2. Szybkie pożegnanie

303 21 31
                                    

♪Live fast, die young

Bad girls do it well♪

Wyskoczyłam zza krzaków, gdy uznałam, że bliżej już nie podejdą. Ostatnimi czasy to była moja ulubiona zabawa, nawet prowadziłam ranking, w którym oczywiście wygrywałam. Ile razy dziennie uda mi się zaskoczyć Blizdara? Cóż, okazywało się, że średnia wynosiła około trzy, co i tak było o wiele lepszym wynikiem, niż powinno być.

- Jak wy macie mnie pilnować - mówiłam, uderzając go w klatkę piersiową - jak za każdym razem dajesz się zaskoczyć?!

- Myślałem, że siedzisz w okopie!

- Myślenie nie jest twoją mocną stroną! Już to przerabialiśmy!

Uderzyłam go jeszcze kilka razy, mimo wszystko ciesząc się z wygranej. Blizard był nie tylko kimś, kto miał dbać o moje bezpieczeństwo, ale również kimś, komu ufałam. A niewiele było takich ludzi. Właściwie, to mogłabym ich policzyć na palcach jednej ręki, nawet jeśli urwałoby mi trzy palce.

- Dobra, złaź ze mnie, zanim cię zrzucę! Mamy gości, gdybyś nie zauważyła.

Podniosłam się z niego i pomogłam mu wstać. Oczywiście, że wiedziałam, że mieliśmy gości. Cała nasza zgraja w bazie wiedziała, odkąd tylko przekroczyli bramę, wjeżdżając tutaj samochodem. Jasne, że byłam ciekawa, kto nas odwiedził, ale bardziej niż to, ekscytowało mnie zdetonowanie własnoręcznie zrobionej bomby. A nawet dwóch.

Od kilku lat siedzieliśmy w jednym miejscu i naprawdę zaczynałam powoli wariować. Nie, żebym była normalna, HYDRA już się o to postarała, torturując mnie latami, ale pozostawanie w tym samym położeniu przez tak długi czas też odcisnęło na mnie swoje piętno. Więc gdy w końcu udało mi się namówić chłopaków, Wojmera i Stomira, żeby nauczyli mnie trochę chemii, nie mogłam tego nie wykorzystać. Nawet jeśli szlag jasny ich trafiał. A może zwłaszcza wtedy.

Obróciłam głowę, przyglądając się naszym nowym znajomym. Od razu rozpoznałam sławną dwójkę: Falcon i Zimowy Żołnierz. Znałam ich z wiadomości i z opowieści, ale nigdy nie sądziłam, że będzie mi dane stanąć z nimi twarzą w twarz. Zwłaszcza z Zimowym Żołnierzem, o którym tyle słyszałam od Zemo. Jego obsesja na punkcie tego mężczyzny sprawiała, że kwestionowałam jego orientację seksualną.

- Jesteś wyższy, niż myślałam - palnęłam od razu, przyglądając się jego posturze.

Bo naprawdę był imponujący. Nie tylko był wysoki, ale miałam wrażenie, że całe jego ciało było zbudowane jedynie z mięśni. Szerokie barki, umięśnione uda, brzuch... Chryste, jak bardzo musiał być wysportowany, skoro mogłam to dostrzec spod tylu warstw ubrań, jakie miał na sobie? Serum naprawdę zrobiło z niego nadczłowieka. I ta twarz... Zaciśnięta szczęka, szare oczy, skanujące naszą dwójkę z rezerwą, niby spokojne, ale wiedziałam, że pod nimi musiało kryć się zaskoczenie.

- To wy się znacie? - zapytał Blizard, spoglądając to na mnie, to na niego z zaskoczeniem.

- Bliz, idioto! - Uderzyłam go w tył głowy. - Przecież to Zimowy Żołnierz i Falcon! Jak mogłeś ich nie rozpoznać?

Blizard uchylił nieco usta, najwyraźniej próbując dojść do tego, jak mogło mu to umknąć. Też się nad tym zastanawiałam, bo do tej pory uważałam go za ogarniętego faceta - w końcu to właśnie on dowodził tą bandą.

- To ja was może zostawię samych - mruknął w końcu, ruszając przed siebie.

- Czekaj! A ten koleś, do którego nas prowadziłeś? - krzyknął za nim Falcon.

Za głosem chaosu | Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz