Rodział 29 Kolejna tajemnica

24 1 0
                                    

Niewidzialna nie zauważalna

Jak w odbiciu lustrzanym przezroczysta jak szklanka porcelany

Jestem niewidzialna wokół tych wszystkich ludzi coś krzyczących

Podnoszących swe głosy

Szyby pękają małe dzieci na płaczu czas spędzają

Bo one też powoli bladną

Ja zacisnełam język za zębami

By zachować milczenie , bo czasem tak jest po prostu lepiej

Jak staniesz się zapomniany

Nadeszło rodzinne spotkanie

Niektórzy w swoim świecie

A niektórzy krzyczą coś do siebie

A ja już błagam o jego zakończenia

I znowu zapadła cisza

A ja wreszcie jestem szczęśliwa

Bo przez tą krótką chwilę nie słyszę żadnego głosu brzmienia

Żadnego krzyku przerazliwego

Nie wdrygam się co drugie słowo

Po prostu w tym chwilowym milczeniu jestem sobą

Pov : Victor
Pędziłem samochodem nie miałem pojęcia dlaczego ale w ostatniej chwili dostałem SMS z adresem i wiadomością. Przeszłość lubi wykradać się do teraźniejszości czyż nie?

Nie miałem pojęcia o co w tym chodziło, ale przypomniały mi się słowa Izzy.
Oni zawsze byli zagadką bez rozwiązania. Zawsze mieli cel którego nikt nie znał i to było przerażające. Byliśmy tylko pionkami a nawet nie wiedzieliśmy że zaczęliśmy grać .
I w tym miała rację bo jak miało się okazać byliśmy tylko pionkami w ich grze.

Ruszyłem w kierunku jakiegoś budynku. A emocje panowały nad moim ciałem a było ich wiele. Od przerażenia i złości do tęsknoty i bólu . I pierwsze co ujrzałem to tego chłopaka z auta pochylającego się nad Izzy. A w jej oczach dostrzegłem przerażenie. Nie myśląc nic podszedłem do niego odciągając go od niej z całej siły.
-Przysięgam że połamię ci każdą kość w ciele jeżeli jej coś zrobiłeś - powiedziałem zupełnie poważnie, bo w tamtym momencie liczyła się tylko ona.
Na moje słowa parsknął śmiechem i powiedział :
- Normalnie rycerz na białym koniu tylko zastanów się czy warto?
Zamachnąłem się i całkiem celnie uderzyłem go w twarz . Przysięgam że jeszcze raz otworzy to swoją parszywą buzię i powie o niej choć słowo to mu coś zrobię.
Podszedłem do niego i powiedziałem :
- Oj uwierz że warto ale na pewno nie jest ona warta takich jak ty
-A ciebie Brown niby tak
-Nie .
Ale dlatego staram się być jej wart ,aż na to za służę . Bo prawda była taka że nikt na tym świecie nie jest wart tej dziewczyny.

Zobaczyłem na twarzy dziewczyny delikatny uśmiech na co sam nieświadomie uniosłem kąciki ust.
Nagle drzwi się otworzyły i wszedł mężczyzna ten sam który porwał Izzy.
Usłyszałem jak dziewczyna powiedziała :
- Jeszcze tego dupka Rodrígueza mi brakował
W tym momencie miałem ochotę parsknąć śmiechem.
Choć tego akurat najmniej się spodziewałem on zwrócił się do mnie :
- Víctor musimy porozmawiać - powiedział co wydawało mi się śmieszne. Jeszcze czego może od razu skoczymy na kawę.
- Ta na pewno znajdziemy wspólne tematy może porywanie ludzi - powiedziałem ironicznie.
- Ma chłopak poczucie humoru i z wyglądu nie jest źle rozumiem czemu go wybrałaś żmijo
Dziewczyna na ostatnie słowo dziwnie się spieła. Za pragnąłem w tym momencie przytulić ją i wynieść z stamtąd. Ale ona odezwała się pierwsza
- Wiesz co Rodríguez jedne czego się od was nauczyłam to że ludzie nie robią nic bez celu. Zawsze jakiś mają we wszystkim co mówią, co robią.
I ty też jakiś masz
Natomiast męczą już mnie te podchody te ciągle zagrywki i zagadki. To że mieszasz w to Víctora i nagle chcesz z nim rozmawiać tak po prostu. Ale proszę bardzo, rozumiem masz jakiś cel. Tylko jaki Rodríguez? Co ukrywasz i co planujesz?
Usłyszałem oklaski.
- Brawo Isabello jesteś bardzo inteligentna nie spodziewałem - powiedział mężczyzna.
- Jeżeli nie masz nic innego do przekazania to w tym momencie wychodzimy z Victorem. Podeszła szybko do jakiejś broni i celowała w jego stronę.
- Wiesz że jestem do tego zdolna?
- Wiem żmijo bo taką cię ukształtowałem.
A ja z każdym jego słowem uświadomiłem sobie jak bardzo mało wiedziałem o jej. I jej przeszłości, ale to mnie nie zniechęcało wręcz przeciwnie pragnołem jak najwięcej się dowiedzieć.
Dziewczyna pociągneła mnie za rękę w stronę wyjścia. A ja poczułem rozciągające się ciepło i ulgę. Była tu i tym razem nie pozwolę żeby było inaczej.
I gdy już wychodziliśmy usłyszeliśmy głos Rodrígueza.
- Wszystko zaczeło się już dawno temu.....

Nie wiedzieliśmy że tego dnia mieliśmy poznać swoją przeszłość ale tak naprawdę bez żadnych kłamstw czy oszustw. Mieliśmy zostać uświadomieni jak bardzo nic nie wiemy. Mieliśmy poznać przeszłość ale skoro przeszłość jest inna to czy teraźniejszość też taką będzie?
Bo w końcu przeszłość lubiła wykradać się do teraźniejszości?

Jak wam się podoba?
Miłego dnia lub nocy:)

Nasze wspólne piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz