Nie Huaisang pilnie zajął się naszą sprawą. Jego romantyczna dusza najwyraźniej nie mogła pozwolić na przedłużenie decyzji o ślubie dwójki kochanków. Sekta Qinghe Nie zaakceptowała pierwszą wersję paktu i nie dodała nic w swoim liście oprócz słów: ,,zgoda".
Niestety radni sekty Lanling Jin wcale się nie spieszyli. Co chwila wysyłali nam małe, uszczypliwe poprawki i durne, nowe warunki. Nawet Lan Zhan'a wydawało się to irytować.
- Może po prostu zastraszymy całą sektę Jin? Wejdę na środek sali bankietowej z Wen Ning'iem, pogram parę upiornych melodii na flecie i zobaczymy, czy będą w stanie wysłać nam jeszcze jeden tak głupi liścik?- Zaproponowałem wkurzony kolejnym bezowocnym listem.
Lan Wangji naprawdę to rozważał! Widziałem po oczach!
Po miesiącu budzenia się w ramionach Lan Zhan'a, dniach pełnych krzyków Wen Qing oraz zabawy z A-Yuan'em, w końcu przyszła do nas oficjalna odpowiedź od sekty Jin dostarczona przez Meng Yao.
- Paniczu Wei, Drugi Paniczu Lan- przywitał nas, kiedy wyszliśmy na zewnątrz bariery ochronnej, otaczającej Kopce Pogrzebowe.
- Wybacz nam nasz brak gościnności Paniczu Jin, ale rodzina Wen nie zareaguje przyjaźnie na widok szat sekty Jin.
- Nie widzę problemu. Przyszedłem tylko osobiście dopiąć ostatnie szczegóły.
Wyciągnął z rękawa gruby zwój papieru i podał mi go do ręki.
- Lan Zhan, przeczytaj- Podałem kontrakt narzeczonemu.
- Yhm.- Skinął do mnie głową i zaczął analizować pismo.
- Paniczu Wei... Nie zamierzasz sam tego przeczytać? Umowa dotyczy głównie ciebie...- Zdziwił się posłaniec.
- Na potrzeby tej rozmowy i mojego lenistwa załóżmy, że nie umiem czytać- Uśmiechnąłem się.- Lan Zhan jest lepszy w papierkowych sprawach.
Dobrze wiedziałem, że sekta Jin nie mogła napisać tam niczego niegodziwego. Sekta Lan była teraz bezpośrednio zamieszana we wszystkie sprawy, które mnie dotyczyły. Z pewnością Jin Guangshan pragnął Amuletu Tygrysa Stygijskiego lub przynajmniej notatek, które sporządziłem podczas jego tworzenia, ale nie mógł przedstawić swoich żądań w piśmie, które przejdzie przez ręce przedstawiciela prawej sekty Lan. Lista warunków musiała być w takim razie długa i nudna- zwyczajnie nieciekawa. Na szczęście nie musiałem jej czytać osobiście.
- Jest w porządku.- Oznajmił Lan Zhan po przeczytaniu.
- Złóżcie podpisy u dołu zwoju, jeśli wszystko się zgadza- Poinstruował Jin Guangyao.
Szybko machnąłem parę kresek pędzlem po kartce.
- Niechlujnie- wymsknęło się Lan Zhan'owi.
- A-Zhan, nie jesteś już przyzwyczajony? Widziałeś już moje pismo wcześniej!
Lan Zhan zmarszczył brwi w niezadowoleniu. Najwyraźniej nawyk wytykania moich błędów w kaligrafii jeszcze z niego nie wyszedł.
- Do tego nie da się przyzwyczaić.- Powiedział i podpisał się obok równymi oraz starannymi znakami.
- Oficjalnie, sekta Jin nie będzie dłużej mieszać się w sprawy dotyczące Patriarchy Yiling.- Oznajmił Meng Yao, ignorując naszą krótką wymianę zdań.- Zaniosę dokumenty mojemu ojcu jeszcze dzisiaj.
