Rozdział 30

9 1 0
                                    

ZACHĘCAM DO POZOSTAWIANIA PO SOBIE ŚLADU
✨✨✨

ALEXANDER

— Co ty tutaj robisz do cholery?

To były moje pierwsze słowa, gdy przekroczyłem próg swojego domu. Zniknęła chęć do spędzenia romantycznej kolacji z ukochaną, gdy zobaczyłem swój ówczesny koszmar za kariery w Yale, która i tak legła w gruzach.

Znienawidzona przeze mnie blondynka popijała w spokoju kawę w moim salonie przy akompaniamencie serialu lecącego w telewizji.

— Oh! — Spojrzała w moją stronę z bezczelnym uśmiechem i podniosła się z miejsca, aby podążyć w moją stronę. — Długo musiałam na ciebie czekać, słodziaku. — wyciągnęła ręce, aby objąć mnie.

— Jak tutaj weszłaś? — warknąłem, zaś dłonie same powędrowały w stronę Adrienne, aby ją odepchnąć. — Nie przekraczaj granic.

— Ale co ty robisz? To ty nie wiesz, że nie traktuje się tak kobiety w ciąży?!

— Pytam kolejny raz. Jak tu weszłaś?

Dziewczyna udała, że myśli nad czymś, a po chwili ponownie przeniosła wzrok na mnie i uśmiechnęła się sarkastycznie.

— Jakaś baba mnie wpuściła. Kazała przekazać ci klucze — wzruszyła beztrosko ramionami i pociągnęła mnie w stronę kanapy.

— Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że spotkałaś się z Elizabeth.

— Skąd ja mogę wiedzieć kim jest jakaś Elizabeth? — zaśmiała się głośno i oparła dłoń na moim kolanie, lecz w szybkim tempie zepchnąłem ją. — Podjechała pod twój dom i zaczęła coś pieprzyć, że mieszkacie razem i jesteście ze sobą to ją utwierdziłam, że się jednak myli.

— Ty chyba sobie żartujesz ze mnie! — krzyknąłem na skraju szału, który wzbierał się we mnie już od przekroczenia progi domu.

Nie wierzę, że ta wariatka ponownie mnie znalazła. Byłem pewny, że tutaj już mi nie zagraża.

— Dlaczego tak się denerwujesz, słodziaku? Mogę cię odstresować. — Oblizała lubieżnie swoje pulchne usta, ozdobione bordową szminką i ponownie pogładziła moje udo.

Przymknąłem na chwilę oczy, aby nie wybuchnąć i nie zrobić jej krzywdy. Cały gotowałem się w środku.

— Adrienne, do cholery! — kolejny raz podniosłem głos. — Przez ciebie wyrzucili mnie z Yale, a teraz zniszczyłaś mój związek! Czy ty jesteś choć trochę poważna? Nie zmądrzałaś przez ten czas ani trochę? To już nie są żarty!

— Nie krzycz na mnie, bo to może zaszkodzić dziecku.

— Nie obchodzi mnie twoje dziecko, do cholery! Masz w tej chwili wyjść z tego domu i już więcej nie pojawiać się! — wrzasnąłem, czując rozpływającą się furię w każdym milimetrze mojego ciała.

W głowie miałem tylko jedno. Jak ja do cholery, wytłumaczę to Elizabeth?

— Nie takim tonem do mnie! Bo to właśnie dziecko — wskazała na brzuch — będzie twoje.

— Nawet nie ruszyłem cię nigdy! Nie wmówisz mi czegoś, czego nie zrobiłem, a na pewno tego dziecka!

— Nie muszę niczego udowadniać. Jeżeli nie zgodzisz się to wystarczy jedno słowo do taty, a twoja nowa uczelnia dowie się, że wyrzucili cię z Yale za sypianie ze studentkami. Znajdzie się też kilka z obecnej uczelni, które magicznym sposobem przyznają się do tego, że posuwał je prowadzący.

Akt uwolnienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz