Rozdział 16

20 1 0
                                    

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i gwiazdek
✨✨✨

Przez prawie cały dzień nie spotkałam nigdzie swojej siostry. Mama poinformowała mnie, że dziewczyna gdzieś wyszła i wróci dopiero na kolację. Po krótce opowiedziałam jej o naszej kłótni, przez co zmartwiła się jeszcze bardziej.
Może byłam zbyt ostra dla niej ale chciałam, żeby zrozumiała, że to już nie są przelewki i musi wziąć się w garść. Ciągłe imprezy nie są też żadnym wytłumaczeniem zachowania dziewczyny.

Byłam na nią tak zła, że chciałam wyjawić mamie ukryty przez siostrę warunek, lecz po dłuższym namyśle stwierdziłam, że nie będę jeszcze bardziej psuła atmosfery w domu. Wystarczająco poruszyłam domowników.

Miałam jedynie wielką nadzieję, że podczas kolacji będzie w miarę znośna atmosfera i nikt nie rzuci do siebie nożem.

— Liz, możesz przygotować stół? Za jakąś godzinę przyjedzie Ezra — mama poklepała mnie w ramię, tym samym wyrywając z natłoku myśli.

Mozolnie pokiwałam głową i ruszyłam do salonu, który był całkiem dużych rozmiarów. Ściany były w odcieniu jasnego beżu, a jedna z nich była obita brązowymi płytami z ozdobnego drewna. Ponadto przy drewnianej ścianie znajdował się długi, ciemny oraz masywny stół z krzesłami. W rogu stała również drewniana szafka w kształcie słupka.

Na przeciwległej ścianie usytuowany był kominek, a nad nim telewizor. W samym kącie znajdowała się przeogromna choinka ubrana w złoto-czerwonej kolorystyce. Dodatkowo na środku salonu ustawiony był mały, czarny stolik kawowy, który połyskiwał w świetle wiszących lamp oraz szara kanapa w kształcie litery L. Zwieńczeniem były powieszone ramki z zdjęciami na jednej z pobocznych ścian. Spojrzałam na jedno z nich i uśmiechnęłam się szeroko. Przedstawiało ono moje młodsze siostry na placu zabaw. Beztrosko kopały plastikowymi łopatkami w piaskownicy. Obie były uśmiechnięte i ubrane w kolorowe sukienki, które moje matka uwielbiała i często takie też kupowała.

Niespodziewanie z wiru wspomnień wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam urządzenie z przedniej kieszeni spodni. Na wyświetlaczu ukazało się imię Alexa, co niezmiernie zaskoczyło mnie.

Od kilku dni nie miałam z nim żadnego kontaktu, ponieważ wyjechał do swojej rodziny. Pośpiesznie przesunęłam palcem po ekranie, aby odebrać połączenie.

— Słucham? — zapytałam, gdy już przyłożyłam telefon do ucha.

— Cześć, El. Co tam u ciebie? Nie odzywałaś się od dłuższego czasu — do ucha dobiegł mnie charakterystyczny tembr, którego ton brzmiał mniej służbowo niż mój.

— Miałam dużo na głowie. Kilku grupom zrobiłam egzamin i siedziałam nad sprawdzeniem tego przed wyjazdem do rodziców. Potem musiałam spędzić czas z rodziną i nawet nie zwróciłam uwagi ile czasu upłynęło z całym zamieszaniem — przetarłam swoje czoło.

— Rozumiem, nic się nie dzieje. Właściwie to chciałbym życzyć ci wesołych świąt i uśmiechaj się więcej — odrzekł, a w jego głosie można było usłyszeć troskę.

— Dlaczego mam więcej uśmiechać się?

— Ponieważ twój uśmiech jest wart więcej, niż ,,Zbawiciel Świata" da Vinci'ego. — wyznał z uznaniem, przez co moje policzki oblał różany płaszcz wstydu.

— Oh... — Zająknęłam się. — To bardzo miłe, Alex. Dziękuję i tobie również życzę wesołych świąt. Odpocznij w te święta — mój głos stał się nienaturalnie wysoki.

— Dziękuję, droga Elizabeth. Mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo — pomimo, że nie widziałam go, to dobrze wiedziałam jak jego kąciki ust unoszą się do góry.

Akt uwolnienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz