12.

27 0 0
                                    

__gdy Alan i Isaac wyszli ze stołówki_

- co jest Alan? - usiedli w pustej szatni.

Wziął wdech i oparł się o ścianę. Isaac był zmieszany ale nie zadawał pytań.

- nawet nie wiem jak ci to powiedzieć... Nawet nie wiem czy powinienem ci o tym mówić...

- możesz. Teraz mów.

___

Po lekcjach rozeszli się w swoje strony. Każdy na swój trening.

Mała zielona piłeczka przeleciała obok twarzy blondynki i uderzyła o boisko.
Punkt dla przeciwniczki.
Przegrała.
Spojrzała przed siebie patrząc na swoją przeciwniczkę gdy krew w jej żyłach gotowała się z wściekłości.
To tylko piłka.
Tylko piłka?
Gdyby teraz mogła wrzasnęła ze złości i rzuciła ta rakietą o to durne boisko a potem w mordę tej głupiej brunetki na przeciwko niej.
Angry issues?
Nieee o czym ty w ogóle mówisz!
Podniosła piłkę i odbiła rakietą z całej siły tak mocno jak tylko potrafiła wyrzucając z tym gniew z całego meczu. Mecz się już skończył. Nie powinna dalej grać.
A może nawet ta złość która z siebie wyrzuciła była z całego tygodnia bo piłka wleciała w dłoń dziewczyny, a ta zaczęła krzyczeć gdy jej palec ułożył się w nie naturalnej postaci, a jej rakietą spadła na ziemię.

- A nie przesadzaj już nic ci się nie stało - Simone była całkowicie inna na boisku i poza nim. Odwróciła się i zaczęła odchodzić gdy trenerka krzyczała na nią że ma przeprosić i uspokajała poszkodowaną dziewczynę - to nie moja wina że nie umie trafić w piłkę rakietą tylko robi to ręką.

- Jezu ona jest taka arogancka. Widać że jest rozpieszczona i ma bogatych rodziców.

- pierdolcie się i tak nic mi nie zrobicie bo gram tu najlepiej z was. Zazdrosne są po prostu - pomyślała i finalnie odwróciła się i podeszła do dziewczyny z która grała - sory nie chciałam żeby tak mocno wyszło. Serio myślałam że nic ci nie jest - położyła dłoń na jej ramieniu zmartwiona... Ta zmartwiona... W drugiej dłoni ściskała rakietę i przez sekundę wyobraziła sobie jak uderza ją nią z całej siły...
Z uśmiechem trzymała ją za rękę pocieszając gdy prowadzili ją do gabinetu pielęgniarki.
Spojrzała przez okno widząc boisko sportowe piłkarzy. Kończyli trening. Anthony biegł w stronę reszty grupy.

- hej piłkarzyku - Anthony wychodził z boiska a w bramie stała blondynka z jej lokami związanymi w kucyk i białą opaska na czole.

- nie masz teraz treningu?

- złamałam dziewczynie palca i wyszłam wcześniej

Blondyn z Buzz cut zaśmiał się - aha czyli to co zwykle

Wyglądali jak rodzeństwo i wielu przypuszczało że są oni rodziną.

- No śmiejesz się tak jakbyś nie sfaulował dziś już pół drużyny.

Współczucie dziewczynie nie było wyczuwalne.
Obaj na ramieniu mieli duże torby sportowe i szli w stronę przystanku. Rzucili tam na ławkę swoje torby.
Anthony z Simon się lubili.
Anthony tylko wiedział jaka Simon jest na boisku i to go czasem martwiło

- Isaac zaraz przyjdzie co nie? Zostawię was samych gołąbeczki - podniosła znowu torbę - pójdę zobaczyć co tam u moich hokeistów - rzuciła wzrokiem na lodowisko po drugiej stronie ulicy - narazie

Odeszła a chwilę potem wymęczony Isaac rzucił się na ławkę obok Anthonego - maam dooość

- Ciężki trening? - spytał od razu czując że humor mu się poprawił. Próbował zrobić wszystko żeby jakiś pocieszyć Isaaca bo od rozmowy z Alanem nie był w dobrym humorze.

- żebyś wiedział - oparł głowę o jego ramię - zanieś mnie do domu, nie mam siły na nic innego - marudził.

- jeszcze nigdy nie słyszałem żebyś ty tak narzekał. Jak to jest że palisz a potem jesteś w stanie przebiec tyle na treningu?

- to samo mogę zapytać ciebie wiesz o tym

- jakoś daje radę

- nie mogę przestać myśleć o tym co powiemy dyrektorowi jutro... Co jeśli serio wyrzucą kogoś z nas

- ej nie martw się tym - położył dłoń na jego włosach - nic się nam nie stanie nie martw się. Gorsze rzeczy się już działy - patrzyli sobie w oczy.

- dobra ale tylko ten raz - Anthony był już pochylony nas nim a teraz gdy Isaac jeszcze przybliżył do niego swoją twarz byli centymetry od siebie. Isaac odwrócił się rujnując ich moment - trudno jest o tym nie myśleć wiesz? Nie mogę teraz myśleć o niczym innym niż Alan!

- Alan?

- powiedział mi coś, czego nie powinienem mówić nikomu innemu ale to zbyt wiele, ale nie mogę!

- Isaac! - krzyknął wyciągając go z tego mętliku w głowie i złapał za jego wymachujące dłonie - nie mówię żebyś mi powiedział, nie powinno mnie to nawet interesować bo w ogóle to nie moja sprawa, ale jeśli potrzebujesz pogadać, jestem tu... Dalej czujesz że możesz powiedzieć mi wszystko co nie? - uśmiechnął się do niego pochylając głowę na bok. Przypomniał mu jego własne słowa.

Połączenie >< (BL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz