Od tygodnia nie ruszałam się z domu. Nadal przeżywałam moje rozstanie z Campbellem. Nie rozumiem dlaczego, po dwóch latach związku, po tylu wspólnie przeżytych chwilach, Max mnie zostawił. Naprawdę nie wiem co zrobiłam źle, lub co mogłam zrobić inaczej. Czy faktycznie przesadziłam z moją złością na niego jeśli chodzi o Ashley? A może chłopak już od dłuższego czasu chciał ze mną zerwać, ponieważ nie byłam wystarczająco dobra, a dopiero teraz nadażyła się okazja? Nie wiem. Naprawdę nie wiem.
Przetarłam twarz dłońmi i włączyłam następny odcinek serialu Plotkar. Jeśli jesteście ciekawi, to tak. Przez cały dzień nie zrobiłam nic, oprócz włączenia serialu, zjedzenia naleśników przygotowanych przez pomoc domową Eugienie, która przychodziła raz w tygodniu i zrobienia siku. Nie pofatygowałam się nawet, aby zmienić piżamę na coś innego, ponieważ i tak cały dzień, zamierzałam spędzić w łóżku.
Moje wspaniałe plany, przerwało jednak pukanie do drzwi. Zatrzymałam odtwarzenie i spojrzałam na godzinę widniejącą na laptopie. Dochodziła 19. Rodzice mieli wrócić dopiero jutro, a starsza kobieta naprawdę rzadko zaglądała do mojego pokoju.
- Proszę – rzuciłam nieco niepewnie w kierunku drzwi.
- Dłużej się nie dało? – usłyszałam głos Deana. Jedynie usłyszałam, bo jego twarz została przysłonięta przez stertę książek, które trzymał w rękach oraz wazon z paroma różyczkami.
- Co ty tutaj robisz, jeśli mogę spytać? I kto cię tu do cholery wpuścił?
- Nie ma za co, że przez cały tydzień zbierałem dla ciebie wszystko co dawali nauczyciele i dodatkowo przywlokłem to dzisiaj i kupiłem kwiaty, żeby jakoś poprawić ci humor po tamtym idiocie – mruknął odstawiając rzeczy na biurko.
- Nie musiałeś tego robić – mruknęłam pod nosem.
- Wystarczy dziękuję – spojrzał na mnie z góry – A tak naprawdę, trochę musiałem, bo twoje koleżaneczki nie wykazywały zbytniej chęci, aby pomóc ,,chorej,, koleżance – przewrócił oczami.
- Niech ci będzie. Dziękuję – zaśmiałam się lekko.
- Jak się czujesz?
- Tak jak wyglądam – powiedziałam pokazując na siebie.
- W takim razie zacznę się zastanawiać, czy oprócz tego, że ten debil cię rzucił, ktoś ci jeszcze umarł – prychnął na co parsknęłam śmiechem.
- Idiota z ciebie – zaśmiałam się.
- Taki już mój urok – wyszczerzył się.
- Miło z twojej strony, że pofatygowałeś się, aby wszystko mi dostarczyć, ale chyba możesz już iść – westchnęłam.
- Wyganiasz mnie?
- Broń Boże, ale co niby zamierzasz tutaj robić.
- Poprawić ci humor, bo śmiem twierdzić, że potrzebujesz przyjacielskiego wsparcia.
- Mam przyjaciół.
- Prawdziwego przyjacielskiego wsparcia – przewrócił oczami.
- Wydedukowałeś to i postanowiłeś zostać moim rycerzem na białym koniu – uniosłam lekko kącik ust.
- Dokładnie tak – wypiął dumnie pierś.
Uśmiechnęłam się szeroko i zrobiłam mu miejsce, ponieważ stwierdził, że jest w stanie się poświęcić i oglądnąć ze mną parę odcinków Plotkary. Przez długi czas leżeliśmy obok siebie i oglądaliśmy, co jakiś czas dzieląc się spostrzeżeniami na temat fabuły bądź któregoś z bohaterów. Mimo, że byliśmy tak naprawdę, dwójką obcych sobie ludzi. Z nierozumianych powodów czułam się jednak dobrze przy tym cholernie przystojnym i jak się okazało również cholernie miłym chłopaku.

CZYTASZ
Diamentowe Cienie
Romance18 letnia Avery Vanderbilt ma wszystko, czego można zapragnąć - pochodzi z jednej z najbogatszych rodzin na Upper East Side, uczęszcza do elitarnego liceum i jej przyszłość wydaje się być już napisana diamentowym piórem. Jednak za błyszczącą fasadą...