Rozdział 21 - Zasady sekty-

74 12 8
                                    

Przepraszam, że taki krótki, ale chciałam tylko przypomnieć, że ten fanfik jeszcze żyje! Miłej majówki, wypoczywajcie! 

----------


    Na widok Hanguang-Jun'a od razu rzuciłem się w jego ramiona.

   - Jesteś nareszcie, Mężusiu!

   - Mn. Jestem.

   - Widziałeś gdzieś naszego synka?

     Lan Zhan wskazał na swoją nogę, którą mocno obejmował A-Yuan.

   - Sprowadziłeś pomoc, tak jak prosiłem, co A-Yuan? Grzeczny chłopiec!

   - A-Niang, narozrabiał! A-die, zrób coś!- Wyrzucił nagle z siebie A-Yuan, który był na granicy łez. 

Najwidoczniej długo zastanawiał się, co powinien ze mną zrobić i ostatecznie zdecydował, że potrzebuje pomocy Hanguang-Jun'a. 

   - A-Yuan, nie skarż na mnie!- Oburzyłem się.

   - A-Ying, co zrobiłeś?- Zapytał zmartwiony Lan Zhan.

   - To Starszy Lan zaczął! Ja się tylko broniłem!

   - Mn. Co zrobiłeś?

   - No więc... Lan Qiren napisał do mnie list, w którym napisał, że dobrze, by było, gdybym przekazał A-Yuan'a pod jego skrzydła. Wyraził swoją chęć nauczania go, a przecież dobrze wiesz, jaki Starszy Lan jest! Kazałem mu poluzować wstążkę na czole i w skrócie: odczepić się od nas.

   - Mn. Rozumiem. A-Ying nie chce oddać A-Yuan'a. Prawidłowo.- Lan Zhan z dumą pokiwał głową.

   - Dobrze, że mnie rozumiesz, Mężusiu!- Objąłem go ciaśniej.

   - A-die nie jest zły na A-Niang, prawda? A-Niang chciał dobrze...- Upewnił się jeszcze A-Yuan.

   - Nie jestem.- Uśmiechnął się do niego.

   - Jupi! Wiedziałem, że siła miłości jest w stanie pokonać każdy konflikt!

   - Przecież nawet się nie pokłóciliśmy- zauważyłem, ale malec był we własnym świecie.

      Lan Zhan nie zadawał dalszych pytań, dotyczących mojego konfliktu z Lan Qiren'em i kazał mi i A-Yuan'owi skierować się do Jingshi, a sam miał do nas dołączyć po załatwieniu kilku spraw. Łatwo było się domyślić, że tymi sprawami były czyny jego rozszalałego wujka, dlatego nie zamierzałem się wtrącać.

     Złapałem A-Yuana'a za rękę i poprowadziłem go do pokoju sypialnego Hanguang-Jun'a. Byłem zdumiony nadmiernym porządkiem, jaki panował w pomieszczeniu. Lan Zhan z pewnością zamartwiał się stanem swojego brata- jakim cudem w całym tym zamieszaniu miał czas sprzątać? Jest aż nazbyt porządny! Mój niebiańsko idealny mąż!

     Właśnie... Zastanawiał mnie obecny stan Zewu-Jun'a... Postanowiłem, że spytam o niego, jak Lan Zhan wróci...

     ... A on długo nie wracał. Bardzo długo, ale wiedziałem, że najpóźniejsza godzina jego powrotu to 9, więc czekałem cierpliwie. Zegar biologiczny Lan'ów nigdy się nie spóźniał, więc oczywiście mój mąż pojawił się przede mną dokładnie o wyznaczonej porze.

   - Lan Zhan! Lan Zhan!

   - A-Ying.

   - Co tak długo?- Zapytałem retorycznie, ale oczywiście Lan Zhan już chciał mi odpowiedzieć, więc położyłem palec na jego ustach.

   - Ciii... Ważne, że już jesteś.

   - Mn.- Kiwnął głową.

   - Udało ci się uspokoić Staruszka?

   - Mn. Wuj dostał herbatę na uspokojenie ducha i energii Qi...- Kontynuował, ale ja już go nie słyszałem.

     To była poważna sprawa, ale z jakiegoś powodu moje myśli koncentrowały się tylko wokół pewnych ciekawych czynności, które mogłem, a nawet musiałem wykonywać z Lan Zhan'em... Nie mogłem się skupić na słowach wypowiadanych przez mojego męża, a zamiast tego coraz żywszy stawał się przede mną obraz nas wykonujących wspomniane ,,czynności"... Zakładały one wykorzystanie pewnej bardzo konkretnej części mężczyzny przede mną...

   - Oh? Czyżbym doprowadził Staruszka Lan do tak poważnego stanu? Er-Gege... Chyba zasługuję na ka...

     Uszy Lan Zhan'a mocno poczerwieniały, ale nie pozwolił mi dokończyć.

   - Wei Ying, nie możemy- powiedział poważnie.

   - Hmm? A niby czemu nie?

   - Wujek...

   - Lan Zhan- zignorowałem jego uwagę.- A co z ,,codziennie" znaczy ,,codziennie"? Wycofujesz się z własnej obietnicy?

   - ...

   - No to jak będzie Er-Gege~?

   - Tylko bądź cicho...

Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz