-Nie, ja już mam dość.- wysepleniłem. Aktualnie miałem w buzi pięć pianek.
-No dawaj. Jeszcze tylko jedna.- namawiał dalej. Nie dość, że zmusił mnie do wsadzenia jak najwięcej pianek do buzi, to jeszcze się ze mnie perfidnie śmieje. Z wielką niechęcią wsadziłem następną. George wziął kolejną i chciał już mi ją włożyć do ust, ale wyplułem wszystkie pianki do miski przez odruch wymiotny.
-No nie.- zawiódł się. Rzucił paczką z piankami na łóżko i westchnął.
-Słaby w to jesteś.-ah tak? To teraz twoja kolej.- stwierdziłem. Nie tylko ja będę się męczyć. Co on sobie myśli? Wziąłem paczkę, a następnie wyjąłem z niej piankę uśmiechając się triumfalnie.
-o nie.- odsunął się trochę ode mnie, ale na próżno. Rzuciłem się na niego, a następnie usiadłem na nim. Zacząłem siłą wpychać mu piankę do ust. Gdy w końcu mi się to udało, George się poddał i sam zaczął wkładać sobie słodycz do buzi. Finalnie zmieścił dziesięć pianek zanim skończył jak ja.
-Pobiłem cię!- wrzasnął uradowany. Dałem mu kuksańca w ramię, aby wyrazić moją wielką złość.
-Jak możesz?- oburzył się.
-Nie moja wina, że jesteś mięczakiem. A teraz dawaj moje Twizzlers’y!- Spojrzałem na niego z politowaniem.-Ty tak na serio?- skinął głową dumny z siebie. Parsknąłem śmiechem, po czym dałem mu paczkę.
-A potem będziesz latał po pokoju przez nadmiar cukru.-A co ja wróżka? Latać nie będę, ale głupawka się pewnie odpali.- rzucił. Zaśmiałem się z jego durnego tekstu, po czym wziąłem sobie jedną paczkę Twizzlers’uw.
-Jak ty, to i ja. Razem będziemy mieć głupawkę cukrową.- George parsknął śmiechem.
-Głupawka cukrowa? To żeś nazwę wymyślił.
-Nie gadaj tylko jedz.- otworzyłem własną paczkę i zacząłem zajadać się żelkami. Gdy zjedliśmy skończyło się jak przeczuwałem. Zaczęliśmy się ganiać zupełnie bez powodu. Rzucaliśmy się przy tym poduszkami o mało nie zabijając siebie nawzajem. W sumie, podobało mi się to. Czasem potrzeba trochę cukru do szczęścia, lub jak w tym przypadku szału cukrowego. Kiedy nam się to znudziło, postanowiliśmy potańczyć. Włączyliśmy „i kissed a boy” od Dariego. Czyli przeróbkę piosenki Katy Perry. Zaczęliśmy skakać i krzyczeć tekst piosenki. Czułem się tak dobrze w tej chwili. Nic się teraz nie liczyło poza tekstem piosenki. Niestety ten moment zepsuł dzwonek do drzwi. George poszedł to sprawdzić. Po kilku minutach wrócił naburmuszony.
-Co jest?
-Jakaś stara baba kazała nam być ciszej, bo inaczej wezwie policję.- wywrócił oczami.
-To może teraz malowanie paznokci?- zaproponowałem. George uśmiechnął się szeroko, po czym cały w skowronkach wyjął zestaw do manicure’u.
-To jaki kolor?- zapytał przeciągając ostatnią literkę.
-czarny.
-To ja biały.- zakomunikował George.
-Ty rasisto.- powiedziałem przykładając przy tym rękę do serca.
-Jak tak możesz?-Normalnie. Ale tak już na serio, chyba wezmę baby blue.- zaśmiał się. Podał mi czarny lakier. Otworzyłem go i zacząłem malować pierwszego paznokcia.
-A jak tam z Nick’iem? Pogodziliście się już?- zapytał samemu zabierając się za malowanie.
-Tak. I nie zgadniesz w jaki sposób.- Chłopak wytrzeszczył oczy.
