Rozdział 5

66 4 0
                                    

Ostatni raz Alexandra widziałam ponad tydzień temu. Nawet nie mijamy się podczas zajęć czy przerw. Najwidoczniej musiałam urazić go, kiedy odmówiłam mu wyjścia na kawę Przynajmniej takie odczuwałam wrażenie. Myśląc o tym, coraz więcej, doszłam do wniosku, że za dużo sobie wmawiam, a Morgan ma to gdzieś po prostu.

— Elizabeth — nagle do pomieszczenia wpadła Margaret. — Przejmiesz dziś grupy Alexa.

— Coś się stało? — Zapytałam zdezorientowana, a kobieta usiadła na krześle przed moim biurkiem.

— Siostra Alexa nie żyje i nie mamy zastępstwa dla jego studentów. Już od dwóch dni zajęcia dla jego grup były odwołane, a teraz ja miałam większość jego wykładów — powiedziała, na co westchnęłam ciężko i pomasowałam swoje skronie. — Ja już nie daję rady z tyloma grupami i próbuję jakoś powciskać innych.

Nie lubię dostawać dodatkowej pracy, która nie jest nawet moja. Dla mnie jest to po prostu marnowanie czasu bo nikt za to mi nie zapłaci, jednak sytuacja jest bardzo poważna i nie mogłam jej bagatelizować.

— Czyli nie ma go już od ponad tygodnia na uczelni? — zapytałam, na co kobieta kiwnęła głową — Wszystko jasne — szepnęłam sama do siebie, jakby mojej przyjaciółki nie było w pomieszczeniu.

— To nietypowa sytuacja bo podobno jego siostra popełniła samobójstwo. Była dopiero na pierwszym roku studiów, a Alexander pewnie mocno to przeżywa. Nikt nawet nie wie kiedy jest pogrzeb albo czy był — westchnęła, na co pokręciłam głową, aby otrząsnąć się

— Masz jego siatkę godzin? Wpiszę w swój harmonogram w takim razie — zmieniłam szybko temat, a kobieta skinęłam i wyciągnęła z torebki zieloną teczkę.

Wzięłam ją do rąk i przejrzałam grafik.

— Jak na krótki staż to ma bardzo dużo godzin. Dziwne — zmarszczyłam brwi.

— Wziął kilka grup, które miały być twoje. Dziekan zezwolił na to, ponieważ wcześniej wykładał na jakiejś uczelni bluszczowej, czyli musi być naprawdę dobry — poinformowała.

— Więc co on tutaj robi, jeżeli wykładał na jakimś dobrym college'u? — Zdziwiłam się na słowa kobiety.

Pomimo, że nasza uczelnia słynęła z dosyć wysokiego progu, to nigdy nie udało się wejść do ligi bluszczowej. Tym bardziej nie rozumiałam podejścia Morgana.

— Tego nikt nie wie. Chodzą plotki, że miał romans ze studentką — zaśmiała się.

— Nie zdziwiłabym się. W każdej plotce jest jakieś ziarenko prawdy, Maggie — zawtórowałam kobiecie

Nie mogę zaprzeczyć, że Alexander jest przystojnym mężczyzną i na pewno nie jednak studentka, a nawet profesorka lub inny pracownik kampusu oglądała się za nim.
Możliwe, że chciał wykorzystać swoje uroki u młodych studentek i dopuścił się romansu z jedną z nich, a dopóki jest dla mnie obcą osobą to mogę tak uważać.

— Elizabeth, muszę uciekać i dzięki jeszcze raz, że przejęłaś te godziny. Wieczorem wpadnę na damski wieczór! — Zaćwierkotała i w szybkim tempie opuściła mój gabinet bo wiedziała, że nie będę chciała bawić się w nastolatki, które spotykają się na piżama party i do późnej godziny oglądają denne seriale przy alkoholu.

Westchnęłam ciężko i zabrałam swoją torebkę z materiałami na wykład, który za chwilę miałam. Wyszłam z gabinetu, uprzednio zamykając go na klucz i zmierzyłam w kierunku auli.

***

Po nadprogramowej liczbie godzin wróciłam do swojego domu i postanowiłam zrobić obiad. Ściągnęłam swoje czarne szpilki i rzuciłam je w kąt korytarza, a płaszcz odwiesiłam na wieszak. Skierowałam się do kuchni, uprzednio zostawiając torebkę na wyspie kuchennej i wyciągnęłam z lodówki potrzebne składniki.

Akt uwolnienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz