Szedłem właśnie po piwo, ale zatrzymał mnie pijany Nick. Owinął swoje ręce wokół mojego ciała, a twarz przysunął do mojej szyi. Było czuć od niego alkohol i papierosy.
-Kocham cię.- Wymamrotał. Zachichotałem, a następnie wyrwałem się z uścisku chłopaka, na co jęknął z niezadowolenia. -Nie uciekaj, kochanie.
-Idę po piwo. Chyba wytrzymasz kilka minut beze mnie.- przewróciłem oczami. Nicholas nie odpowiedział, tylko złapał mnie za rękę i zaczął się kierować w stronę drewnianego domku. Szedł lekko się chwiejąc, co mnie strasznie rozśmieszyło. Zacząłem się śmiać, patrząc na chłopaka.
-Co cię tak śmieszy?- zapytał, a ja zamiast odpowiedzieć, zacząłem śmiać się jeszcze bardziej. Po alkoholu wszystko było zabawniejsze. Kochałem ten stan, ale skutków po nim już nie. -No powiedz. Też chcę się pośmiać.- poskarżył się. Coraz bardziej mnie to śmieszyło, więc musiałem przystanąć, aby się nie wywrócić. Nick, oparł moje ciało o swoje i czekał aż mi przejdzie. Chichrałem się nie mogąc przestać, przez co chłopak się lekko zniecierpliwił, ale wciąż wytrwale czekał. Kiedy się uspokoiłem, odsunąłem się od niego. -To powiesz mi, co cię tak rozbawiło?
-Ty!- Parsknąłem śmiechem, na co dostałem kuksańca w ramię. Zachwiałem się ledwo utrzymując równowagę. Gdy stałem już pionowo, chwyciłem dłoń Nicholasa i przemierzyłem ostatnie metry dzielące mnie od mojego celu. Gdy znalazłem się w kuchni, chwyciłem piwo. Oparłem się o blat, a następnie otworzyłem puszkę. Nick stanął przede mną i przyglądał mi się z uwagą. Wziąłem pierwszy łyk, po czym wystawiłem puszkę w stronę chłopaka, dając mu tym znak, że jak chce może się napić.
-Nie chcę.- poinformował. Wzruszyłem ramionami, a po chwili ponownie napiłem się trunku.
-I wtedy ona mi mówi, że kocha innego.- Powiedział wchodząc wraz z nieznajomym mi chłopakiem Will. Płakał, a blondyn o zielonych oczach go pocieszał.
-Dziewczyny są szmatami.- skwitował. Chwilę później usiadł na kanapie wraz z kumplem.-Masz rację, ale może kiedyś znajdziesz fajną dupkę.- Will parsknął śmiechem, a następnie pokręcił głową.
-Nie, każda jest taka sama. Łatwiej by było, jakbym był gejem.- Zachłysnąłem się aż piwem. Nicholas zaczął uderzać mnie w plecy sam starając się nie parsknąć śmiechem. Po chwili było już wszystko w porządku, więc spojrzałem się na Williama jakby był niespełny rozumu.
-Co ty powiedziałeś?- zapytałem odstawiając piwo na blat. Następnie ruszyłem w stronę chłopaka. Kiedy stanąłem przed kanapą, posłałem nieznanemu mi blondynowi znaczące spojrzenie, aby się przesunął. Westchnął, ale ustąpił mi miejsca. Usadowiłem się obok bruneta, a następnie zawiesiłem swoją dłoń na jego ramionach.
-Powtórz, bo chyba niedosłyszałem.- pokręciłem głową, na co Will parsknął śmiechem.-Łatwiej by było gdybym był gejem.- wyszczerzył się ukazując przy tym rząd swoich białych zębów.
-Boże miej mnie w opiece.- powiedziałem, a następnie wstałem ledwo utrzymując równowagę, po czym pocałowałem Nick'a. Moje zachowanie było niezrozumiałe i sam do końca nie wiedziałem co robię, ale gdy tylko oderwałem się od chłopaka, walnąłem mu liścia. Szatyn zamrugał kilka razy. Był w szoku, tak jak i ja. Dlaczego ja to do cholery zrobiłem?
-Przepraszam.- wymamrotałem, ale na nic były moje słowa, ponieważ po chwili na policzku mogłem poczuć pieczenie. Oddał mi.-Kurwa, wywołałem kłótnie!- krzyknął pijany Will.
-Scott, zrób coś.- zwrócił się do blondyna.-Ładna pogoda.- oznajmił chłopak, a po chwili opuścił dom. Patrzyłem to na Nick'a, to na Will'a i wywnioskowałem jedno. Śmieszyło mnie to, że Scott zostawił Will'a. Po dłuższej chwili ciszy z moich ust wydobył się głośny rechot. Willbur spojrzał się na mnie jakbym był niespełny rozumu, a Nicholas zaczął śmiać się ze mną.
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają//Karlnap
Roman d'amourNowy początek.. Każdy się boi zmian, a 7-letni Karl Jacobs nie ma wyboru. Rodzice postanawiają go oddać do babci, ponieważ są zbyt zajęci pracą, żeby zająć się własnym synem. Dlatego właśnie chłopak musi z północnej Karoliny przeprowadzić się do Geo...