Ukłoniliśmy się mężczyźnie wspólnie i podziękowaliśmy za jego fatygę, po czym rozeszliśmy się w swoje strony.
- Załatwione!- Krzyknąłem wesoło do rodzeństwa Wen, które czekało na nas niedaleko.- Czujcie się zaproszeni na nasz ślub A-Qing, A-Ning!
- Nie zacząłeś przygotowywać ceremonii, a już zapraszasz gości Idioto?- Zbeształa mnie Wen Qing.
- Z pewnością pobierzemy się niedługo, co nie Lan Zhan?- Spojrzałem na niego, a jego oczy wydawały się pełne nadziei.
- Może w przyszłym tygodniu?- Zaproponowałem.
Lan Wangji wcale nie wydawał się zadowolony z zaproponowanego terminu. Nadzieja widoczna jeszcze sekundę wcześniej w jego oczach zgasła. Szybko zmieniłem swoją propozycję:
- W następnym miesiącu?
Twarz mężczyzny wyraźnie pociemniała. Stał się smutny. Podszedłem do niego i szepnąłem mu uwodzicielsko na ucho:
- Lan Zhan, czyżbyś chciał się pobrać jeszcze dzisiaj?
Jego uszy przybrały różowy kolor, ale wciąż... Przytaknął.
- Mn.
- Nie zorganizuję ślubu w godzinę, ale co ty na to, by indywidualnie przypieczętować nasze małżeństwo?
- Ty to zaproponowałeś- Powiedział i przerzucił mnie sobie przez ramię.
Nie wiedziałem, że jego ręce są takie silne! Gdybym miał pojęcie, z pewnością wykorzystałbym tę wiedzę już wcześniej! Chociaż, czego ja się spodziewałem? W końcu to Lan Zhan! Potężny Lan Wangji!
Lan Zhan poprawił swój chwyt na moich nogach i zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku.
- Nie polecam nam przeszkadzać! Trochę nam się zejdzie- krzyknąłem do zadziwionych czynami Lan Zhan'a Wenów.- Dajcie nam trochę prywatności!
Najpierw patrzyli na nas, nie rozumiejąc, co się dzieje. Na szczęście zrozumieli, zanim zniknęliśmy z pola widzenia Wen Qing. Do moich uszu zdążył jeszcze dojść wściekły krzyk:
- Wei Wuxian! Lan Wangji! Bezwstydnicy!- Przeklinała nas dziewczyna.
Jak można było się spodziewać po A-Qing! Znalazła dla nas idealne słowo!
Po chwili oddaliliśmy się już wystarczająco daleko, by nikt nie mógł nas znaleźć. Weszliśmy w gęstą trawę. Lan Zhan rzucił mnie na ziemię i zaatakował moje spragnione pocałunków usta.
- Starsi Lan nas zamordują, Lan-Er-Gege.- Rzuciłem w przerwie pomiędzy pierwszym a drugim pocałunkiem.
- Nie dowiedzą się...
Zawahał się i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Ja im z pewnością nie powiem!- Przysięgłem.
- Mn.
- Spokojnie, rób ze mną, co chcesz. Moje usta milczą.
- Mn.
Nigdy nie łudziłem się, że faktycznie dotrzymamy zasady czystości do małżeństwa. Lan Zhan naprawdę był bestią! To i tak cud, że nie rzucił się na mnie wcześniej!
Mimo czasu, jaki dała mi sekta Jin na przygotowanie się- nie zdążyłem znaleźć żadnej książki edukacyjnej w miłosnych aktach obcinaczy rękawów. Każdy czyn Lan Wangji'ego był dla mnie zaskakujący. Podsumujmy to wszystko, tak: pocałunki, ugryzienia, ból i przyjemność. Mnóstwo przyjemności.

CZYTASZ
Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/
FanficCo gdyby plan Jin Guangyao na drodze Qiongqi nie został wykonany? Gdyby Wei Ying nie stracił kontroli przez sztuczki nikczemników, a Lan Zhan dowiedział się o problemach Wei Ying'a i był dla niego wsparciem? Oto wytwór mojej wyobraźni- sposób w jaki...