Rozdział 38 -1:0, Staruszku!-

47 6 0
                                    


     Już następnego dnia ponownie byłem głównym powodem do zmartwienia... Znaczy się radości Lan Qiren'a! Przecież to z pewnością było tak, że Lan Qiren naprawdę pragnął nadzorować moją pracę nad eksperymentem, biorąc pod uwagę, że sam pierwszy podjął ten temat!

   - To nie do pomyślenia, żeby zostawić takiego pomyleńca- naprawdę użył tego słowa- bez nadzoru w jakiejś części Gusu Lan! Nie pozwalam ci kończyć tej pracy samodzielnie. Lan Wangji powinien mieć na ciebie oko.

   - ... Ale Lan Zhan nie może mi towarzyszyć... Będzie mnie tylko rozpraszał. Jak mam się skupić na czymkolwiek, kiedy on przeszywa mnie tym swoim głodnym spojrzeniem? A jeszcze jakby odsłonił swoje mięśnie, to na pewno bym mu uległ...

   - Postanowione. Nie masz pozwolenia na pracę.- Rzucił i zamierzał odejść, ale go zatrzymałem.

   - Nie, nie, nie, Staruszku Lan! Trzeba to rozwiązać jakoś inaczej... Może ty byś mnie nadzorował?- Zaproponowałem.

     To nie ja wygadałem się Staruszkowi Lan o mojej pracy, tylko ilość energii urazy, która unosiła się wokół Jingshi. Nie moja wina, że była potrzebna! Pracowałem sobie spokojnie już od tygodnia przed uroczystością Jin Zixuan'a, a Lan Qiren złapał mnie z czerwonymi rękami dzień po imprezie! Akurat kiedy miałem zgodnie z planem za cztery dni skończyć! Okropnie pechowe zrządzenie losu!

     Ubolewałem nad tym nawet bardziej, ponieważ namówiłem Lan Zhan'a do współpracy. Krył mnie już tak długo, a teraz jego praca poszła na marne!

     Nie mogłem się wycofać z projektu, dlatego teraz musiałem prowadzić se Staruszkiem Lan tę śmieszną dyskusję. Strata czasu, ale chociaż mogłem znowu go podenerwować! Ta drgająca kozia bródka, zmarszczone brwi, ah~! Naprawdę nie będę się opierać możliwości dręczenia go w jego naturalnym środowisku.

   - Lan Wuxian, jeśli to twój kolejny sposób na dokuczanie mi...- Wściekał się, wystarczająco, bym mógł wyobrazić sobie parę wylatującą mu z uszu.

   - Nie, Starszy Lan, absolutnie nie! Twoje wieloletnie doświadczenie, twoja mądrość i intelekt z pewnością będą mi bardzo pomocne w tej pracy!

   - Hm... Skoro tak to ujmujesz...- Zastanowił się poważnie.

      Surowy Wujek Lan dalej był łasy na komplementy, tak samo jak za moich nastoletnich lat! Nic się nie nauczył! Znowu wpadłeś w moje sidła, Staruszku!

   - To postanowione! Od jutra będę pracował w sali wykładowej, tam, gdzie nauczasz uczniów! Do jutra, Staruszku Lan!

   - Yhm. W sali wykładowej... Lan Wuxian!!! Wracaj tu natychmiast! Tak nie można! Nie będziesz mi przeszkadzał w moich lekcjach!...

      Ale mi już dawno udało się zwiać z zasięgu jego wzroku.



   - Wujku Lan Qiren'ie, czy mogę siedzieć na kolanach A-Niang?- Zapytał Lan Yuan ze skrzącymi się oczyma, kiedy tylko zauważył moją obecność na lekcji.

     Malec był tak uroczy, że nie dało się mu odmówić! Przynajmniej ja z pewnością bym tego nie zrobił!... Niestety Lan Qiren to inna liga.

   - Nie, Lan Yuan'ie. Lan Wuxian ma swoje sprawy, którymi powinien się zająć, a my mamy swoje.

      No co za bezduszny starzec! Jak śmiesz odmawiać mojemu ukochanemu maleństwu?! Mojej Rzodkieweczce przykrość robisz?! Ja ci pokażę!

   - A-Yuan, z pewnością możesz siedzieć u mnie na kolanach!

   - Jupi!- Uradował się malec i usadowił się na moich klęczących na poduszce udach.

   - Lan Yuan'ie, w tej pozycji trudno ci będzie...

   - Z całym szacunkiem, Lan Qiren'ie, ale A-Yuan ma obowiązek tylko uważnie słuchać twojego wykładu i będzie w stanie zrobić to z każdego miejsca na sali.

      Starszy poddał się i zaczął swój długi, nudny wykład.

   - Pssst, Seniorze Wariacie. Psst.- Zaczepił mnie jeden z malców.

   - Hm?

     Już mojego pierwszego dnia mieszkania z Lan Zhan'em w Jingshi zaprzyjaźniłem się z wszystkimi potencjalnymi przyjaciółmi mojego maluszka- w tym- z wszystkimi królikami i motylkami. Małe dzieci kultywatorów znały mnie przez to bardzo dobrze i nazywały ,,Seniorem Wariatem". O dziwo, wciąż było to lepsze niż Demoniczny Patriarcha Yiling i brzmiało mniej poważnie niż ,,Senior Lan", dlatego szybko pozwoliłem się tak nazywać.

   - Co tam rysujesz?

   - Nie rysuję. Kreślę talizman.

   - Seniorze Wariacie, czy ty nie umiesz pisać?!

   - Przecież widzisz, że piszę...

   - Te bazgroły to twoje pismo?!- Wykrzyknęło kolejne dziecko, które zainteresowało się naszą wymianą zdań, nieco za głośno.

   - Ekhem! Proszę się skupić.- Przerwał nam Lan Qiren, a dzieci przeprosiły go ukłonem.

     Co to za tyrania?! Biedne dzieciaczki! Takie małe, a już muszą siedzieć w klasie i być cicho!? O nie, ja tego tak nie zostawię!

      Szybko zapomniałem o swoim projekcie i zacząłem kleić papierowe samolociki, co jakiś czas posyłając je w powietrze. Pierwszy został zniszczony, zanim w ogóle wystartował, przez Staruszka Lan'a. Drugi przechwycił Lan Yuan, mówiąc, że jestem niegrzeczny, dlatego obrażony kazałem mu wrócić na jego miejsce w klasie. Z trzeciego byłem zbyt dumny, żeby go stracić, dlatego schowałem go do kieszeni z zamiarem podarowania Lan Zhan'owi. Czwarty nasączyłem energią urazy, czyniąc go trudnym do zniszczenia i zadziwiająco szybkim. To właśnie on miał uczynić najwięcej szkód i go posłałem z głośnym ,,shh" w kierunku Lan Qiren'a. Starszy próbował przechwycić go szybkim ruchem, ale papierowy pojazd ominął jego rękę i skierował się do trzymanego przez niego zwoju i przeciął papier na pół.

   - Lan Wuxian!!!

   - Ja z tym nie mam nic wspólnego!- Krzyknąłem i zagwizdałem niewinnie, a uczniowie wybuchli śmiechem.

     1:0, Staruszku! 1:0 dla mnie! 

Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz