♪ I'm hearing voices in my head
There's no way to escape
They got me and the timing ain't right
My mind in the air
They surround me (lay low)
And the timing ain't right
They're waiting for me
Oh, they're calling on me ♪Nie miałam kaca, a Barnes już się mnie nie brzydził. No, dobrze. Miałam potwornego kaca, a Barnes... Niech go w końcu trafi szlag. On i te jego problemy z dupy. Nie przyszło ci do głowy, że w tym tłumie mógłby być ktoś z HYDRY? Znalazł się samozwańczy strażnik niszczenia dobrej zabawy.
Oczywiście Barnes nie mógł wiedzieć, że wszyscy, którzy byli w moim bungalowie, byli zahipnotyzowani, ale mógł mieć do mnie chociaż odrobinę zaufania. Jeśli ktoś chciałby coś odwalić, nie byłby w stanie – nawet będąc agentem HYDRY.
– Durny buc – mruknęłam do siebie i uniosłam szklankę z sokiem pomarańczowym.
Restauracja była już praktycznie pusta i jedynymi osobami, jakie krzątały się po sali, byli pracownicy, powoli znoszący pozostałości po śniadaniu do kuchni. Nie spieszyło mi się jednak do wstania od stołu – byłam głodna i cholernie chciało mi się pić. Ale nie miałam kaca.
Nie bardzo wiedziałam, co mnie dzisiaj czekało poza kompletną nudą. Barnes i Wilson zapewne już udali się do miasta na spotkanie z jakimś typem, który miał dostarczyć Wilsonowi kostium klauna. Znaczy ptaka czy za co on się tam przebierał. Nie chciałam nawet pytać, czy mogę się z nimi zabrać, bo znałam odpowiedź na to pytanie.
Przestałam grzebać w talerzu, uznając, że już więcej w siebie nie wcisnę, po czym wyszłam z sali, od razu kierując się w stronę basenu. Skoro nic się nie działo, to miałam zamiar totalnie się opierdalać. Zamówiłam drinka i po otrzymaniu wysokiej, eleganckiej szklanki na cienkiej nóżce, udekorowanej kolorową palemką i stosem owoców, rozłożyłam się na leżaku. Mimo że wybrałam miejsce, na które padał cień wielkiego, słomianego parasola, założyłam okulary przeciwsłoneczne i ściągnęłam koszulkę, pozostając jedynie w górze od stroju kąpielowego i krótkiej spódnicy. Rozejrzałam się po pobliskich leżakach zajmowanych przez innych turystów, nie znajdując nikogo na tyle interesującego, by móc zagadać. Być może dlatego, że średnia wieku uplasowała się w okolicach pięćdziesiąt plus. Ewentualnie siedem plus.
Przymknęłam oczy, mając zamiar nieco się zdrzemnąć, ale nie wytrzymałam tak zbyt długo. Moje ciało było zmęczone, natomiast umysł działał na swoich zwyczajnych obrotach. Nie będzie spania.
Złapałam jedną ręką za telefon, a drugą za drinka, w którym lód zdążył się już prawie rozpuścić, po czym pociągnęłam solidnego łyka przez kolorową słomkę.
Czym się strułaś, tym się lecz – pomyślałam, czując w gardle delikatne pieczenie rumu. Nie żałowali alkoholu, to mogłam stwierdzić z całą pewnością.
Wypiłam jeszcze trochę, zastanawiając się, co ze sobą zrobić, żeby nie zwariować, po czym w końcu postanowiłam wejść do Deep Webu i sprawdzić, co działo się w moim półświatku. Jak zawsze, kiedy używałam do tego telefonu, samo wejście na odpowiednie forum zajęło mi sporo czasu, ale, jak się okazało, było warto i to aż z dwóch powodów.
Pierwszym z nich była moja rzesza moich fanów – czy też fanatyków – która ponownie wypuściła w eter jedną z moich piosenek, przerywając jedno z ważniejszych spotkań na szczycie ONZ. Jak oni się tam dostali i to zorganizowali – nie miałam zielonego pojęcia. Podejrzewałam od dłuższego czasu, że wśród anarchistów Nuty, jak zwykli ich nazywać w prasie, były po prostu wysoko postawione osoby. Naprawdę żałowałam, że nie widziałam na żywo, jak wszyscy z nich zaczynali mówić jedynie prawdę, przez co na świecie zapanował... Cóż, chaos.

CZYTASZ
Za głosem chaosu | Bucky Barnes
Fanfic{Hipnoza (gr. hypnos - sen) - stan psychiczny częściowego wyłączenia świadomości, pomiędzy snem a jawą, charakteryzujący się wzmożoną podatnością na sugestię.} Po kilku latach względnego spokoju, w życiu Bucky'ego i Sama po raz kolejny pojawia się...