Rodział 1 -Poranek który miał być jak każdy inny

109 6 5
                                    

Obudziłam się że snu, o ile to wogóle snem można nazwać. Gdy spojrzałam za okno ujrzałam promyki słońca prze bijące się przez chmury. Samo słońce wydawało mi się dzisiaj sztuczne jakby w ogóle nie miało ochoty przebijać się przez obłoki. Nie dziwiłam mu się zawsze musiało być pozytywne dawać ludziom radość. Musiało rozświetlać ludziom dzień dosłownie i metaforycznie.

Nagle zadzwonił mój telefon a na wyświetlaczu wyświetliła się Mia.
Mia Wilimas moja przyjaciółka, która zdecydowanie wiedziała o mnie za dużo.
Nie zdejmowała swoich różowych okólarów prawie nigdy.
Była jedną z najbardziej pozytywnych osób które znałam. Zawsze usprawiedliwiała ludzi a jeśli im zaufała nie wierzyła że mogą zrobić coś złego.

Nagle jej głos rozbrzmiał w słuchawce.
-Halo Isa? Umawiamy się na naszej ulicy na 7:50? -usłyszałam jej głos. Brzmiała dość energicznie nie wiem jak to robiła.
Bo ja na przykład miałam ochotę przywalić głową w mur.

-Mhm tak jak codzienie Mia -powiedziałam zaspanym głosem wstając z łóżka. I rozłączjąc się jednocześnie . Nie zrozumcie mnie źle bardzo ją lubię ale nie mam ochoty słuchać jej wywodów o chłopakach z dróżyny koszykarskiej. O 6:00 rano. No właśnie o szóstej. Naprawdę czasem miałam ochotę wyrzucić ją przez okno. Ale wtedy przypominałam sobie że to moja jedna przyjaciółka i plan legł w gruzach.

Wracając naszą małą tradycją było to że spotykałyśmy się w jednym miejscu i z tamtąd chodziłyśmy do tego głupiego budynku zwanego liceum .
Zgarnełam więc ciuchy z krzesła oraz słuchawki. I poszłam się ogarniać.
Gdy nałożyłam słuchawki na uszy od razu na moja usta wstąpił uśmiech.
Nikt nie rozumiał moje zamiłowania do słuchania muzyki .
Dla mnie była ona moim azylem. Oderwaniem od rzeczywistości.
Nikt nie mówił mi co mam robić, bo byłam w nim tylko ja.
I moje myśli, moje miejsce spokoju.
Czegoś czego tak bardzo pragnełam.
Ale jak to mówią wiara to nadzieja głupich.
A ja najwyraźniej byłam głupcem z przepaską na oczach. Który szukał wyjścia w mroku.
I jeszce wtedy nie wiedziała że będę musiał przejść wiele jaskini. By je odnaleźć.
I jedną z tych jakimi będzie on chłopak o brązowych oczach.
Któru będzie moim zniszczeniem i ratunkiem jednocześnie.
Przyniesie tyle chaosu a ja będę musiała go zaakceptować albo dać się zniszczyć.

W następnym rozdziale poznamy naszego tajemniczego chłopaka o brązowych oczach .
Ciekawi?
Miłego dnia albo nocy :)

Nasze wspólne piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz