Rozdział 12- Jaskinia Tłumiąca Demona-

136 16 12
                                    


     Nie siedzieliśmy na przyjęciu zbyt długo, mimo że to my byliśmy głównym powodem jego miejsca. Podziękowaliśmy za błogosławieństwo, jakim rodzina Wen obdarzyła naszą decyzję o małżeństwie, wyprzytulałem wszystkich i razem z Lan Zhan'em udaliśmy się do jaskini rozpakować jego rzeczy.

     Kazałem nie przerywać zabawy. Na Kurhanach mieliśmy mało powodów do świętowania, ale razem z Lan Zhan'em na miejscu- jestem pewien, że wszystko się ułoży. Rodzina Wen za dużo się nacierpiała. Powinni w końcu odnaleźć spokój.

     Weszliśmy do mojej pracowni. Po raz pierwszy było mi głupio z powodu bałaganu, jaki zostawiłem. „Pomieszczenie" było pełne porozrzucanego papieru, plam po czerwonym i czarnym tuszu, nieuporządkowanych notatek i bazgrołów.

   - Lan Zhan...- Powiedziałem z zakłopotaniem.- Wiesz, nie spodziewałem się gości... I zostawiłem moją pracownię w takim stanie, jakim była...- Przyznałem.

   - Bałaganisz. W Jingshi też nabałaganiłeś, mimo że byłeś tam tylko kilka dni.- Odpowiedział spokojnie.

     Nie znalazłem żadnej linii obrony mojej godności. Byłem bałaganiarzem, co ja poradzę? Zazwyczaj skupiam się na pracy, a nie na otoczeniu! Na Kurhanach to Wen Qing zazwyczaj sprzątała jaskinię, jeśli znalazła czas. To było takie miłe i wygodne, że sam zapomniałem trzymać porządku...

     Zacząłem szybko sprzątać. Talizmany skończone do skończonych talizmanów. Talizmany niedokończone obok... Lan Zhan postanowił mi pomóc.

     W odosobnieniu na Kopcach Pogrzebowych miałem mnóstwo czasu na rozwijanie moich możliwości. Było to świetne zajęcie, zarówno po to, żeby odgonić od siebie nieprzyjemne myśli, jak i po to, żeby puścić wodzę fantazji. Byłem dumny ze swoich wynalazków. Już od młodości miałem wiele świetnych pomysłów i to właśnie demoniczna kultywacja pomogła mi je zrealizować.

   - Flaga do przyciągania złowieszczych duchów?- Zapytał nagle mój towarzysz.

   - Tak! Spójrz, kiedy wejdzie w kontakt z krwią, uwolni energię urazy, która przyciągnie złowieszcze duchy w okolicy. Koniec z szukaniem naszego celu na nocnych polowaniach! On sam do nas przyjdzie!

   - Yhm. Przydatne.- Pochwalił Lan Zhan.

   - Mam tego więcej! Na miesięcznicę Jin Ling'a wymyśliłem dzwonek, mogący poradzić sobie ze słabszymi duchami. Inspirowałem się dzwonkiem klarowności rodziny Jiang...

     Moją dalszą wypowiedź przerwało mi cichy odgłos dzwonka, wyciąganego zza połów szat.

   - Lan Zhan! Czy to nie...?- Zapytałem zdumiony.

   - Twój- odpowiedział krótko Lan Zhan.- Przypomniałeś mi. Znalazłem go w Yunmeng.

     Uśmiechnąłem się na widok zguby. Ten przedmiot... Był właściwie jedynym, który naprawdę świadczył o mojej przynależności do rodziny Jiang. Nie nosiłem ich szat, nie miałem ich nazwiska, ale... Otrzymałem ten dzwonek...

   - Lan Zhan... Dziękuję- powiedziałem wzruszony i miałem właśnie wziąć od niego przedmiot, kiedy wpadłem na pewien pomysł...

   - Zatrzymaj go. Cieszę się, że po tym, jak go zgubiłem, trafił we właściwe ręce.

     Byłem pewien, że Lan Zhan wiedział, ile znaczy dla mnie ten dzwonek. Chciałem, żeby go miał.

     Bez słowa ponownie schował symbol rodziny Jiang. 

   - Dokończmy szybko to sprzątanie. Przyspieszamy!

   - Yhm.

