17

16 0 1
                                    

____
Pov Anthony

Minęło parę dni od kąd Xavier odjechał autem z szkolnego parking i nikt z nas nie ma z nim do teraz kontaktu. Carl i Paul po szkole sprzyjają teren wokół szkoły, a na ich świadectwie widnieją teraz piękne świeże nagany od dyrektora. Jako że w tym roku nie wychylali się tak najbardziej oberwało się Xavierowi, który nigdy się nie wstrzymywał.
Coś podczas drugiej albo trzeciej lekcji gdy spałem na ławce w plecy wleciała mi papierowa kulka i z turlała się na ławkę. Isaac nie zareagował i bazował coś na akapicie mojego notatnika. Podniosłem się wyraźnie wkurwiony rozejrzałem się po osobach, które mogłyby to zrobić i zauważyłam, że przed mną z pierwszej ławki Olivia bez dźwięcznie wypowiada słowa "przeczytaj" i "ważne". Spojrzałem jeszcze na jej obandażowaną dłoń, potem na karteczkę. Dalej się o nią martwię.

(Xavier ma nauczanie domowe i zabrali mu telefon. Starzy to go w ogóle z chaty nie wypuszczają)

Podałem kartkę isaacowi. Spojrzeliśmy obaj na Olivię i spytałem ją szeptem - z kad wiesz? - na to pytanie odwróciła się, a zamiast niej odwróciła się a Melania i odpowiedziała nic nie mówiąc tylko szeroko otwierając usta mówiąc pojedyncze litery. Wyszło z nich "Simone".

- Oh - Isaac dotknął mojej dłoni. Spojrzałem na niego - nie było jej w szkole od tam tego dnia.

Nauczyciele dopytywali o nią i o to czemu gwiazdeczka klasy Oliwia jest pobita i przestała paplać ma całą salę. Pojawiły się też pytania gdzie jej druga połówka (Simone) bo te dziewczyny były jakby połączone biodrami, zawsze razem.
Czasem współczułem Melanii. Musiała czuć się jak "ta trzecia" w ich dwójce.
Jeden dzień i już wszytko się spieprzyło. Nawet nagle Samuel i idealny punktualny i zawsze uczęszczający Alan przestali bez żadnej wiadomości chodzić do szkoły. Chociaż myślę że może być to powiązane z tym że Samuel mógł dowiedzieć się o sekrecie Alana.
Oparłem czoło o blat.
Mam za dużo myli w głowie. Cala głową mi pulsowała i myślałem że zaraz eksploduje. Bolała mnie skroń, zatoki, tył głowy, żołądek.
Kiedy dzwonek? Chce już z tąd wyjść.
Zaraz tu dosłownie umrę!

Tak myślałem do puki na włosach nie poczułem delikatnie przejeżdżającej przez nie dłoni zniknęła a potem przesunęła mi się po dłoni. Złapałem ją od razu. Isaac jest niesamowity. Odwróciłem głowę w jego stronę i uśmiechnąłem się widząc jak leży na ławce twarzą do mnie z komfortowym uśmiechem.

Chyba tego potrzebowałem ten cały czas. Isaaca. Kogoś kto będzie obok gdy będę próbował znowu naprawić wszystko sam, uratować każdego, naprawić wszystkich.
Ktoś przecież musi mnie też naprawić.
Boże dziękuję ci za Isaaca.
On jest po prostu taki dobry.
Co może być w nim złego?

/Rok wcześniej/

- Isaac to nie jest zdrowe, wiesz o tym? Wiesz o tym, prawda? - Alan przewrócił się na drugi bok na łóżku spoglądając na Isaaca majstrujacego coś na drugim końcu pokoju.

- Oj przesadzasz i tak będę miał rację - przyczepił zdjęcie na tablicę korkową nad biurkiem - Słyszałeś że w następnym roku będziemy mieć razem klasę - rzucił się na łóżko obok Alana.

Alan spojrzał na niego obrzydzony - Jesteś obrzydliwy - spojrzała jeszcze raz na tablicę.

- Zapisałem się na biegi. Piłkarze mają treningi na boisku w okół którego biegamy.

- jesteś chory... - powiedział zmarnowany i westchnął.
Do przedmiotu nad biurkiem pinezkami przyczepione jedno koło drugiego były zdjęcia. Ledwo się tam mieściły w śród różnych dopisków i notatek.
Zwrócił uwagę na jedno zdjęcie nie wyglądające jak większość wyciętych z zdjęć z szkolnych artykułów i zdjęć. Wyróżniało się. Wysoki blondyn, jasne oczy, biegł przed boisko sportowe. Lekko rozmazane i w złej jakości.
Zrobione
Telefonem
Zza rogu trybun ...

Oh Isaac...

- czyli rzucasz kółko fotograficzne? Robiłeś całkiem dobre zdjęcia do artykułów z zawodów sportowych.

- mam już wystarczająco dużo zdjęć - rzucił okiem na ekran laptopa i zamknął go dłonią.

- jesteś nienormalny...

Połączenie >< (BL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz