14

13 0 0
                                    

Pov Anthony

Simone wparowała do gabinetu nie mówiąc tego nikomu. Dostała jakiegoś nagłego boost pewności siebie i wkroczyła tam jak do siebie. Chyba już wszyscy mieliśmy dość czekania, aż szanowny dyrektor znajdzie na nas czas. Lepiej załatwić to od razu, bo kiedyś napewno by do tego doszło, a teraz gdy mamy plan jesteśmy gotowi.

- więc co macie mi do powieszenia? - złożył dłonie na piersi i odchylił się do tyłu na krześle.

- musimy coś wyznać - zaczął Isaac i wszyscy wymieniliśmy znaczące spojrzenie. Isaac już otworzył usta by zacząć swój wywód jak to ktoś z klasy wyżej, to nie my, próbujemy się poprawić, i takie tam. Cały scenariusz o gadaliśmy wczoraj w domu Simone. Nagle wyleciała z pomysłem spotkania. Najpierw nikt nie był co do tego pewnien, nie raz słyszeliśmy historię o surowych i wymagających rodzicach Simone. Tak szczerze... Myślę że większość z nas po prostu się ich bała. Spotkaliśmy się jednak a dom okazał się być pusty, jedyne kogo spotkaliśmy to starsza siostra Simone przed którą szybko uciekliśmy zanim zdążyła nas zauważyć.

__
- czemu czuję się jakbyśmy robili coś nie legalnego, jakby nie powinno nas tu być - Alan w jasno brązowej bluzie i buggy jeansach oparł się o drzwi tuż po zatrzaśnięciu ich. Jego styl po za szkołą nie różnił się bardzo od tego w środku murów szkolnych.

- bo nie powinno, nikt nie wie że u mnie jesteście - wypaliła nagle Simone a nam opadły szczęki. Ta dziewczyna zawsze była nie stabilna, tego się nie spodziewałem. W odróżnieniu od Alana Simone przywitała nas w bluzie i dresach z kokiem i okularach. Pokój Simone był utrzymany w porządku, jak przystało na osobę mającą obsesję na punkcie czystości. Wszytko było równiutkio po układane i wysprzątane. Spodziewałem się że pośle Xavierowi źle spojrzenie gdy zespół jej starannie pościelone łóżko, ale nic takiego nie miało miejsca.

- twoi rodzice nas zabiją jak nas zobaczą - xavier rzucił się na duże łóżko blondynki. Owinął się biała satynowa pościelą.

- nie ważne, trzeba obmyślić plan. Moi rodzice nawet niewiedzą że wzywali nas do dyrektora. Choć wątpię że ktoś z was swoim starym też o tym powiedział - miała rację. Nie mieliśmy zamiaru nikomu o tym mówić do puki nie było to konieczne. Dyrektor sam też nie pokusił się o wydzwanianie do naszych rodziców.

- wymyślmy co powiedzieć , ob gadajmy każdy scenariusz, będziemy gotowi na każde ich pytanie

_
I tak to było, potem wrócili rodzice Simone i wypuszczała nas oknem w łazience na parterze.
Isaac już zaczynał mówić gdy krzesełko na któremu siedział xavier wyleciało do tyłu a on wstał jak na baczność. Ręce mu się trzęsły, ale patrzył prosto przed siebie.
Chyba go powaliło. Simone już łapała go za ramię, ale ją odtrącił. Oj ostro.

- to ja. Ja to zrobiłem.

No debil... Co za idiota

Samuel złapał się za głowę z obu stron i oparł łokcie na kolanach.

Nikt tego nie powiedział ale teraz lekko każdy spoglądał na Paula i Carla .
W końcu Paul westchnął i wstał niechętnie - no też tam byłem - szturchnal jeszcze łokciem Carla.

- no to też byłem ja - stanął luźno z rękoma w kieszeniach nie chętnie. Mówił cicho i wzrok uciekał mu gdzieś na boki raz na mnie raz na Samuela z myślą że uratujemy mu dupę po raz kolejny, bo w naszej przyjaźni zdarzyło się to już wiele razy. Tym razem nikt więcej nie zabrał głosu.

Simone spojrzała na nich trzech przestraszona i raz zaczynała wstawać a raz z powrotem siadała.
Nie wiedziała co miała zrobić. Tez się przyznać?
Przez sekundę jej wzrok spotkał się z Xaviera. Był zawiedziony.
Wyrzucił nasza resztę na zewnątrz. Kłamał bym gdybym powiedział że my nie. Wystawiła ich. Nie tak dosłownie.

Darcie się nauczycieli jakby się nie kończyło a my zamiast wrócić na lekcje staliśmy przy drzwiach i wlepieni cała grupą w drzwi podsłuchiwalismy rozmowy. Rozwodzono się na temat szkodliwości palenia papierosów o zniszczeniach takie tam i takie tam.

Chwilę potem pojawił się Alan. Zaczął pytać o wszystko Isaac tłumaczył mu zanim Samuel nie wciął się w rozmowe, a Alan o dziwo nie zwyzywał go i dał się przejąć. Samuel stał nad nim a Alan opierał się o ścianę. Wiem że to nie moja sprawa ale z wiedzą którą mam inaczej patrzyłam teraz na Alana. Nie był już tym samym aroganckim gościłam co ma nas gdzieś tak samo jak cały świat i interesuje się tylko swoimi sprawami. Zaczął zauważyć pewne rzeczy w nim. Zaciągał rękawy na dłonie, ciągle obracał w palcach łańcuszek, często pochylał głowę, rzadkość że patrzył komuś prosto w oczy.
Isaac nie mógł trzymać w sobie dalej sekretu którym obciążył go Alan. Ale nie miałam zamiaru nikomu o tym mówić. To zostało między nami. Isaac panaroicznie bał się poruszania tematu. Najbardziej że wszystkiego męczyła go myśl k byciu złym przyjacielem. Od tamtej nocy przychodził do mnie z większością swoich dziwnych myśli. Pod tą powłoką miał wiele myśli o których nie mówił Alanowi. Jego numer jako pierwszy wyświetl się w moich ostatnich kontaktach.

Xavier, Carl i Paul byli w środku już jakiś czas. Nikt nie zamierzał ich zostawiać i siedzieliśmy dalej przed gabinetem. Czekaliśmy aż wyjdą i powiedzą nam cokolwiek. Teraz możliwe że nawet wylecą ze szkoły. Rygor wprowadzony przez dyrektora w tym roku szkolnym przekraczał jego do tych czasowe normy.

Połączenie >< (BL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz