Rozdział 3

70 5 0
                                    

Z samego rana obudził mnie donośny dźwięk budzika w telefonie. Wyjątkowo dzisiaj czułam się wyspana bo w nocy nie miałam żadnych koszmarów. Przetarłam swoją bladą twarz i wygrzebałam się z ciepłej, satynowej pościeli. Nałożyłam na siebie czarny szlafrok i mozolnym krokiem zeszłam na dół, aby przygotować sobie śniadanie.

Gdy nastawiałam wodę na kawę usłyszałam donośne zapukanie do moich drzwi. Ściągnęłam brwi, a między nimi uformowała się zmarszczka, ponieważ nie spodziewałam się wizyty kogokolwiek. Niepewnie podeszłam do drzwi, a w nich ukazała się Margaret. Dopiero po chwili uzmysłowiłam sobie, że kobieta poprosiła mnie, abym podwiozła ją na kampus, bowiem jej auto popsuło się.

— Cześć, wybacz za wczesną godzinę ale pomyślałam, aby zjeść wspólne śniadanie. Robiłam rano pudełka do pracy dla Ethan'a i zrobiłam dla nas — szeroko uśmiechnęła się do mnie, po czym uniosła do góry papierową torbę z jedzeniem.

— Miło cię widzieć, Margaret. Wchodź do środka, tylko nie przestrasz się tym bałaganem bo nie miałam kiedy sprzątnąć — poinformowałam przepraszająco i otworzyłam szerzej drzwi, aby blondynka mogła wejść do środka.

Dużym plusem było to, że kobieta mieszkała kilka domów dalej i nie musiała szczególnie fatygować się dłuższym spacerem.

— Jak się czujesz z powrotem na uczelnie, Elizabeth? — zagadnęła Maggie, kiedy zajęła miejsce przy marmurowym aneksie, a ja w tym czasie zabrałam się za parzenie kawy.

— Praca ze studentami nie jest dla mnie żadną nowością, a chwila przerwy nie pogorszyła jakości mojej pracy. Mogę rzec, że nawet jest jeszcze lepiej niż wcześniej — mruknęłam, przysuwając białą filiżankę do rąk mojej towarzyszki.

— Dalej masz napady lęku? — zapytała zmartwiona — Słyszałam jak Alexander rozmawiał z kimś przez telefon o profesorce, która omdlała — dodała szybko, gdy zauważyła moją minę.

Myślałam, że nikomu nie wygada się. W istocie, jesteśmy tylko dwójką obcych osób, więc nie robi mu różnicy, aby komuś zdać relację z pracy.

— Od dłuższego czasu nie miałam już żadnych nawrotów. W college'u  był to pierwszy przypadek i mam nadzieję, że już ostatni — westchnęłam, przecierając swoją twarz.

Blondynka spojrzała się na mnie z powątpiewaniem, jednak nie drążyła dalej tematu za co byłam jej wdzięczna.

— Jeżeli coś się dzieje to wiesz, że na mnie możesz liczyć i nie będę cię oceniać. Jestem z tobą od samego początku, nie zapominaj o tym, okey? — stwierdziła, po czym zabrała się za rozpakowywanie torby z jedzeniem. — Mam twoją ulubioną sałatkę z grzankami. — dodała po chwili.

— Doceniam twoje zaangażowanie ale następnym razem ja zrobię śniadanie — oznajmiłam, na co kobieta przewróciła swoimi zielonymi oczami.

Ta kobieta była dla mnie bardzo bliska od czasów studiów. Nasza przyjaźń przeszła wiele prób i to utwierdziło mnie, że zawsze mogę zaufać. Ponadto nigdy nie naruszyła mojego zaufania przez tyle lat i miałam pewność, że moje sekrety będą bezpieczne, co działało również w drugą stronę.

— Już się boję  — dogryzła zaczepnie, za co zgromiłam ją wzrokiem.

Nasza rozmowa minęła na plotkach z grona uniwersyteckiego, co sprawiło niezliczoną ilość uśmiechów i parsknięć na niedorzeczne historie, o których opowiadała mi Margaret. Po zjedzeniu przepysznego śniadania udałam się na górę, aby wykonać poranną rutynę.

Biorąc pod uwagę krótki czas na przygotowanie się postawiłam na szybki prysznic. Wykonałam swój podstawowy makijaż, który składał się głównie z jasnego podkładu i czerwonej szminki. Dodatkowo powieki ozdobiłam delikatnymi kreskami z brązowego cienia, a włosy upięłam w klasyczny kok u dołu.

Akt uwolnienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz