Wiedziałem, że przesadziłem, ale nie mogłem odpuścić słów Lan Xichen'a. Wiem, jak boli śmierć najbliższych, a on tak po prostu pozwolił zobaczyć się Lan Zhan'owi w takim stanie. To bolało. Nasza noc poślubna została kompletnie zniszczona i zastąpiona obrazem zrozpaczonego Zewu-Jun'a.
- Przepraszam Xichen-ge- przeprosiłem i pomogłem mężczyźnie wstać.
Moje słowa nie miały mocy, bo do niego dotrzeć. Wszystko było mu obojętne. Lan Zhan podszedł i wziął brata w ramiona.
- Bracie...
Widziałem, jak mocno stara się znaleźć w swojej głowie jakiekolwiek słowa pocieszenia, ale... Co można powiedzieć w takiej sytuacji?
- A-Zhan, zajmij się Lan Xichen'em. Ja mam jeszcze jednego szczura do upolowania...
Jak na zawołanie usłyszeliśmy złowieszczy śmiech, którego źródło nie było nam znane.
- Nawet w tej sytuacji Patriarcho Yiling, nie mogłeś po prostu o mnie zapomnieć?
- Xue Yang! Wspomniano twoje imię, jak mógłbym zapomnieć?
Zaatakował mnie z szybkością światła, ale byłem na to przygotowany. Wydał się jego współudział, więc nie dałby rady uciec. Musiał pozabijać świadków.
- A-Ying!- Krzyknął spanikowany Lan Zhan.
- Luz, Lan Zhan. Wszystko mam pod kontrolą.- Uspokoiłem, kontynuując odpychanie zaciętych machnięć noża Chenqing'iem.
Intensywność jego ataków była przerażająca. Nie przestawał nawet na sekundę wymachiwać ostrzem. Był doświadczony w bliskiej walce z przeciwnikiem, przez co miał nade mną przewagę. Skupiony na moich ruchach, nie pozwalał mojej ręce, choć na chwilę oddalić się w nieznanym mu kierunku. Kurna! Nawet jeśli powiedziałem, że sobie poradzę, wcale nie byłem tego taki pewien!
Wykonałem skok w górę i zwiększyłem odległość między nami. Musiałem szybko wpaść na genialny, niekonwencjonalny ruch, który mógłby odwrócić uwagę mojego przeciwnika I stworzyć szansę na przywołanie jakiegokolwiek złowieszczego trupa z okolicy.
Zrzuciłem całą szafkę talerzy na głowę Xue Yang'a. Czasem nawet pozornie durne ruchy są najrozsądniejszym wyjściem! Mężczyzna z pewnością został zaskoczony i musiał na chwilę spuścić mnie z oczu. Tyle wystarczyło.
Ułożyłem palce na flecie i zacząłem grać najbardziej złowieszczą melodię, jaką znałem. Duchy nie czekały na kolejne zaproszenie. Xue Yang został otoczony przez upiorne zjawy, pragnące krwi i głośno zaklął. Jego krótki nóż nie nadawał się do walki z tymi istotami, a poza nim nic przy sobie nie miał. Był kompletnie nieprzygotowany na zostanie wykrytym.
Pokonany, nie mając nic do stracenia, głośno zaklaskał.
- Jak przystało na Patriarchę Yiling. Twoje umiejętności nie mogą równać się z moimi. Przyjmujesz może uczniów?
- Nie lubię uczyć ludzi, jak rzucać talerzami. Z tym trzeba się urodzić.
- Nawet jeżeli nie mam wrodzonego daru, gwarantuję, że byłbym pilnym uczniem dla tak wspaniałego nauczyciela.
- Wybacz, naprawdę chciałbym pozwolić ci schlebiać mi dłużej, ale...- Korzystając z energii urazy, wyrwałem mu język.- Takim, jak ty, nie można pozwolić długo mówić.
Torturował niezliczoną ilość ludzi, ale nie potrafił grać odważnego mężczyzny, kiedy to mu działa się krzywda. Oczy wyszły mu z orbit, jego oddech stał się ciężki, a ciało zgięło się wpół z bólu. W ciągu tej chwili słabości, moje sługi, które do tej pory tylko przy nim stały, rzuciły się na niego, wbijając ostre zęby w jego ręce i nogi. Nie był już zdolny do kiwnięcia palcem.
Razem z obezwładnieniem mordercy, otoczenie było już w pełni bezpieczne, ale pomieszczenie nie wyglądało dobrze. Rozbite talerze walały się wszędzie, powietrze pachniało śmiercią oraz zgnilizną, a nad tym wszystkim unosiła się gęsta energia urazy.
- Lan Zhan, powinniśmy stąd wyjść.- Odwróciłem się do męża.
- Mn. Bracie, chodźmy...
- A-Yao...- Lan Xichen nie zwracał na nas uwagi, zapatrzony w twarz Lianfang-zun'a.
To był naprawdę bolesny widok.
- Co tu się wyprawia?!- Do pomieszczenia wszedł Jin Zixuan, ubrany tylko w wewnętrzną szatę z mieczem na wierzchu oraz w pełni ubrany Nie Mingjue.
Relacja Nie Mingjue i Jin Guangyao była skomplikowana. Słyszałem, że starszy był bardzo surowy wobec młodszego, a podczas Kampanii Zestrzelenia Słońca nawet próbował go zabić. Musiał już poznać dwulicową naturę kultywatora, dlatego nie zdziwiłem się, kiedy pierwsze, co zrobił po zobaczeniu stanu Xichen'a to rzucenie się na Jin Guangyao.
- Wszystkich... Wszystkich tylko nie jego, ty szumowino! Mogłeś zranić każdego, ale... Jak śmiałeś zranić Lan Xichen'a?!
Jin Zixuan, choć dalej nie miał pojęcia, co tu się dzieje, chciał rzucić się na pomoc członkowi swojej rodziny, ale powstrzymałem go gestem dłoni.
- Najlepiej, jeśli mu na to pozwolisz.
- Lan Wuxian, co tu się dzieje?...
- Niewiele mogę ci powiedzieć, ale z pewnością... Twój przyrodni brat zasługuje na śmierć.

CZYTASZ
Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/
FanficCo gdyby plan Jin Guangyao na drodze Qiongqi nie został wykonany? Gdyby Wei Ying nie stracił kontroli przez sztuczki nikczemników, a Lan Zhan dowiedział się o problemach Wei Ying'a i był dla niego wsparciem? Oto wytwór mojej wyobraźni- sposób w jaki...