Rozdział 17

19 1 0
                                    

Zachęcam do pozostawiania komentarzy
i gwiazdek
✨✨✨

Święta w rodzinnym Brookdale okazały się bardziej napięte, niż mogło się wydawać. Cały ten okres był wyjątkowo burzliwy przez sytuację z Nevaeh, która postanowiła sprzeciwić się rodzicom i ogłosić, że rezygnuje ze studiów. Był to ogromny cios dla mojej matki, która usilnie próbowała zmienić jej zdanie.

Myślałam, że po powrocie do Santa Cruz zaznam chociaż chwilę wytchnienia, jednak w jakim byłam błędzie, gdy na mojej posesji dostrzegłam dobrze znanego mi mężczyznę o blond włosach. Odwrócił się na dźwięk trzaśniętych drzwi auta, a na twarzy uformował się lekceważący uśmiech. Wzdrygnęłam się na widok taksującego mnie wzroku.

— Moja najdroższa Beth — subtelny ton jego głosu rozniósł się w mojej głowie jak echo.

— Czego chcesz, Damonie? — wycedziłam przez zaciśnięte zęby, a dłoń ścisnęłam na telefonie, który trzymałam.

— Czego mogę chcieć, kochanie? Zastanówmy się... — podrapał się po świeżo ogolonej brodzie, a ja w chwili jego nieuwagi wybrałam numer Alexa, który był na początku listy i schowałam telefon do kieszeni, aby nie widział. — Odpowiedź jest bardzo prosta. Chcę mojej narzeczonej, moja droga — parsknął śmiechem.

Miałam jedynie cichą nadzieję, że Alexander odebrał i wszystko słyszy co się dzieje. Chciałam, żeby właśnie był w domu i mógł ochronić mnie przed moim koszmarem w żywej skórze.

— Chcesz narzeczonej, która wsadziła cię do więzienia? Nie uważasz, że jest to nie rozsądne i zrobi to kolejny raz? — zapytałam z nikłą pewnością w głosie.

Mężczyzna spojrzał się na mnie sugestywnie i oblizał swoje blade wargi. Niekontrolowany dreszcz przeszedł moje ciało, a serce mocniej zabiło na jego gest.

— Nie myśl, że o tym nie zapomniałem i nic z tym nie zrobię. Nie ominie cię sroga kara, kochanie. Mam nadzieję, że przygotowałaś się na to co cię czeka, prawda? — Zadał pytanie, co odebrałam jako retoryczne i jedynie spuściłam wzrok.

Byłam przerażona, a serce dygotało tak mocno jakby miało zaraz uciec z mojej piersi. Byłam sparaliżowana do takiego stopnia, że nie potrafiłam wykonać żadnego ruchu.

— Czyżby moja najdroższa narzeczona nie umiała odpowiedzieć na tak proste pytanie? — Damon podszedł do mnie i chwycił mój podbródek do góry, abym mogła spojrzeć w jego przepełnione mrokiem tęczówki.

Były tak chłodne, że sam diabeł mógłby się przerazić. Nie widniały w nich żadne ludzkie uczucia, a jedynie pusty i wyprany wzrok, który taksował bezwstydnie moją twarz.

— Damonie, proszę — wyszeptałam resztkami odwagi, która skumulowała się niespodziewanie.

— O co mnie prosisz, Beth? O przebaczenie? Czy może o litość? — sarknął niewzruszony moimi zaszklonymi oczami, w których formowały się pierwsze słone łzy.

— Czy pan nie widzi, że ta kobieta nie chce z panem rozmawiać? — znikąd rozniósł się szorstki ton głosu. — To jest przestępstwo z artykułu trzydziestego drugiego kodeksu karnego. Mogę być świadkiem zdarzenia i zapewnić panu odsiadkę w areszcie — Alexander pewnie podszedł bliżej nas, przez co Damon puścił mój podbródek.

— Kim ty do cholery jesteś?! — warknął mój oprawca i spojrzał się w stronę Alexa.

— Kimś kto załatwi ci dożywotnie więzienie, więc z łaski swojej opuść posesję tej kobiety i przestań ją nachodzić — skwitował brunet, a w jego oku błysnął cień złości.

Akt uwolnienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz