– Szlag by to – mruknęłam pod nosem kiedy usłyszałam dźwięk syren policyjnych.
Ktoś zawiadomił policję ponieważ zbyt bardzo lubił wścibiać nos w nie swoje sprawy lub moi znajomi nie byli zbyt dyskretni. Szczerze? Sama nie wiedziałam za którą opcją bardziej obstawałam.
Spociły mi się ręce ponieważ nie wiedziałam co mam robić. Gavin i Noah poinformowali mnie, że jakby ktokolwiek o cokolwiek pytał to nikogo nie widziałam ani nic nie słyszałam. Nie bardzo wiedziałam czy ma to bardziej zadziałać na korzyść moją czy ich. Nie zamierzałam jednak tego roztrząsać, a jedynie trzymać buzię na kłódkę i udawać przejętą zaistniałą sytuacją.
Chęć na udawanie przeszła mi w momencie, kiedy zobaczyłam Maxa. Był to moment w którym naprawdę się przeraziłam. Chłopak niesiony przez ratowników wezwanych wcześniej na noszach wyglądał fatalnie. Twarz miał całą we krwi dodatkowo przyozdobioną grymasem bólu. Rękę miał usztywnioną oraz rozerwaną koszulę przez co mogłam zobaczyć dosyć spore zaczerwienienia na jego klatce piersiowej.
Mimo, iż nie była to jedna z moich ulubionych osób ostatnimi czasy, oczy zaszły mi łzami. Max przez pewien czas był dla mnie ważny i mimo, że mnie zranił nadal czułam najprostsze odruchy ludzkie wobec jego osoby.
– Co z nim? – zapytałam zaniepokojona ratownika, kiedy mieli już odjeżdżać.
– Jest pani kimś z rodziny.
– Byłą dziewczyną. Niedawno zerwaliśmy – mężczyzna popatrzył na mnie zamyślony jakby nie był pewien, czy może udzielić mi jakichkolwiek informacji.
– Złamany nos, ręka oraz dwa żebra. Do tego rozcięty łuk brwiowy. Więcej powiedzą pani w szpitalu.
– Dziękuję. Do widzenia.
– Do widzenia.
– Avery potrzebuję cię na już!
Wzdrygnęłam się słysząc oschły i donośny głos dyrektora. Wezwanie na dywanik nie wróżyło niczego dobrego.
Spuściłam głowę w dół i starając się uciec od ciekawskich spojrzeń reszty uczniów ruszyłam korytarzem we wskazanym kierunku. Zacisnęłam dłonie w pięści, wbijając paznokcie w skórę dłoni. Co ja miałam mu powiedzieć? Panie dyrektorze tak wiem kto jest sprawcą pobicia? Sama wpuściłam tutaj osoby, których nie powinnam? To jest także po części moja wina? Wszystko brzmiało beznadziejnie. Przecież nie mogłam się wkopać. Mogłabym zostać zawieszona albo co gorsza wydalona ze szkoły. Moi rodzice by się wściekli, a media z kolei szalałyby z radości, że mają kolejny temat na ich artykuły.
Przełknęłam nerwowo ślinę kiedy po wejściu do pomieszczenia ujrzałam tam dwóch policjantów i wszystkich z wyjątkiem Cartera oraz Browna. Spojrzałam na nich lekko spanikowanym wzrokiem jednak nie otrzymałam żadnej formy odpowiedzi.
– Witamy panno Vanderblitz.
– Dzień dobry – kiwnęłam lekko głową starając nie pokazać jak bardzo zestresowana jestem.
– Nie będziemy panienki długo trzymać ponieważ wiemy, że pobity chłopak jest bliską pani osobą i zapewne chciałaby być panienka przy nim.
– Tak.
– Mamy jedynie parę pytań.
– Słucham więc.
– Czy zna ich pani? – skinął głową na grupę a następnie jego wzrok spoczął na mnie. Widząc, że Noah delikatnie kiwa głową - zaprzeczyłam.
– W takim razie dlaczego pewna osoba zeznała, że rozmawiała z nimi pani przed wejściem do budynku? – przełknęłam ślinę czując, że robi mi się słabo. Cholera, powinnam wziąć się w garść. Nie mogłam wkopać ich i siebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/364885156-288-k309935.jpg)
CZYTASZ
Diamentowe Cienie
Romance18 letnia Avery Vanderbilt ma wszystko, czego można zapragnąć - pochodzi z jednej z najbogatszych rodzin na Upper East Side, uczęszcza do elitarnego liceum i jej przyszłość wydaje się być już napisana diamentowym piórem. Jednak za błyszczącą fasadą...