-Nie gadaj. Uprawialiście sex? Nie mieliście czekać do twojej 16?
-Tak wyszło.- wzruszyłem ramionami, czując że moje poliki zmieniły kolor.
-No i ty dopiero teraz to mówisz!?- oburzył się.
-Kurwa, przez ciebie aż uwaliłem się lakierem.- powiedział, po czym wziął kawałek papieru, aby naprawić manicure.
-A może jakieś szczegóły?-Nie ma mowy. Szczegóły zostają dla mnie i Nick’a.- powiedziałem, a chwilę później wystawiłem przed siebie dłoń.
-Skończyłem pierwszą rękę.-Pokaż.- wystawiłem dłoń w jego stronę.
-No git.- stwierdził.-A jak tam z Clay’em?- zapytałem, na co chłopak westchnął.
-Zerwaliśmy. Zdradził mnie z jakimś Florisem. Jebany rudzielec.- poskarżył się George.
-No co ty pierdolisz?
-Spokojnie, teraz błaga mnie na kolanach, żebym do niego wrócił. Mówił jaki to on nie był pijany. I to był błąd. Bla bla. Może mu wybaczę, ale muszę się nad tym poważnie zastanowić.
-Współczuję.
-Poradzę sobie z tym. Po prostu musi się jakoś postarać, aby mnie odzyskać. I to bardzo postarać.- Stwierdził. Mówił to bez emocji, ale jego puste oczy zdradzały, że jest mu strasznie przykro.
-Na pewno? Jak coś możemy zawsze się na nim odegrać.
-Jaki jest tego sens? Nie zniżę się do jego poziomu. Po prostu musi mi pokazać, czy zasługuje na mnie, czy wręcz przeciwnie. A teraz zmieńmy temat, bo zrobiło się smętnie.
-No dobra.- siedziałem cicho. Zrobiła się niezręczna atmosfera. George westchnął.
-Na prawdę nie musisz teraz się zachowywać jakby to była największa tragedia. Po prostu się dobrze bawmy.- oznajmił, po czym pomazał mnie niebieskim lakierem po twarzy.
-Jak śmiałeś?- oburzyłem się. Wziąłem lakier i również go pomazałem po twarzy.
-Nie.- powiedział przeciągając ostatnią literkę.
-Rozpętałeś wojnę!- krzyknął.-Poczekaj, wojna się rozpocznie po skończeniu naszego manicure’u.- zaśmiał się.
-Masz rację. Nie po to zmarnowałem tyle czasu, żeby teraz wszystko popsuć.- Gdy skończyliśmy nasze paznokcie, rozpoczęła się kolejna wojna na poduszki. Było przy tym sporo zabawy. Niestety przegrałem, ale to nic nie szkodzi.
-Wygrałem!- przechwalał się George. Wystawiłem w jego stronę środkowy palec, pokazując swoje niezadowolenie.
-Wygrałem, a ty przegrałeś.- oznajmił twerkując przy tym. Klepnąłem go w tyłek, aby w końcu się uspokoił. Podziałało, ale chłopak się obraził.-No nie obrażaj się księżniczko.- wystawił w moją stronę środkowy palec.
-No jak ty tak możesz. Wygrałeś i jeszcze się dąsasz.-Dokładnie.- przewróciłem oczami. Wziąłem poduszkę i w niego rzuciłem.
-Chcesz rewanż?- zapytał unosząc lewą brew.
-Nie, ale wiesz co możemy porobić?
-Nie.- oznajmił, a ja się uśmiechnąłem.
-Oglądamy my little pony?
-Oczywiście!- resztę nocy spędziliśmy oglądając bajkę o kucykach. Zajadaliśmy się przy tym chipsami i popijaliśmy to colą.
__________________
892 słowa
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają//Karlnap
RomanceNowy początek.. Każdy się boi zmian, a 7-letni Karl Jacobs nie ma wyboru. Rodzice postanawiają go oddać do babci, ponieważ są zbyt zajęci pracą, żeby zająć się własnym synem. Dlatego właśnie chłopak musi z północnej Karoliny przeprowadzić się do Geo...