13

18 0 0
                                    

- nie moge ci powiedzieć - wyszeptał - sam nie wiem czy powinienem o tym wiedzieć

- To naprawdę jest aż tak głębokie?

- tak! Nawet nie wiesz jak! To nie jest coś obok czego powinno przechodzić się o tak! I mówić o tym od tak! - umieszczone ramiona ścisnęły go nagle do klatki piersiowej. Przez chwilę słyszał dokładnie bicie jego serca, gdy jego zaczerwieniony policzek spoczywał spokojnie na mostku chłopaka.

- jest okej, wszystko dobrze. Nie musisz mi mówić...

Moment w którym słowa Isaaca "czuję że mogę powiedzieć ci wszystko" nie były już ważne. Sekret Alana był ważniejszy. Anthony próbował zrozumieć, ale nadal bolało. To ważne zdanie, nie miało już swojej wartości. Straciło ją. To co ich łączyło nie miało już znaczenia.

Isaac delikatnie objął Anthonego.
Przytulenie nie sprawiło że nagle problem znikł, ale miał coś w sobie. To uczucie ciepła w środku gdy dotykały się ich klatki piersiowe, a dłonie spoczywały na plecach. Każdy fragment ciała gdzie dotknął robił się gorący. Wszystkie złe emocje zanikały, oddech uspokaja tak jak bicie serca z czasem wraca do normy. Isaac czuł na swojej szyi gorący oddech Anthonego.

- jak dlugo jeszcze do twojego busa?

- dziesięć minut...

- poczekam z tobą

- chyba nie masz wyjścia - zaśmiał się odsuwając lekko z jego uścisku - twój i tak przyjedzie tu później. Spóźniony jak zwykle, prawda? - uśmiechnął się a Anthony nakręcił się bardziej i uścisnął go jeszcze mocniej - o Jezu anht łamiesz mi kości hahah

Czas płynął, auta przejeżdżały przez drogę przed nimi a autobusu na który czekali nie było widać na horyzoncie.
Nie przeszkadzało im to bo tematy jakby nigdy się nie kończyły i rozmowa płynęła im gładko.

- przejdźmy się po prostu, hm? - anht wstał wyciągając dłoń do chłopaka - ten autobus to szybko raczej nie przyjdzie.

Isaac zaśmiał się cicho i złapał dłoń Anthonego - Anthony ty jebany gentelmanie!

- do usług, mój isaacu - nie pościli swoich dłoni i szli tak do puki nie znaleźli się pod domem isaaca.

- naprawdę chciało ci się tutaj przychodzić? Szliśmy tu pół godziny jak nie wiecej.

- mówiłem ci, do usług - mrugnął do niego i poczochrał włosy - będę leciał młody widzimy się jutro

- ej dzięki! Dzięki że to robisz - trzymał go jeszcze za opuszki palców ale pościł całkowicie w szoku gdy nagle usta Anthonego zetknęłam się z jego. Gdy pierwsze szok minął oddał pocałunek z namiętnością.

- widzimy się jutro - Anth z uśmieszkiem odsunął się pierwszy i nie patrząc za siebie zniknął szybko.

- Pewny siebie jebany Anthony - wyszeptał do siebie Isaac sam się uśmiechał.

Połączenie >< (BL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz