Zachęcam do pozostawiania po sobie opinii!
✨✨✨Obudził mnie silny ból, który promieniował w każdym zakamarku mojej głowy. Otępiała otworzyłam oczy, a ostrość widzenia zaczęła powoli wracać
— Obudź się, proszę. — Znajomy głos roznosił się echem po pomieszczeniu.
Na mojej klatce piersiowej znajdowała się głowa Alexandra, który gładził moją dłoń i szeptał niezrozumiałe dla mnie słowa.
— Alex — wychrypiałam ledwo słyszalnie, na co mężczyzna podniósł głowę i spojrzał się w moją stronę.
Wyglądał strasznie blado, a jego opuchnięte oczy zdradzały, że jeszcze niedawno płakał.
— Tak bardzo bałem się — szepnął, a jego oczy zaszkliły się.
— Gdzie my jesteśmy? — zapytawszy, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
Przypominało ono mały gabinet lekarski, w którym znajdowało się tylko biurko z fotelem i laptopem oraz kozetka lekarska wraz z białym parawanem.
— Jesteśmy w przychodzi lekarskiej w Felton. Straciłaś przytomność, a szpital był za daleko no i każdy pił alkohol — wytłumaczył spokojnie.
— To miejsce jest okropne, wracajmy już do naszego domku — skrzywiłam się na ból głowy, a wspomnienia z balu odbiły się w mojej pamięci.
Nie miałam ochoty tam wracać. Zapewne reszta uczestników również nie byłaby zachwycona, jakbym wróciła z powrotem.
— Zaraz przyjdzie lekarz i możemy wychodzić. Twierdzi, że wszystko jest w porządku i miałaś szczęście, że Elijah w ostaniej chwili złapał cię, bo mogło się skończyć szpitalem, a nie całodobową przychodnią — westchnął ciężko i przesunął kciukiem po szczęce, na której widniał czerwony ślad.
Dopiero teraz obraz mojego byłego narzeczonego nawiedził mój umysł. Poczułam mocne ukłucie w klatce piersiowej na myśl, że to przeze mnie brunet oberwał.
— Alex, przepraszam za to co się stało. Popsułam ci imprezę, a twoi znajomi mają mnie teraz za idiotkę roku. Jeszcze Damon... — sapnęłam. — Ja tak bardzo ciebie przepraszam za niego. Nie powinien na ciebie naskoczyć. — Mój słowotok nie miałby końca, gdyby do sali nie wszedł starszy mężczyzna w białym kitlu.
— Jak się pani czuje? — zapytał, gdy podszedł do kozetki.
— Wszystko w najlepszym porządku. Mogę wracać do domu, prawda? — zapytałam, podnosząc się ostrożnie z niewygodnej leżanki.
Mężczyzna skinął głową na znak zgody, a po uregulowaniu rachunku razem z Alexem wyszliśmy z małego budynku, który prędzej mógł przypominać jednokondygnacyjny dom, niż przychodnię lekarską.
W ciszy zmierzaliśmy do naszego domku, który znajdował się niecałe dziesięć minut od przychodni.
Noc była piękna i jak na sylwestrową bardzo ciepła. Otulona byłam czyjąś marynarką.
— Elizabeth, nie obwiniaj się za tę sytuację bo to nie jest twoja wina — odrzekł Alex po dłuższej chwili.
Przystanęłam na moment i spojrzałam się w jego szmaragdowe oczy.
— Twoi znajomi pomyślą o mnie, że jestem jakaś chora na głowę — westchnęłam.
— W żadnym wypadku, kochanie. Każdy zaakceptował ciebie, a Elijah chciałby się jeszcze spotkać — uśmiechnął się, a w jego prawym policzku ukazał się mały dołeczek, przez co serce zabiło mi mocniej.
CZYTASZ
Akt uwolnienia
Teen FictionDla Elizabeth ostatni okres czasu był piekłem, z którego próbowała usilnie się wydostać każdego dnia. Mroki przeszłości nie chciały jej opuścić i próbowały ściągnąć ją na sam dół przepaści. Przez cały czas uważała, że nikogo nie ma, a wszystkie pozn...