiej Brytanii.- Chłopak wybałuszył oczy, a następnie chwycił mnie mocno za ramiona, na co się wzdrygnąłem.
-przepraszam.- chłopak nie wiedział, dlaczego nagle stałem się taki strachliwy, ale nie wnikał. Całą prawdę znał tylko Nick. Mu powiedziałem wszystko. On mnie uspokajał po koszmarach. Tulił mnie gdy miałem ataki paniki. Czy nawet czytał mi na dobranoc, bo bałem się zasnąć. Niestety odbiło się to wszystko i na nim. Chłopak jest strasznie wrażliwy, przez co reaguję mocniej. Czasem słyszałem jak wymiotuje ze stresu. Nie chciałem go doprowadzać do takiego stanu. Miałem przez to poczucia winy. Jednak wmawiał mi, że wszystko w porządku. Tylko, że on chudnie coraz bardziej, a sińce pod jego oczami są coraz większe. Niszczę go..
-Nic nie szkodzi.- odpowiedziałem po chwilowej ciszy. Chłopak wziął moje bokserki, na co wybałuszyłem oczy. To były te, które kupiłem na specjalną okazję. Były one czerwone i miały wszędzie rozsypane czarne serca.
-Już się przygotowujesz?- zapytał unosząc brwi do góry. Zarumieniłem się, a chłopak tylko zachichotał i spakował parę bokserek.
-George!- wrzasnąłem, przez co brunet zwrócił na mnie wzrok.
-Co?- zmarszczył teatralnie brwi.
-Chcesz spróbować ze mną?- zadał pytanie z kpiną w głosie. Parsknąłem śmiechem, a następnie zabrałem się do pakowania.
-Jesteś cicho, to oznacza tak?- wywróciłem oczami pakując przy tym bluzę.-Wiesz mój kochany, że zawsze i wszędzie.- uwielbialiśmy się ze sobą tak droczyć. Nie było to w żadnym stopniu w romantycznym sensie. Po prostu sobie żartowaliśmy.
-Kocham Wielką Brytanię.- przyznał ściskając w dłoni moje bokserki. Parsknąłem śmiechem, na jego zachowanie.
-Moje gacie też?- spojrzał na przedmiot trzymany w ręce, a następnie na mnie. Pokręcił głową, po czym schował je do walizki.
-Bądź teraz poważny.- skinąłem głową już czując falę zbliżającego się wybuchu.
-To moje rodzinne miasto.- rozmarzył się, a ja wybuchłem śmiechem. George pokazał mi środkowy palec spodziewając się, że przez jego słowa wszystko będzie mnie śmieszyć.
-Mogłem nie mówić, żebyś się nie śmiał.- Zachichotał. Gdy widział, jak ja duszę się aktualnie ledwo stojąc, sam dostał głupawki. Tak właśnie skończyliśmy na podłodze śmiejąc się do utraty tchu.
Nagle usłyszałem naciśnięcie klamki, więc z załzawionymi oczami spojrzałem w tamtą stronę. W progu drzwi pojawił się Nick z ponurą miną.
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają//Karlnap
RomansaNowy początek.. Każdy się boi zmian, a 7-letni Karl Jacobs nie ma wyboru. Rodzice postanawiają go oddać do babci, ponieważ są zbyt zajęci pracą, żeby zająć się własnym synem. Dlatego właśnie chłopak musi z północnej Karoliny przeprowadzić się do Geo...