     Zaczęliśmy sprzątanie wczesnym wieczorem, a skończyliśmy późno w nocy, ale... Ta jaskinia chyba nigdy nie była tak czysta! Nasz praca się opłaciła!

     Podzieliliśmy pokój na pół, żebyśmy mieli miejsce na nasze osobiste rzeczy. Patrzyłem na delikatne ręce Lan Zhan'a, które z troską kładły na półce kolejne książki. Moim zadaniem było podawanie mu ich z koszyka, ale mój wzrok nie mógł oderwać się od jego oddanych ruchów palcami.

   - Podawaj mi książki- skarcił mnie.

   - Już, już... To tylko te twoje zgrabne palce są takie rozpraszające... Sprawiają, że zastanawiam się, co jeszcze mógłbyś nimi zrobić- mrugnąłem do niego porozumiewawczo.

   - Wei Ying!- Zarumienił się.

     Obdarzyłem go bezczelnym uśmiechem i wróciłem do mojego zadania. Miałem właśnie podać mu kolejny tom do odłożenia, kiedy...

   - Lan Zhan! Czy to moje pismo?!- Wykrzyknąłem zdumiony.

   - Nie.- Zaprzeczył szybko i sięgnął po plik papieru.

   - Pozwól, że się poprawię: to z pewnością moje pismo- nie pozwoliłem mu na odebranie mi przedmiotu.- To wykonana przeze mnie kopia zasad Gusu Lan! Jeszcze ją trzymasz?!

   - Oddaj...- Uszy Lan Zhan'a były jeszcze bardziej czerwone.

   - Miałeś obsesję na moim punkcie już za czasów nauk w Gusu? Ja to jednak potrafię pozostawić wrażenie!

     Chciałem jeszcze trochę się z nim podroczyć, ale do jaskini wszedł Wen Yuan.

   - A-Niang? A-die?- Zapytał nieśmiało.

   - A-Yuan? Co ty tutaj robisz?- Zachęciłem malucha do mówienia z uśmiechem.

   - Czy mógłbym spać dzisiaj z wami? Cieszę się, że wróciliście...

   - Yhm.- Odpowiedział mu Lan Zhan.- Wchodź.

     Zaskoczył mnie. Nie spodziewałem się, że wyrazi zgodę, a tym bardziej w tak szybki sposób. On naprawdę wciąż jest dla mnie zagadką. 

   - Skoro Lan Zhan się zgadza, ja też nie mam nic przeciwko! Organizujemy nocowanie w Jaskini Tłumiącej Demona!... I Lan Zhan nie myśl, że zapomniałem o tym zeszycie! Wrócimy do tego jutro! Teraz do spania!

     Najprawdopodobniej i tak zapomnę, ponieważ moja pamięć nie jest zbyt dobra, ale chciałem go postraszyć. Niestety nie udało mi się to. Mój narzeczony wiedział, że moją największą wadą jest słaba pamięć.

      Nie miałem problemu z położeniem się z Lan Zhan'em na jednym posłaniu. To zaskakujące, ale jego klatka piersiowa była tak przyjemna, że idealnie nadawała się na poduszkę. Wen Yuan położył się obok nas i przytulił się do mojej ręki. Urocza z nas rodzinka!

    - A-die?- Przysypiałem, ale udało mi się usłyszeć cichą rozmowę między A-Yuan'em, a Zhan'em.

   - Mów.

   - Zaśpiewasz mi kołysankę?

     Właściwie ja też mógłbym coś zaśpiewać, ale spodobało mi się to, że malec od razu skierował prośbę do Lan Zhan'a. Starałem się udawać, że śpię, by mój narzeczony nie stchórzył. Śpiewaj Lan Zhan! 

     Już po chwili do moich uszu doleciało ciche i przyjemne nucenie, które już kiedyś słyszałem... Tylko gdzie to było? 

   - Jaki tytuł nosi ten utwór?- Zapytał, nie potrafiąc doczekać końca melodii A-Yuan.

   - Wangxian. Nauczę cię go grać na Guqin'ie, jak dorośniesz.

     Usłyszałem odpowiedź Lan Zhan'a i zasnąłem z dziwnym poczuciem, że już kiedyś byłem świadkiem podobnej rozmowy. 

---------------------

Dziękuję za przeczytanie! Nie zapomnijcie o gwiazdce, jeśli się spodobało! <3 

Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz