Rozdział 34 rozpętałaś pożar

24 1 0
                                    

I : Isabella
Pocałował mnie znowu Victor Brown pocałował mnie w deszczu. Czy powinnam mieć wyrzuty sumienia jak każdy normalny człowiek? Najprawdopodobniej, jaka szkoda że nie jestem normalna.
Szliśmy za rękę ja z dwoma siatkami I Brown z dwoma no cóż mówiłam że nie da rady.
- Pytanie za pytanie - spytał
- Co.. Znaczy tak - powiedziałam trochę zmieszana.
- Ktoś tu się zamyślił wiedziałem że działam na dziewczyny ale że aż tak - powiedział udając zamyślonego. Dupek .
- A spadaj Brown
- Nie zaprzeczyłaś że to przez mnie
- Nie potwierdziłam też że to przez ciebie. Może to przez innego chłopaka . Jest taki inny przystojny...
-Nie baw się zapałkami bo potem możesz rozpętać pożar a potem go nie opanować - powiedział chłopak opanowanym ale I ściszonym głosem
Podeszłam do niego całkiem blisko. Widziałam jak jego tęczówki ciemnieją I wyszeptałam mu w twarz .
- Na szczęście nigdy nie bałam się oparzenia ani ognia
I to powiedziawszy weszłam do domu. Nawet nie zauważyłam kiedy oddech mi przyspieszył a ręce lekko zaczeły drżeć. Klatka piersiowa unosiła się w zawrotnym tempie a serce waliło jak młot. Odłożyłam siatki na bok, I ruszyłam do łazienki musiałam ochłonąć . Podeszłam do zlewu I ustawiając lodowatą wodę zmoczyłam twarz. Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej tali I czyjś oddech na swojej szyi.
Zaczął obsypywać moją szyję pocałunkami zasysając ją co jakiś czas.
-Brown - wyszeptałam
- Tak Izzy - powiedział
- Co ty robisz
- Ostrzegałem Izzy że tego nie da się opanować
Poddniósł mnie na co ja oplotłam go nogami oparł mnie o ścianę I znowu zaczął całować. Tym razem pocałunek był dużo mniej delikatny był zaborczy I pełny pożądania. Ręce chłopaka błądziły po moim ciele co jakiś czas zahaczając o skrawek koszulki.
Po chwili poczułam zimno chłopak się ode mnie odsunął I powiedział :
- To nauczka za podpuszczanie mnie Izzy. Chociaż ledwo się opamiętałem muszę przyznać że całujesz bardzo dobrze, a ja mam ochotę na twoje usta I nie tylko.
Chłopak zostawił mnie w osłupieniu, cała drżałam a moje potargane włosy I przyśpieszony oddech sam mówił za siebie. Cholera jasna co tu się wydarzyło. Miałam cholerny mętlik w głowie nie przepraszam cholerny huragan. Jak mógł mnie tak zostawić albo przepraszam bardzo jak mogłam do tego dopuścić. Chłopak zachowywał się nie jak on tego jego ciemne tęczówki I ten głos ughh. To tylko chwilowa strata kontroli oddychaj Isa, gówno prawda kogo ja próbuję oszukać chciałam tego równie mocno co on. Ughh nie wytrzymam sama że sobą . Poszłam I jeszcze raz zmoczyłam twarz uczesałam włosy poprawiłam makijaż I wyszłam z łazienki. Brown jak gdyby nic siedział na kanapie z przekąskami w ręku I rozmawiał przez telefon .
- Cześć Cam
-Mhm
- POGRZAŁO cię no chyba nie blondyna.. No naprawdę. W imię ojca i syna
- Ani mi się waż porównywać Izzy do niej. A weź spadaj tak wiem że się przyjaźnią
- Dobrze przyjdziemy no ja ciebie nie ale spoko. Narka

- Co chciał Cam - powiedziałam do Víctora siadając koło niego na kanapie.
Skoro udajemy że nic nie zaszło to spoko.
- Zaprosił nas na grilla do siebie na jutro. Powiedział żebyś zaprosiła też blody..znaczy Mię
- A on jeszcze do niej nie napisał nadal się cyka świetnie - stwierdziłam.
- Chwila chwila.. Skąd wiesz że Cameronowi podoba się blondyna
- Bo jak ostatnio gadaliśmy to mi powiedział
- A to zdrajca kumplowi nie powiedział a tobie już tak
- Widocznie mnie bardziej lubi
- Jasne pierdolenie

- Co oglądamy? To może być wskazał na jakaś komedię
Jasne zmiana tematu jak dojrzałe.
- Tak może

Ja oparłam się o jego ramię I szukałam w swoich myślach. A w nich był on. Wziął już sobie wszystko nawet moje myśli I to było przerażające. I gdy była gdzieś na granicy między snem a rzeczywistością usłyszałam tylko.
- Naprawdę rozpętałaś pożar Izzy. Co ty że mną zrobiłaś dziewczyno

A ty co że mną pomyślałam a potem już odpłynełam.

Jak wam się podoba?
Miłego dnia albo nocy :)

Nasze wspólne piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz