Rodział 8 - mój trzynasty grzech który miał się wydarzyć

63 1 2
                                    

Po kilku "dyskusjach " żeby od razu nie nazywać tego kłótniami wsiedliśmy do auta chłopaka.
Czy wolałam iść na piechotę z przyjaciółką? Tak.
Czy właśnie siedziałam w aucie swojego wroga? Niestety bardzo możliwe.
Chłopak uparł się że pojedziemy jego autem, bo pada. No bo w końcu jestem z cukru i się rozstopię.
Pisałam teraz do przyjaciółki że przyjedzie po nią Victor.

Do Mii:
Jedziemy z dupkiem po ciebie bo się uparł osioł. Będziemy za 5 min.

Od Mii:
Z którym dupkiem bo określasz tak co drugiego człowieka? - spytała na co parsknełam pod nosem. Co fakt to fakt.

Do Mii:
Z Brownem

Od Mii :
O fajnie ponowne spotkanie z rycerzykiem :) - Nie podzieliłam jej entuzjazmu co do tego człowieka. Ale jak to mówią o gustach się się nie dyskutuje.

Spojrzałam na chłopaka który pewny siebie kierował samochód. Na jego ustach rozciągał się uśmiech co nie było do niego podobne i powoli zaczęło mnie przerażać.

- Czemu się tak szczerzysz od rana -spytałam.

-A co już nawet uśmiechnąć się nie można to coś złego?

- W twoim przypadku bardziej przerażającego - burknełam pod nosem. Na co chłopak podśmiewywał się pod nosem.

- Zdradzić ci mój sekret -spytał. A ja szczerze zaciekawiona jego tajemniczością. Pokiwałam niepewnie głową.

- Dzisiejszy poranek zdecydowanie poprawił mi humor - zmarszyłam brwi. Nie do końca rozumiejącego jego słowa. Chodziło mu o mnie? I gdy podczas naszej bitwy na wzrok przy której on głupkowato się uśmiechał chciałam zadać mu pytanie .
Do samochodu weszła Mia. Nawet nie zauważyłam kiedy zatrzymaliśmy się pod jej domem.

- Witam nasze gołąbki - powiedziała szczerze rozbawiona.
-Chyba w czymś przeszkodziłam powiedziała w czuwając napięcie i chichocząc pod nosem.

Od razu spotkała się z moim morderczym spojrzeniem. Na co uniosła ręcę w geście kapitulacji.
-Nic już nie mówię - powiedziała.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Wsęsie ja i Víctor milczeliśmy a Mia jak zwykle o czymś trajkotała .
A ja nadal rozmyślałam o Brownie i o tym co powiedział. Modlę się do Boga a nie przepraszam do diabła. Żeby mi go z głowy wyrzucił. A chłop rzuca takim tekstami. No i co gucio.Jak widać można se chcieć.Raz, dwa, trzy wychodzisz z głowy ty. Czy wyliczanka działa. Za cholerę nie. Nie polecam sposobu testowany przez dziwną psychopatkę która gada sama ze sobą. Co jest ze mną nie tak.
Moją walkę samej ze sobą przerywa chłopak który mówi że już jesteśmy.
Jak widać kolega nie ma za grosz kultury.

Gdy wysiadamy szybko odchodzę tłumacząc tym że zaraz się spóźnię. Chłopak średnio mi wierzy i w moją chęć pójścia na chemią . I w sumie słusznie bo ona nie istnieje. Reszta dnia mija mi w miarę spokojnie. Oprócz tego że Mia cały dzień mnie pytała co to było to z Victorem. A ja musiałam jej tłumaczyć że nic.

Gdy wychodziliśmy że szkoły na parkingu zobaczyłam Browna gadającego z Cameronem .
Gdy Cam mnie zobaczył zawołał.
-Hej Isa! Choć na chwilę - moja przyjaciółka dziwnie się spieła na jego głos. A jej wzrok wyglądał jakby chciała go zamordować. Co było dziwne . Bo zawsze wszystkich lubiła. Gdy do niego podeszłyśmy. Mia kiwneła do niego głową.

- Witam ponownie pan wszystko wiem najlepiej- powiedziała szyderczo nie powiem nie źle mnie to rozbawiło. Dlatego że jeszcze nie znałam jej w takim wydaniu. Spojrzałam pytającym wzrokiem na Browna który powstrzymywał parsknięcie i wzruszył ramionami na znak. Że również nie wie o co chodzi. Cameron nie pozostawał jej dłużny i udając jej głos co wyszło mu całkiem śmiesznie powiedział.

- Witam panią nie potrzebuję pomocy poradzę sobie sama -powiedział chłopak. Na co dziewczyna prychneła. Jeszcze chwilę mierzyli się spojrzeniem. Na co żeby przypomnieć im o naszym istnieniu chrząknełam . Momentalnie popatrzyli na mnie jak poparzeni jakbym przyłapała ich co najmniej na całowaniu.
Chłopak odezwał się pierwszy.
- Chciałem zaprosić cię na imprezę którą organizuję ale jak przyprowadzisz blondynę to nie wiem czy nie odwołać zaproszenia.
Wow to ciekawe patrzeć jak ludzie się kłócą i to wcale nie jesteś ty.

- Nie martw się ważniaku i tak bym nie przyszła . Nie musisz się obawiać że znowu dostaniesz miotłą. - powiedziała ze satysfakcją. Na co oboje z Brownem powiedzieliśmy rozbawieni.
- Co?
Mija pociągneła mnie za rękę i powiedział idziemy stąd w tej chwili.
Przez śmiech zdążyłam jeszcze krzyknąć .
- Brown przydaj się chociaż na coś raz i wyślij mi adres.
- Spoko Izzy - powiedział równie rozbawiony chłopak.

Całą drogę próbowałam wyciągnąć coś z dziewczyny . Ale ta skubana siedziała cicho. Gdy doszłam do domu dostałam SMS od Browna.

Od jebany rycerzyk :
Powiedz moje mamie że pomagam Cameronowi i wrócę jutro. Ale postaraj się ją jakoś udobruchać.

Do jebany rycerzyk :
A co ja poczta polska? Bozia rączkę nie dała.

Od jebany rycerzy:
Dała. Ale dała też moją kochaną współlokatorkę której korona nie spadnie jak coś zrobi.

Do jebany rycerzyk:
Lizus. A i wiszisz mi przysługę.

Od jebany rycerzyk :
Jasne skarbie :)

I jeszcze wtedy nie wiedziałam. Że moim błędem i grzechem będzie pójście na tą imprezę. Że jednego wieczoru będę musiała zmierzyć się z demonami przeszłości. Że popełnię błąd. Mój kolejny grzech na mojej liście. A ten chyba sam diabeł podkreśli i dostanę za niego wyróżnienie.

Jak wam się podoba?
Jakieś propozycje co może się wydarzyć dalej?
Bardzo możliwe że dzisiaj wieczorem lub jutro rano kolejny rozdział
Miłego wieczoru albo dnia :)

Nasze wspólne piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz