♪ Dance for me, like one, two, three
Close your eyes and you shall see
Feel the beat, set yourself free
Round and around, and around
for me... ♪
– Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – zapytał Sam, unosząc wzrok znad talerza.
Nie. Prawda była taka, że od wczoraj nie mogłem się na niczym skupić. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu byłem rozbity i nie wiedziałem, jak pozbierać się do kupy. Wczorajszy dzień złamał mnie w jakiś dziwny, nieznany mi dotąd sposób.
Być może miał na to wpływ fakt, że nie byłem w stanie wygrać z kilkoma żołnierzami HYDRY. Tak łatwo przyszło im pokonanie mnie, że przez chwilę czułem się, jakbym przeniósł się kilkadziesiąt lat wstecz. Było tak, jak za pierwszym razem, kiedy trafiłem do HYDRY. Bez superserum krążącego w żyłach, bez bionicznej ręki byłem po prostu bezsilny. Broń, jaką dysponowali, była czymś nowym i podejrzewałem, że mogła zostać ukierunkowana właśnie na serum superżołnierzy. Musiała być, skoro paraliż Maliny trwał zdecydowanie krócej – dzięki Bogu. Nie chciałem nawet myśleć, jak to wszystko by się skończyło, gdyby nie ona.
Jakim cudem udało jej się pokonać resztę mężczyzn – nie miałem pojęcia. Kiedy leżałem na dachu, niezdolny do ruchu, czy nawet krzyku, byłem przerażony. Pamiętałem, że nie mogłem pogodzić się z myślą, że tak wyglądał koniec. Bezsilność, którą wtedy czułem, wszczepiła się w mój umysł i nie byłem w stanie jej odczepić. Nie byłem w stanie uratować Maliny i to chyba gryzło mnie najbardziej.
Malina była przegnita od środka, chociaż nie mogłem jej za to winić. Odkąd dowiedziałem się, jak wyglądało całe jej życie, wydawało mi się, że lepiej ją rozumiałem. Nie miałem pojęcia, skąd brała się we mnie ta cała opiekuńczość względem niej, bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że Malina poradziłaby sobie z większością rzeczy sama. A jednak wtedy, na dachu, kiedy usłyszałem wystrzały i nie byłem w stanie zobaczyć, czy była ranna... Czy w ogóle jeszcze żyła... Dawno nie czułem się taki słaby. Bezużyteczny.
A później Malina postanowiła, że idealnym pomysłem będzie zabicie mnie. Co więcej, była tak głupia – lub tak pewna siebie – że naprawdę myślała, że uda się jej to zrobić. Jeśli wydarzenia z ataku HYDRY rozbiły mnie na drobny mak, to nie wiedziałem, jak mogłem nazwać to, co zrobiła ze mną Malina.
Nawet teraz, siedząc na werandzie z Samem, co chwilę zerkałem w stronę lasu, upewniając się, że kobieta nadal była w zasięgu mojego spojrzenia. Co prawda miejscówka, jaką sobie wybrała, była specyficzna, ale nie skomentowałem jej ani jednym słowem.
– Słucham, Sam – odparłem w końcu, zauważając, że mężczyzna nadal czekał na moją odpowiedź.
Sam spojrzał w kierunku, w który cały czas się wpatrywałem, po czym westchnął ciężko, odsuwając od siebie talerz z jajecznicą.
– Jak myślisz, ile jeszcze tak wytrzyma? – zapytał, marszcząc czoło.
– Już dawno powinna zemdleć – wzruszyłem ramionami, przyglądając się kobiecie.
To była prawda. Od ponad pół godziny wisiała głową w dół na jednej z gałęzi i przeglądała coś w telefonie – jak sama powiedziała, tylko tam znalazła jakikolwiek zasięg. Chichotała sama do siebie od czasu do czasu, potrząsając przy tym potarganymi włosami.
– Daję jej jeszcze dwie minuty – dodał Sam z westchnięciem. – Wracając: myślałem wyjechać dzisiaj koło południa.
– Nie za wcześnie?

CZYTASZ
Za głosem chaosu | Bucky Barnes
Fanfiction{Hipnoza (gr. hypnos - sen) - stan psychiczny częściowego wyłączenia świadomości, pomiędzy snem a jawą, charakteryzujący się wzmożoną podatnością na sugestię.} Po kilku latach względnego spokoju, w życiu Bucky'ego i Sama po raz kolejny pojawia się...