– Dowiem się wreszcie czemu jesteś taka rozkojarzona? – zapytał już po raz setny tego dnia Victor.
– Nie wyspałam się poprostu – mruknęłam wyciągając z szafki książki na literaturę.
– Avery. Jeżeli nie chcesz mi mówić to to powiedz. Ale nie okłamuj mnie – powiedział poważnie.
– Przepraszam. Po prostu..
– No wyduś to z siebie.
– Nie pomagasz.
– Wiem.
– Wczoraj na imprezie najpierw przywaliła się do mnie była Gavina, a później..
– Spóściłaś jej wpierdol? – przerwał mi.
– Też – zaśmiałam się – Ale chodziło mi bardziej o to, że Carter mnie pocałował – dodałam już ciszej.
– ŻE CO?! DEAN CARTER CIĘ POCAŁOWAŁ?!
– Ciszej idioto. Cała szkoła nie musi wiedzieć – syknęłam kiedy wyłapałam parę pytających spojrzeń w drodze do klasy.
– No już dobrze – przewrócił oczami – Ale czy ty możesz mi powiedzieć jak to się stało.
– Uwierzysz mi jak powiem, że nie wiem?
– Nie.
– Chodź raz mógłbyś mi odpuści.
– Odpuścić to ja ci mogę gadkę moralizującą na temat picia do nieprzytomności w czwartek, a nie opowieść o tym jak jedno z większych ciach ze szkoły cię pocałowało. No kobieto. Szanujmy się – powiedział z wyrzutem na co się roześmiałam.
– No ale co tu opowiadać. Powiedział, że musi mi coś powiedzieć potem mnie pocałował i poszedł. Cała historia.
– Avery, co jak co, ale moja cierpliwość ma swoje granice. Albo mi tu wszystko wyśpiewasz od a do z albo się pogniewamy – uniósł jedną brew i założył ręce na piersi.
– Niech ci będzie – przewróciłam oczami – Wszystkiego dowiesz się w przerwie na lunch – dodałam kiedy wybrzmiał dzwonek i nauczyciel wszedł do klasy.
***
– No i po tym wróciłam do domu i poszłam spać. Ot cała historia – zakończyłam moje opowiadanie.
Pod pretekstem zebrania myśli, udało mi się namówić przyjaciela na rozmowę po lekcjach w naszej ulubionaj kawiarnii. Serwowali tam pyszne naleśniki z czekoladą i borówkami oraz najlepszą kawę w całym Nowym Jorku. Dekoracje też były zawsze adekwartne do danej pory roku, bądź zbliżających się świąt.
Jako, że rozpoczynała się jesień, całe pomieszczenie było w pomarańczowo, czerwono, żółtych barwach. Na szerokich oknach leżały poduszki oraz koce, a przy suficie wisiało setki listków. Na menu były narysowanie dyńki oraz kubki z gorącą czekoladą i piankami.
Mój przyjaciel siedział na przeciw mnie i z konsternacją wpatrywał się w pustą już filiżankę po kawie.
– Stara. Miałem szlaban na walone dwa dni, a ty w tym czasie przelizałaś się z Carterem? Czemu ja tego nie widziałem? – jęknął męczeńsko.
– Po pierwsze, nie przelizałam się z nim. Po drugie, nie było na co patrzeć – wywróciłam oczami – A poza tym. Czym ty się tak ekscytujesz?
– Bo Carter jest jedym z większych ciach w naszej szkole. W sumie to mógłbym zmienić dla niego orientację.
– Przesadzasz.
– Avy? To nie jest czasem Ashley? – szepnął już ciszej kiwając głową w stronę dziewczyny, która właśnie wstała od stolika za nami. Odwróciłam się lekko i zlustrowałam ją wzrokiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/364885156-288-k309935.jpg)
CZYTASZ
Diamentowe Cienie
Romance18 letnia Avery Vanderbilt ma wszystko, czego można zapragnąć - pochodzi z jednej z najbogatszych rodzin na Upper East Side, uczęszcza do elitarnego liceum i jej przyszłość wydaje się być już napisana diamentowym piórem. Jednak za błyszczącą fasadą...