Rozdział 26.5 - Lan Zhan! Weź mnie na barana!

62 7 5
                                    

   

   - Wen'owie nie muszą zostać przydzieleni do żadnej z większych sekt.

   - Sugerujesz, żeby znaleźć im miasto, które jest pod nie bezpośrednią opieką?- Domyśliłem się.

   - Mn. Caiyi. Pod naszą sektą.

     Caiyi było naprawdę przyjemnym miastem, które miałem okazję zwiedzić nie tylko wtedy, kiedy miałem ochotę zjeść coś porządnego podczas nauki w Gusu, ale również kiedy chciałem zaznać trochę spokoju. Ogromna ilość wodnych szlaków wymuszała korzystanie z łodzi do wygodniejszego poruszania się po mieście, ale również nadawała mu osobliwy klimat. Przypominało mi trochę Yunmeng.

   - Myślisz, że mieszkańcy zgodziliby się na przyjęcie Wen'ów?

   - Mieszkańcy Caiyi to mili ludzie.- Odpowiedział mi zwięźle.

   - Musielibyśmy wybudować nowe domy, znaleźć im zatrudnienie... To dużo pracy i wymaga funduszy.- Myślałem na głos.

   - Sprzedaj swoje wynalazki.- Zasugerował Lan Zhan, a ja wyśmiałem go na głos.

   - Te z jaskini Tłumiącej Demona? Ha, ha, ha! Lan Zhan, nikt by tego nie kupił!

   - ...- Lan Zhan wymamrotał coś pod nosem, ale mimo bardzo małej odległości, która nas dzieliła, nie udało mi się usłyszeć, co powiedział.

   - Co tam mamroczesz A-Zhan? Czyżby moja obecność tak cię onieśmielała, że wstydzisz się mówić głośno?

   - Mówię, że wiecznie gadasz bzdury!- Zawołał zdenerwowany.

   - No już, już Mężusiu- przestałem się z nim droczyć.- Ale czy gadam bzdury, kiedy wychwalam twoje mięśnie? Zapewniam cię, że mówię wtedy tylko szczerą prawdę...

   - A-Ying!

     Łapczywie go pocałowałem, nie pozwalając mu wymówić już ani słowa więcej. Sprawa Wen'ów nie jest pilna, ale za to sprawa moich żądz już tak!

     Następnego dnia pozostawiając sprawę pilnowania Lan Xichen'a Nie Mingjue, wyruszyliśmy z Lan Zhan'em na Kurhany. Podróż zajęła nam dużo krócej niż ostatnio, ponieważ przelecieliśmy trasę dzielącą Gusu i Kopce Pogrzebowe na Bichen'ie. Solidny i potężny miecz nie miał problemu z utrzymaniem naszej przytulającej się dwójki, mimo wyjątkowo cienkiego ostrza. Próbowałem nawet skakać i podrygiwać, ale podczas tych prób wciąż nie zachwiałem stabilności naszego lotu. Komfort na najwyższym poziomie!

   - Lan Zhan! Lan Zhan! Weź mnie na barana!

   - A-Ying, jesteśmy nad ziemią.

   - To chociaż mnie przytul!- Zawołałem i jeszcze mocniej ścisnąłem go w pasie.

   - Już cię przytulam.

     Udało mi się tylko raz zakłócić naszą podróż.

   - Lan Zhan, a dałbyś radę zrobić to- bardzo mocno zaakcentowałem słowo ,,to"- ze mną w powietrzu?

     Na moje słowa Lan Zhan o mało nie spadł z miecza, a Bichen gwałtownie skręcił w prawo- zupełnie myląc kierunek lotu.

   - Lan Wuxian!- Zarumienił się na szyi Hanguang-Jun.

     Ha, ha! Wiedziałem, że wymyślę coś nowszego!

     Niedługo potem, gdy dotarliśmy już na Kurhany i prawie znajdowaliśmy się już na ziemi- wylądowałem z twarzą w trawie, ponieważ wzburzony duch miecza postanowił się na mnie zemścić i wyrzucił mnie wcześniej.

   - Ała! To było okrutne!- Zawołałem, podejmując próbę podniesienia się, ale właśnie w tym momencie Wen Qing pojawiła się znikąd i uznała, że to idealna okazja, żeby kopnąć mnie w moje 4 litery.

   - Ała! To było jeszcze bardziej!

   - Patriarcho Głupku, uciekasz z dnia na dzień z A-Yuan'em do Gusu, a teraz śmiesz tu wracać?!

   - Lan Zhan! Biją mnie! Przemoc domowa!

     Lan Wangji pomógł mi wstać, otrzepał moją ubrudzoną szatę i delikatnie pocałował mnie w czoło.

   - Już wszystko dobrze?- Zapytał zmartwionym głosem i zgromił wzrokiem Wen Qing.

   - Mhm! W jak najlepszym!

     Jak gdyby nic się nie stało, Wen Qing przeszła z nami do głównej części Kurhanów i zaczęła składać nam krótki raport z tego, co działo się w ostatnim tygodniu. Pokazała, co zostało kupione, co wyhodowane, co sprzedane, co dobudowane, a mnie ponownie uderzyła ubogość tego miejsca. Łatwo się przyzwyczaić do panujących tu warunków, kiedy stale się tu mieszka, ale po tygodniu przebywania w Gusu Lan moje standardy ponownie stanęły na pewnym poziomie i tym trudniej było mi zaakceptować rzeczywistość rodziny Wen.

   - Wen Ning, Wen Qing, to czas na przeprowadzkę!- Oznajmiłem głośno.

... I tak zaczęły się gorące przygotowania do przeniesienia ostatnich członków rodziny Wen na terytorium miasta Caiyi. 

Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz